Epilog

1K 81 5
                                    

Notka ode mnie na końcu!

Hermiona weszła do jego biura kilka minut przed ósmą, trzymając w ręce kubek ze świeżo zaparzoną, kawą. Robiła tak każdego dnia, odkąd wrócił do firmy, a było to już dobre dwa miesiące temu. Spojrzał na przyjaciółkę z wdzięcznością, bo musiał przyznać, że dawka kofeiny była tym, czego właśnie potrzebował o poranku, zanim jeszcze zebrał wszystkie papiery do kupy, które podrzucili mu pracownicy Digital.

— Na pewno nie chcesz dzisiaj wyjść szybciej? — spytała, odkładając kubek na jego biurko i rozsiadając się w fotelu. Harry pokręcił głową przecząco. — Nie widzieliście się tak długo.

— Będę o czasie na lotnisku — powiedział szybko, przekładając papiery z jednej kupki na drugą. — Kolacje zrobiłem wczoraj, jest w lodówce. Nie muszę wychodzić szybciej. Mam tu prawdziwy bajzel — westchnął ciężko, opadając na swój fotel, po drugiej stronie biurka.

— Po prostu wiem, jak długo czekałeś na ten dzień. — Harry spojrzał w bok, zagryzając lekko policzek od środka. To prawda, myślał o tym dniu, odkąd wsiadł w samolot w Palermo dwa miesiące temu, opuszczając Sycylię i wracając do Anglii. Praca zdalna była bardzo wygodna, ale po kilku tygodniach zaczęło brakować mu obecności w biurze, wybuchów złości Hermiony, i adrenaliny, związanej z oddaniem wszystkich raportów na czas. Malfoy nie kwestionował jego decyzji zbyt długo, choć starał się go przekonać, by został jeszcze kilka dni. Obiecał jednak, że gdy tylko będzie mógł, przyleci do Leicester. Chociaż nie omieszkał bez groźby, jakoby Harry miał przygotować dla niego, naprawdę dobrą kolację, bo jeśli nie, wsiądzie w pierwszy samolot powrotny i wróci do Palermo.

— W zasadzie po miesiącu, straciłem nadzieję, że w ogóle przyleci — mruknął, a dziwne ukłucie w żołądku nie pozwoliło mu spojrzeć na przyjaciółkę. Hermiona musiała słuchać jego rozterek przez tyle czasu, pocieszać go i tłumaczyć, że Draco z pewnością ma dużo pracy, i zbyt mało wolnego, by pozwolić sobie na długi wyjazd i zostawienie interesu. Specjalnie czekał, żeby sezon turystyczny dobiegł końca. I Harry gdzieś podświadomie, dobrze o tym wiedział, ale uczucia jakie zakiełkowały w nim i pochłonęły prawie całe jego serce, nie pozwalały racjonalnie myśleć, podsuwając mu do głowy rozmaite wizje tego, że Draco po prostu go nie chciał. Zabawił się na wakacjach i nie zamierzał już dłużej utrzymywać z nim kontaktu. Dlatego kiedy tydzień temu, Malfoy wysłał mu wiadomość ze zdjęciem kupionego biletu do Leicester, sam nie wiedział czy powinien się cieszyć, czy płakać.

Bo w jego głowie malowały się dwie opcje. Draco chciał przylecieć do Anglii po to, by powiedzieć mu, że to wszystko nie miało sensu, skoro nie widzieli się przez tak długi czas, albo chciał mu zrobić mało śmieszny żart, udając że przyleci, a tak naprawdę nie zamierzał tego robić. Oba te przypadki były jednak zbyt absurdalne, żeby mogły być prawdziwe. Tak przynajmniej twierdziła Hermiona.

— Myślę, że to również przeczy mojej teorii, co do tego, że Draco Malfoy wcale się nie zmienił. Najwidoczniej, ludzie w każdym wieku potrafią przejść przemianę. Nawet z takiego dupka, jakim był Malfoy — mruknęła, obracając się w fotelu wokół własnej osi. Harry sięgnął po kawę i z przyjemnością upił łyk, po czym westchnął, spoglądając na przyjaciółkę.

— Nadal jest dupkiem.

***

W końcu, dał się namówić Hermionie, by wyjść z pracy pięć minut szybciej, żeby jeszcze zdążyć złapać taksówkę na lotnisko. Będąc już w poczekalni, zdenerwowany spoglądał na tablicę lotów, śledząc wzrokiem zmieniające się cyfry, przy przylocie samolotu z Palermo. Za około cztery minuty mężczyzna miał wylądować w Leicester, czyli za jakieś piętnaście w końcu zobaczy Malfoya.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Last minute • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz