1. to on.

259 8 0
                                    

Znów obudziłam się na kacu. W łóżku obok mnie leżała Maddy. Jej oczy były podkrążone i przekrwione. Zapewne znów przeze mnie zerwała nockę. Spojrzałam na cyferblat, który wyświetlał godzinę 09¹⁷.

- Jak wróciłam do domu? -zapytałam. Było to pytanie, które zadawałam jej od jakiegoś czasu prawie codziennie.

- Chyba taksówką. - mruknęła, odgarniając włosy z twarzy. Przetarła twarz dłonią, trąc trochę oczy. Sięgnęła po swój telefon, a po chwili uśmiechnęła się sama do siebie. - Za pół roku będziesz miała osiemnastkę. Jak się z tym czujesz?

Wzruszyłam ramionami. Jak się z tym czułam? Nijak. Absolutnie nijak. Jak dla mnie miałam szesnaście lat. Bo może i na papierku miałam siedemnaście, ale zamarłam w wieku szesnastu lat.

- Czujesz się na siłach? - spytała trochę ciszej i niepewnej.

- Zależy do czego.

- Abigail coś odkryła. - oznajmiła, a to odrazu przykuło moją uwagę.

Abigail Cortez pracowała razem z Maddy w jej firmie. Odkąd nie było z nami Axela, zajmowały się wspólnie szukaniem go.

- Zainteresuje mnie to? - spytałam na pozór obojętnie, choć miałam nadzieję że tak.

- Jeszcze tydzień temu Axel był żywy.

Ta informacja sprawiła, że moje ciało się spięło. Jednak nie trwało to długo, bo Abi co chwilę coś znajdywała, jednak nie okazywało się to zbyt pomocne.

- Przyjedzie tu, czy jedziemy do niej?

- Jedziemy do biura. Zbieraj się. - rzuciła i wyszła z mojego pokoju.

Sturlałam się z łóżka i poczołgałam się do szafy. Wyjęłam z niej szare dresy i czarną bluzę Axela, w której chodziłam praktycznie cały czas, nie licząc kilku godzin które co kilka dni spędzała w pralce i suszarce. Stale pryskałam ją perfumami jakich niegdyś używał i wydmuchiwałam na nią dym z papierosów, aby pachniała jak on.

Tym razem też tak zrobiłam. Ubrałam dresy, top i tę właśnie bluzę, a następnie spsikałam ją perfumami. Następnie zeszłam na dół i spaliłam papierosa.

Ostatnio czarny kolor zaczął się spierać, więc z pomocą Maddy pofarbowałam ją spowrotem. Aż dziwne, że miałam tylko jedną jego bluzę.

W kuchni krzątała się Crystal, która od jakiegoś czasu u nas mieszkała. Wiąże się z tym dość nieprzyjemna historia. Gdy jej rodzice dowiedzieli się, że dziewczyna jest lesbijką, wyrzucili ją z domu. Dziewiętnastolatka musiała znaleźć pracę i przeprowadziła się do nas. Bardzo ją lubiłam. Była cudowną i przemiłą osóbką.

Zawsze gdy kłóciłam się z Maddy, starała się nas uspokoić. Była z nią w najgorszych momentach, podczas gdy mną zajmował się Max. Jednak nie miałam go na codzień, bo obecnie był w fazie randkowania ze swoim nowym chłopakiem, z którym w sumie nie byli jeszcze razem.

- Misia, zjesz coś? - aksamitny głos różowowłosej rozbrzmiał na tarasie, na którym paliłam. Pokręciłam głową. - Ani nawet nutrika? - spytała zmartwiona. Ponowie odmówiłam.

- Nie, dziękuję. - odparłam oschle, a gdy dziewczyna miała już sobie pójść, na tarasie zjawiła się też Maddy.

- Jak nie chcesz kurwa znowu leżeć z rurką, to zacznij jeść mały gnoju. - postawiła mi przed twarzą małą buteleczkę i wyrwała fajkę z palców. - I jak jeszcze raz zapalisz przed śniadaniem, to osobiście ci wsadzę tego szluga w dupę.

Przewróciłam oczami, gdy sama zaczęła dopalać mojego papierosa. Ku mojej uciesze dmuchała na mnie.

- Abigail napisała, żebyśmy się pospieszyły. - rzuciła Maddy i wywaliła peta do popielniczki. Ruszaj dupę, Mary.

Wstałam i podreptałam do kuchni aby napić się wody. Nastepnie ubrałam buty i wyszłam z domu, a razem ze mną Maddy i Crystal.

Po piętnastu minutach podjechałyśmy pod jej pracę. Pospiesznie weszłyśmy do budynku, gdzie czekała już reszta. Przywitałam się z Jane, Ryanem, Maxem i Abi, a następnie usiadłam obok dziewczyny, patrząc w jej laptopa.

- Słuchajcie, nie mam stu procentowej pewności, że to on, dlatego was tu zawołałam, żebyście mi to potwierdzili. - odezwała się rudowłosa, przeglądając karty na ekranie.

W końcu zatrzymała się na jakimś zdjęciu. Było to zdjęcie telefonu, na którym prawdopodobnie było zdjęcie ze Snapchata. Na zdjęciu było widać chłopaka w okularach przeciwsłonecznych i z kapturem na głowie.

Przypatrywałam się zdjęciu i zobaczyłam, że ten chłopak ma rękawiczki na dłoniach. Jednak ja wszędzie rozpoznam te rysy twarzy i nos. Na zdjęciu był Axel!

- To zdjecie sprzed kilku dni. - Wyjaśniła Abigail. - Wysłała mi to moja siostra, mieszkająca w LA. Nie wie, że go szukamy, ale napisała, że ten chłopak jest gorący.

- To on. - szepnęłam i spojrzałam po reszcie.

Słyszałam, że coś mówią, ale moje myśli przepełniło teraz zupełnie coś innego. Bo przez osiem miesięcy chciałam, aby on był żywy... Teraz gdy wiedziałam, se jeszcze niedawno żył, mam ochotę umrzeć.

Bo żył. Ale nie dał nam znaku życia.

Pospiesznie wstałam i zabrałam paczkę fajek Abi z blatu biurka. Wyszłam na pole i zaczęłam spalać papierosa. Do moich nozdrzy dotarł ten zapach. Jego zapach.

Wyrzuciłam papierosa i wściekła zdjęłam jego bluzę, a następnie poszarpalam ją na kawałki i wrzuciłam do kosza na śmieci. Do moich oczu napłynęły łzy, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Było mi trochę zimno, ale nie dbałam o to.

Zanosząc się płaczem odwróciłam się do szarej ściany budynku. Spojrzałam na nią i nie panując nad samą sobą zaczęłam okładać ją pięściami. Po moich dłoniach zaczęła spływać krew i dopiero po kilku minutach poczułam, że jest mi lepiej.

Bo samookaleczenie przynosi ulgę, prawda..?

***

hej, witam was w pierwszym rozdziale tej części.

chcę się odnieść do zdania "samookaleczenie przynosi ulge"

TO NIE JEST PRAWDA.

jeżeli w życiu będzie chujowo, to weźcie do ręki książkę i ją przeczytajcie. albo wyjdźcie na spacerek. cokolwiek. samookaleczenie nie rozwiąże problemów, a jedynie ich przysporzy.

jak wiecie na wattpadzie można wysyłać wiadomości, więc jeżeli ktoś by sobie nie radził, można pisać :)

ja z 2024 nadal podtrzymuję powyższe, piszcie śmiało

LOST  || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz