1.2

5.8K 550 43
                                    

» Hemmings «


Wczoraj nie miałem okazji spotkać się z Phanny i dokończyć rozmowy o korepetycjach, ani by spytać o to, co powiedziała jej Hannah. Nie ufałem tej blondynce ani trochę i spodziewałem się najgorszego.

Skręciłem do jej pokoju i nie wahając się, wszedłem do środka wpatrzony w telefon. Nie usłyszawszy nic, podniosłem wzrok i prawie krzyknąłem. Jego ramię oplatało ciasno jej talię, a jego twarz wciśnięta była gdzieś w zagłębienie jej szyi. Odchrząknąłem automatycznie, czego pożałowałem od razu, gdy jej oczy zaczęły się otwierać. Hemmings, idioto, czemu po prostu nie wyszedłeś?!

- O, hej, Luke - uśmiechnęła się do mnie lekko, przecierając oczy i siadając, po czym najwyraźniej poczuła na sobie rękę Ashtona i przypomniały jej się okoliczności. - Cholera, Luke, to nie tak! - krzyknęła, strzepując jego ramię, przy okazji go budząc.

- W porządku... - jęknąłem, czując niemałe ukłucie w sercu i wyszedłem, głośno zaciągając się powietrzem. Skierowałem się do swojego pokoju i krzyknąłem, rzucając się plecami na łóżko. - Ja pierdolę... - Wytarłem twarz rękoma, pozostawiając zakryte usta i spojrzenie wbite w sufit.

- Wszystko w porządku? - spytał Michael, odrywając się na chwilę od swojej głupiej gry video, irytując mnie tym samym do szczytu możliwości.

- Kurwa - warknąłem, nie wiedząc co powiedzieć. Właściwie nie lubiłem przeklinać, ale nie wiedziałem, co innego mogę w tej sytuacji powiedzieć.

- Luke, przepraszam... To nie tak... - jęknęła Phanny, wpadając do pokoju. Zerwałem się na równe nogi, mając zamiar coś powiedzieć, ale powstrzymałem się w ostatniej chwili, ograniczając się do prychnięcia. - Nic mnie z nim nie łączy.

- Nie chcę z tobą rozmawiać - westchnąłem, siadając z powrotem. Gdy Michael był przy tym wszystkim to faktycznie nie miało sensu. Chwilę panowała cisza i czułem, jak Mike przygląda się temu wszystkiemu z zaciekawieniem i tylko czekałem, aż zapyta o popcorn, lecz w zamian za to otrzymałem trzaśnięcie drzwiami przez wychodzącą z pokoju dziewczynę.


» Carter «


Ashton wyszedł pół godziny temu do sklepu, zostawiając mnie samą z przemyśleniami. Musiałam go niemal wypchnąć z pokoju, bo ciągle mówił to swoje "jeśli chcesz, to zostanę" i tłumaczył, że nie idzie do Caluma. Wierzyłam mu, ale najwyraźniej chciał się upewnić.

Zdążyłam trochę ochłonąć od rana. Właściwie nie wiedziałam, czym się tak przejmuję. Luke sam ułatwił mi zadanie, zakazując mi rozmowy z nim. Jednak coś wciąż było nie tak. Miałam ochotę przeprosić go za to, że nie zgodziłam się wtedy na korepetycje, że nie wytłumaczyłam mu tej sytuacji z Hanną i że dziś zobaczył mnie w takich okolicznościach w jakich mnie zobaczył.

Poderwałam głowę, słysząc, że drzwi się uchylają. Na widok Luke'a od razu podniosłam się, by choć w pewnym stopniu zrównać nasze spojrzenia.

- Przepraszam, że tak cię potraktowałem - szepnął, błądząc smutkiem niebieskiego wzroku w okolicy moich oczu, a jakieś dziwne uczucie związało mi żołądek.

- Nie, Luke, to ja przepraszam - przerwałam mu, sama nie wiedząc czemu. - Hannah... Ona... - Próbowałam jakoś złagodzić fragment o tym, że mam go unikać, by go nie zranić. - Chciałam, żebyś wiedział, że nic nie łączy mnie z Ashtonem.

- Co ma do tego Hannah? - zachichotał, przypatrując mi się z góry.

- Bo ona... Jest przewodniczącą no i... - zamotałam się we własnych słowach tak bardzo starając się go nie obrazić. Gdy miałam powiedzieć, że nie możemy się już przyjaźnić, jego dłonie znalazły się na mojej talii, lekko mnie przyciągając, a nasze usta złączyły się w pocałunku. Wszystkie uczucia w mojej głowie nagle się zmieszały, powodując, że kompletnie się w nich pogubiłam.

Dopóki drzwi od pokoju nie otworzyła moja mama.


(a/n)

Oki zły moment by skończyć, wiem.

ALE JEST LUNNY BAES W KOŃCU NA TO CHYBA WSZYSCY CZEKALI NIE?

To w końcu ff o Luke'u!!


Btw nie sprawdzałam więc zabijcie mnie za błędy ok? [*]

gaze » lh ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz