Bastian nie nalewał im niczego. Wcale nic nie robił ani praktycznie nie mówił – gdy się odzywał, mruczał jedynie coś niezidentyfikowanego pod nosem. Siedział na jednym z foteli w głównym salonie na dole i obserwował spod swoich przymrużonych oczu dwie kobiety oraz ciemność panującą za oddalonym oknem. Zdecydowanie nie miał ochoty na to „spotkanie towarzyskie".
Leyla opierała się plecami o marmurową zabudowę kominka, siedząc na podłodze. Jej ciało znajdowało się tak blisko żaru, że normalna osoba odsunęła by się w obawie, że się poparzy lub podpalili. Czarnowłosa nie zaprzątała sobie tym głosy. Rozkoszowała się iskrami ognia i ciepłem bijącym z jego wnętrza. W jednej ręce trzymała kieliszek wina, który co jakiś czas napełniała, skoro Bastian nie dopełniał ustalonych przez nią obowiązków. Uśmiechała się sama do siebie. Możliwe, że robiła to też przez ciepło ognia albo przez wypity alkohol.
Vanessa znajdowała się natomiast na długiej sofie, naprzeciwko czarnowłosej. Jedną nogę założyła na drugą i bawiła się materiałem ubrania. Patrzyła w płomienie nasłuchując przy tym odgłosów jakie wydawało trzeszczące drewno. Nie tknęła niczego, co proponowała jej czarnowłosa. Odmówiła nawet wody. Założyła maskę obojętności, ale nie taką jak Bastian – mniej przytłaczającą czy pogardliwą. Również jak on nie odzywała się. Jedynie czasem odpowiadała na mniej zobowiązujące pytania. Zresztą, nie doszli jeszcze do żadnego konkretnego, które miałoby jej powiedzieć co robiła tu Leyla.
Odkąd znaleźli się w salonie, Vanessa starała się ignorować Bastiana, który, gdy nie spoglądał na swoją siostrę albo za okno, patrzył na nią. Czuła namacalnie, jak wpatruje się w jej lewy profil. Miała nawet ochotę wstać i stanąć przed nim twarzą w twarz nachylając się, żeby mógł się jej lepiej przyjrzeć, skoro i tak świdrował ją wzrokiem na wylot.
„Czemu nie powiedział, że ma siostrę?" – pomyślała, rzucając mu przelotne spojrzenie, gdy akurat porzucił na moment podziwianie jej profilu. – „Zresztą, on nic mi nie mówi, pieprzony Pan Ciemności.
Zapomniała się kolejny raz. Przecież on potrafił czytać w myślach i może właśnie ich nasłuchiwał. Szykowała się na jatkę, ale nie zerknął na nią. Nie zauważył, że o tym pomyślała. Wpatrywał się jedynie w swoją siostrę. Zdziwiona jak ostatnio, naprawdę zaczynała przypuszczać, że już tego nie potrafił.
Z nich wszystkich jedynie czarnowłosa wydawała się zadowolona z tego, że mogli porozmawiać i pobyć w swoim towarzystwie. Istniało też prawdopodobieństwo, że zebrała ich wszystkich razem tylko dlatego, żeby napić się czegoś z procentami. Z tego powodu mogła być taka rozradowana.
– No więc, jak? Długo będziecie jeszcze tak smętnie siedzieć i praktycznie nic nie mówić? – zapytała Leyla i upiła resztki wina z kieliszka opróżniając go do końca. Jej policzki zrobiły się zaczerwienione. – Nie wiem, czy wiecie na czym polega rozmowa, ale zazwyczaj biorą w niej udział przynajmniej dwie osoby. Wasz brak manier nie pomaga mi wcale załagodzić tą pojebaną sytuację.
Vanessa prychnęła, krzyżując ramiona.
– Nie wiem, czy wiesz, jak wygląda cywilizowana rozmowa – zaczęła Vanessa sprowadzając na siebie uwagę rodzeństwa – ale zazwyczaj druga osoba siedzi obok swojego rozmówcy, a nie na ziemi z rozłożonymi nogami i przede wszystkim, nie jest na tyle odurzona alkoholem co ty. Nie wspominam już o przeklinaniu. To ty nie znasz manier.
Leyla rozdziawiła wargi, zamrugała, po czym złapała się za serce i przeprosiła przesadnie skruszonym głosem:
– Oj, przepraszam panienkę najmocniej. Zapomniałam, że znajduję się w towarzystwie arystokracji i to w dodatku samej przyszłej królowej. Mój błąd, proszę mi wybaczyć. Już wstaję, żeby usiąść obok Jej Królewskiej Mości.
CZYTASZ
Dziedzictwo Życia
FantasyCzęść pierwsza serii „Więź Gwiazd" *Książka 16/17+* Vanessa to zwyczajna, spokojna dziewczyna z zamiłowaniem do czytania książek. Mieszka w przepięknej posiadłości o niezliczonej ilości pokoi, otoczonej bajecznymi ogrodami i sadami. Z pozoru prowadz...