Rozdział 11

916 65 8
                                    

Nie byłoby nic dziwnego w tym, że oprócz nich, na basenie nie było nikogo innego z wyjątkiem mężczyzny, gorączkowo krzątającego się za barem, gdyby nie fakt, że po zrobieniu im drinków, ten ulotnił się tak szybko, że Harry nawet nie zdążył mrugnąć. Przypuszczał, że Draco maczał w tym palce, choć raczej ciężko było mu uwierzyć, że udałoby mu się przekupić wszystkich, którzy tego wieczoru chcieli wykąpać się w basenie. Sam w sobie nie sprawiał spektakularnego wrażenia. Był raczej mały, przeznaczony dla kilkudziesięciu osób, a nie kilkuset, tak jak ten na dole przy hotelu. Światła i cicha, spokojna muzyka, nadawały temu miejscu kameralności, a Harry właśnie tego potrzebował najbardziej. Chwili spokoju. Ubrany w same kąpielówki, z ręcznikiem przewieszonym przez ramie, siedział na brzegu, mocząc w wodzie jedynie nogi. Obserwował Draco, który szedł w jego stronę z drinkami w rękach. Spojrzał do góry, kiedy mężczyzna był już przy nim.

— Niech zgadnę, tutaj też masz znajomości, które pozwoliły ci wykurzyć wszystkich z basenu, byśmy mogli być tutaj sami. Pozbyłeś się nawet barmana — jęknął oskarżycielsko, bo to oznaczało, że mógł wypić tylko jednego drinka, a zdecydowanie miał ochotę na większą ilość alkoholu.

— Przeceniasz moje możliwości. Zwykły łut szczęścia. — Malfoy uśmiechnął się szeroko i schylił się, by odłożyć dwie podłużne szklanki, na posadzkę tuż przy Harrym. Sam rzucił swój ręcznik obok i odszedł krok dalej, po czym od razu wskoczył do basenu. Harry odruchowo nakrył dłonią oba drinki, żeby chlorowana woda się do nich nie dostała, po czym spojrzał w stronę, wynurzającego się z wody Malfoya.

— Idiota! — krzyknął do niego, na co ten jedynie się uśmiechnął, odbijając się od dna i zmieniając pozycję na leżącą. Utrzymywał się na wodzie z taką łatwością, sprawiał wrażenie lekkiego, a Harry w momencie zapragnął znaleźć się tuż obok, by objąć go w pasie i poczuć jakie to wspaniałe, trzymać go w swoich ramionach. Szybko odgonił jednak tą myśl od siebie, sięgając po drinka. Chłodny napój z mocno wyczuwalnym posmakiem rumu i kwaśnej pomarańczy, szybko rozszedł się od gardła po żołądek.

Draco odwrócił się, leniwie machając rękami i podpływając do Harry'ego, którego nogi bezwładnie opadały do wody. Chwycił jego kostki, oplatając wokół nich swoje palce, po czym podciągnął się wyżej, tak, że od pasa w górę wystawał z wody.

— Przestań to robić — burknął w jego stronę Harry, który ponownie uniósł do ust szklankę, ale tylko po to, by zająć czymś ręce.

— Co takiego? — spytał przekornie, odchylając się do tyłu i opadając z powrotem do wody, jednak nie wypuszczając z objęć kostek Harry'ego.

— Prowokować mnie — odpowiedział, starając się, by jego głos zabrzmiał jak najbardziej stanowczo. Chciał, by Draco miał wrażenie jakby wcale mu to nie pasowało. Wiedział jednak, że całym sobą zdradzał swoje podniecenie, choć przynajmniej na szczęście, jego penis nie miał zamiaru nawet drgnąć. Odetchnął, biorąc kolejny łyk chłodnego napoju. Jeśli miał zamiar pić za każdym razem, kiedy Draco sprawiał, że jego myśli zaczynały schodzić na niebezpieczne tory, to w takim razie przeczuwał, że upije się w trzy minuty i jeszcze będzie musiał sięgnąć po drinka Draco.

— Jeśli przynosi to zamierzony efekt, nie widzę powodu czemu miałbym przestać. — Jego bezpośredniość po raz kolejny uderzyła w Harry'ego. Tak łatwo dawał sobą manipulować, a świadomość tego była gorsza niż gdyby pozwalał na to, bez swojej wiedzy. Nie mógł nic poradzić na to, że poddawanie się Malfoyowi, działało na niego niemal jak afrodyzjak. A podczas seksu, kiedy ten używał całej swojej siły i robił wszystko, by jemu też było dobrze, nie był w stanie już zaprzeczyć, że podobało mu się bycie uległym i w pełni oddanym Draco. — Widzę, że nie tylko ty czujesz się sprowokowany — mruknął, ponownie unosząc się ponad wodę. Tym razem uścisk wokół kostek Harry'ego stał się mocniejszy, tak jakby Malfoy chciał się utrzymać w tej pozycji dłużej. Pochylił się i przejechał czubkiem nosa w miejscu, gdzie znajdowało się jego krocze. Harry zacisnął wargi na tafli chłodnego szkła, powstrzymując się przed wypiciem duszkiem całego drinka, choć i tak została go już mniej niż połowa.

Last minute • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz