⭐ ⭐ ⭐

375 32 6
                                    

Nim zostały same, Leyla zajęła się wyganianiem Bastiana z głównego salonu.

– Nie powiem jej nic o tobie ani dlaczego ją tu sprowadziłeś. Będę mówić o sobie. Tylko o sobie. Obiecuję, więc rusz dupsko i stąd spadaj. Będziesz mógł nawet później poszperać w mojej głowie, żeby przekonać się, że cię nie okłamuję. Ale tylko ten jeden, jedyny raz – powiedziała wcześniej do swojego brata, który nie chciał za żadne skarby Wszechświata wyjść z pomieszczenia. Wreszcie go przekonała, ponieważ jedynie jeszcze chwilę postał w miejscu i wyszedł z salonu bez żadnego słowa, rzucając tylko ostrzegawcze spojrzenie w stronę siostry.

Czarnowłosa opowiedziała Vanessie swoją historię, ale blondynka wyczuła, że i tak jest to jedynie skrawek. Może zataiła przed nią te najgorsze informacje albo mniej istotne. Mogła też nie znać odpowiedzi na kwapiące ją najbardziej pytania. To, że była siostrą Bastiana, wcale nie znaczyło, że znała jego powody, albo wiedziała, dlaczego to wszystko nagle spadło na Vanessę, jak grom z jasnego nieba.

Leyla opowiedziała trochę o swojej matce, która władała mocami żywiołów i o tym, że rzadko używała daru odziedziczonym po niej. Wspomniała przy tym, że ma jeszcze trójkę rodzeństwa ze strony matki, z którą nie utrzymywała kontaktu.

Mówiła też więcej o swoim zamiłowaniu do ćwiczeń i walki ze sztyletami ; o tym, że była jakąś „Wojowniczką Cienia", ale nie rozwinęła tej wypowiedzi w taki sposób, żeby Vanessa zrozumiała o co jej chodziło. Wspomniała o tym, że to Bastian kazał jej ją pilnować; że od samego początku miała wobec niej dobre zamiary i wcale nie współpracowała z Augustem. Oprócz tego oznajmiła, że nie mieszkała w Przystani, że tak naprawdę nie miała domu i że: „jest tam, gdzie jest potrzebna", albo: „gdzie ją nogi poniosą".

Nie wspomniała ani słowem o tym, dlaczego Vanessa znajduje się co noc w Przystani, albo dlaczego nagle Bastian postanowił się ujawnić. Nie poruszyła też tematu Vity, a jedynie potwierdziła, że wie o tym, że jest w Vanessie.

Nie powiedziała też nic o mocach swojego brata. W ogóle o nim nie wspomniała. Historia, którą opowiedziała, była tylko i wyłącznie o niej, o jej życiu i została opowiedziana z jej perspektywy. Vanessa nie zamierzała namawiać czarnowłosej, żeby zdradziła cokolwiek za Bastiana. Leyla złożyła mu obietnicę, a on jej zaufał. Nie chciała jej na siłę przekonywać, żeby później się na nią złościł. Skoro dziewczyna stwierdziła, że jej brat się w końcu otworzy, to Vanessa musiała jej uwierzyć.

Ale czekanie było tak męczące...

– Mówię ci, on zawsze taki był. Zamknięty w sobie i zdystansowany. Większość rzeczy zawsze zostawia sam dla siebie. Ale wreszcie się otworzy. Nie odpowiada na twoje pytania, bo... bo ma pewnie jakiś powód. Nie wiem jaki, ale ma – zapewniła, widząc jej smętną minę. – Kiedyś dostaniesz swoje odpowiedzi Vanesso, ale pytanie brzmi: Czy naprawdę jesteś gotowa na to, żeby je usłyszeć? Prawda czasem boli bardziej niż kłamstwo, albo niewiedza.

Leyla miała rację.

– Nie wiem. Ja... Naprawdę nie wiem czy jestem gotowa. – Pochyliła się chowając twarz w dłoniach. – Chciałabym po prostu, żeby to wszystko nabrało jakiegoś sensu, żebym wreszcie zrozumiała czego chce ode mnie Bastian i co ja robię pośród tego... tego wszystkiego. Naprawdę żyło mi się jako tako dobrze, dopóki się nie ujawnił. Byłam wtedy zwykłą dziewczyną, która czytała dla zabicia czasu i przechadzała się po ogrodach. A później stałam się... – Zdjęła dłonie z twarzy i patrząc na Leylę, kontynuowała zmęczonym głosem: – A teraz nie wiem kim jestem. Jestem zagubiona w tym wszystkim. Bastian nie ułatwia mi sprawy bawiąc się ze mną w kotka i myszkę. Rzuca mi jakieś okruchy informacji, które mi nie wystarczają. Czuję się bezsilna, Leylo. Zupełnie, jakbym wcale nie miała tych mocy w sobie. Powiedz mi kim jestem, skoro je mam? Czy to mnie jakoś zobowiązuje do czegokolwiek?

Dziedzictwo ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz