1.4

5.8K 533 42
                                    

»Carter «

Szlag tego pieprzonego Hemmingsa. Przez niego nie wiedziałam, co teraz zrobić i było mi tak cholernie głupio. Wyjęłam telefon i napisałam do Ashtona, żeby załatwił mi trochę czasu. Potrzebowałam chwili, żeby coś wymyślić. Stanie przed drzwiami pokoju Luke'a nie było najlepszą pomocą, więc ruszyłam wzdłuż korytarza, po chwili zawracając i z powrotem idąc w stronę tamtych drzwi. W końcu na mojej drodze pojawił się Calum, a przed wpadnięciem na niego uratowało mnie tylko kilka milimetrów.
- Uh... - jęknęłam, trąc skronie. - Sorry. - Przez to całe zamieszanie rozbolał mnie brzuch. Złapałam się w pasie i wzdychając osunęłam się na dół.
- Wszystko okej? - Spytał z dziwnym wyrazem twarzy, kucając obok. - Dziwnie się dziś zachowujesz...
- Dzięki - warknęłam, zapominając o tym, że się pogodziliśmy. - Chwila... - Mruknęłam, przypominając sobie o tym, że znał hasło telefonu Hanny. - Znasz Hannah?
- Ugh... - Jęknął, siadając obok mnie na podłodze. - Chodziliśmy ze sobą... Tydzień. Straszna suka - zaśmiał się gorzko.
- Coś o tym wiem... - Mruknęłam.
- A ty i Luke? - spytał, a ja się wzdrygnęłam.
- Nic nas nie łączy... - Skłamałam, nie patrząc na niego.
- Kłam dalej... Ja odpowiedziałem szczerze.
- Uh... Trochę się posprzeczaliśmy przez Hannę... - Wyznałam. - Było całkiem dobrze, a teraz on nie chce się do mnie odzywać...
- Byłaś u niego?
- Tak... - mruknęłam. - Chyba nie jestem tam mile widziana...
- Zależy ci na nim? - spytał poważnie. Zlustrowałam jego twarz, zastanawiając się czy mówić szczerze. Skinęłam nieśmiało głową.
- W takim razie spotkaj się z nim i pogadajcie na spokojnie - doradził, a ja nie mogłam uwierzyć, że to właśnie z nim rozmawiam o Luke'u.
- Fajnie by było, gdyby ze mną rozmawiał...
- Eh... - jęknął w zamyśle. - To daj mu spokój. Mam na myśli... Nie unikaj go, ale w końcu na siebie wpadniecie i wtedy wszystko mu wyjaśnisz.
- Może masz rację... - Westchnęłam i powoli wstaliśmy. - No... To dzięki za radę... - Nie do końca wiedziałam, co mu powiedzieć, skoro przez tyle miesięcy udawaliśmy wrogów.
- Nie ma sprawy - Uśmiechnął się i wszedł do siebie.
Stałam tak jeszcze chwilę, myśląc nad jego słowami, po czym wróciłam do pokoju. Ashton siedział na swoim łóżku, a moja mama na moim i oboje doskonale się bawili, śmiejąc się z czegoś.

» Hemmings «

Szczerze, myślałem że wróci. Że przyjdzie jeszcze raz i będzie mnie przepraszać. Dużo myślałem, czy to dobrze, czy źle, ale doszedłem do wniosku, że tak chyba będzie lepiej. W sumie teraz mogłem odetchnąć.
- Luke? - zagadnął Michael, chwilę po tym, gdy wyszedł Teodor. - Potrzebujesz rozmowy?
- Nie - burknąłem. Nie za bardzo lubiłem jego i jego chłopaka od samego początku. Zdawało mi się, że on mnie też.
- Jak chcesz... - warknął już nie tak miło. - Starałem się być miły.
- Nie wyszło.

**

Zabrałem wszystko co było potrzebne i wyszedłem z pokoju. Od wczoraj ciągle myślałem o Phanny. Nie mogłem się skupić na niczym innym. Modliłem się, żeby nie spotkać jej w akademiku, co chyba poskutkowało, bo nie zobaczyłem jej tam ani razu. Kompletnie nie uważałem na wykładach, mogąc myśleć jedynie o tym, czy spotkać się z nią, czy dać jej wolną rękę. Idąc do akademika co chwilę na kogoś wpadałem. Aż w końcu wpadłem na nią.
- Cześć - jęknęła.
- Cześć - odburknąłem.
- Możemy porozmawiać?
- Tutaj?
- Wybierz miejsce. Chcę cię przeprosić.
- Możesz to zrobić teraz.
- Przepraszam.
- Tylko tyle?
- Wiem, jak się czujesz, Luke - zaczęła dziwnie gestykulować dłońmi. Westchnęła zmęczona i spojrzała na mnie smutno. - Ciągle cię wystawiam... Przepraszam, Luke. To chyba moja wina, że to...
- Mówisz poważnie? - Spytałem, a ona najwyraźniej nie zrozumiała. - Wiesz jak się czuję?
- Nie wiem... Chyba mogę sobie wyobrazić... Po prostu strasznie cię przepraszam... Mam tyle spraw, że nawet nie zauważyłam, że ci zależy...
- Mi zależy?
- To znaczy mi... Chyba. Nawet już nie wiem... Chyba mi się podobasz, ale tak cię traktuję, że ty chyba mnie już nie lubisz...
- Chyba?
- Na pewno. Na pewno mnie już nie lubisz, bo jak...
Chwyciłem jej twarz w dłonie i złożyłem na jej ustach pocałunek. Serce waliło mi jak oszalałe, a ręce okropnie się trzęsły. Odsunąłem się od niej powoli, a kąciki jej ust lekko się uniosły.

a/n
J e z u
To jest beznadziejne.
Rozdział ssie przepraszam, ale nie wiedziałam co napisać, a nie chciałam was zostawiać bez niczego no

gaze » lh ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz