Gdyby mógł, nawet nie konsultowałby się z Tylusem. Zawarłby sam jakąś umowę z Howardem za plecami ojca, ale zrezygnował z tego pomysłu. On za dużo mieszał, był zbyt ryzykowny. Zamiast tego godził się z myślą, że już niedługo będzie musiał się odwrócić i jawnie zdradzić Tylusa. To jedyna opcja ratowania Vanessy.
Niby do tej pory ciągnął jedną wielką zdradę, ale była ona dla Pana Ciemności zupełnie nieznana. Natomiast teraz, gdy jego plan przewidywał wywołanie zamieszania i zabranie Vanessy sprzed jej domu, jego zdrada i odwrócenie się od ojca staną się zbyt widoczne i oczywiste. Trudno. Coś za coś.
Zanim jeszcze pojawił się w Dworze Ciemności, ustalił sobie jak według niego miał wyglądać przebieg tego jakże genialnego planu.
Na początku miał namówić ojca do tego, że umowa z Augustem była im teoretycznie wcale nie potrzebna; że mogli rozwiązać ją wcześniej, a Vanessa wcale nie musiała wychodzić za Howarda, żeby ten dopiero po ich ślubie oddał ją w ręce Tylusa. Następny etap planu przewidywał pojawienie się obu mrocznych mężczyzn w Rezydencji Lilii i rozmowę z Augustem dotyczącą zmiany planów.
Kolejny etap nie był już tak oczywisty i pewny. Bastian nie wiedział jak zabrać ze sobą Vanessę, aby nie rozpętać czegoś bardzo złego. Gdyby za wcześnie odwrócił się od ojca, mógłby stracić ją z rąk i wszystkie jego starania poszłyby na marne.
Dziewczyna była dla jego ojca ważna. Bardzo ważna. Jej moce były jak legendarny skarb, którego Tylus pragnął od zarania dziejów, dlatego też przekonanie go do zdobycia ich wcześniej, przyszło mu z łatwością jakiej się nie spodziewał.
Bóg ciemności sam uznał, że i tak się już naczekał, a odebranie tego co mu się należało od Augusta wcześniej niż planowali, nie znaczyło wcale, że ich umowa została zerwana albo przekręcona. W końcu uważał, że są one „święte", więc nie mógł ich zepsuć, ale mógł je zmienić.
Bastian dowiedział się też, że August kontaktował się wcześniej z Tylusem mówiąc mu, że gdy tylko znajdzie Vanessę zamierza od razu zabrać ją na ślub. Z tego powodu nie zdziwił się, kiedy zobaczył ich razem przed rezydencją. Tam reszta planu ratunkowego ułożyła się sama – czarnowłosy pozbędzie się najpierw Augusta, a później swojego ojca przekonanego, że znajdowali się tu w jednym celu – aby zabrać moce Vanessy.
A potem jego.
Od lat Tylus marzył o tej chwili. Opowiadał jak będzie wyglądać, albo jak odbierze obie połówki Mocy. Bastian zdawał sobie świetnie sprawę, że nie tylko Vanessa, ale i on sam, będą musieli się poświęcić, aby jego ojciec dostał w swoje ręce Moc Początku i Końca – praktycznie mityczną i niedostępną dla nikogo potęgę skrywaną właśnie przed takimi jak Tylus od początku Wszechświata.
Rosalind oraz inni, od samego początku istnienia tej Mocy, pilnowali, aby wszystko znajdowało się na swoim miejscu; aby Wszechświat działał tak jak trzeba w harmonii i w zgodzie z naturą.
Bastian postanowił dopilnować, aby nadal tak było.
Zamierzał zrobić wszystko, żeby tylko Tylus nie dostał tej Mocy, jednak widząc jego zwycięski uśmiech na twarzy, zaczął w to powątpiewać, a tym bardziej stracił wszelką nadzieję, gdy jego własne oczy spotkały Vanessy.
W tym momencie przestał dla niej istnieć. Nie chciała go już znać.
Miał pewność, że wiedziała.
Świetnie zdawała sobie sprawę, że jest synem boga ciemności, nawet jeśli do końca nie miała pojęcia kim był mroczny mężczyzna stojący przed nim.
Czyżby ją stracił zanim ją zdobył?
Musiał się przekonać ratując ją od śmierci.
A była to ironia skoro to on nią był.
CZYTASZ
Dziedzictwo Życia
FantasyCzęść pierwsza serii „Więź Gwiazd" *Książka 16/17+* Vanessa to zwyczajna, spokojna dziewczyna z zamiłowaniem do czytania książek. Mieszka w przepięknej posiadłości o niezliczonej ilości pokoi, otoczonej bajecznymi ogrodami i sadami. Z pozoru prowadz...