7.

73 4 0
                                    

POV GIORGIA
-Gdzie ona jest?- pytałam sama siebie stojąc przed autobusem
-Wszyscy są?- zapytał dyrektor kiedy podchodził do naszego wehikułu
-Nie ma jeszcze Olivi- odpowiedziałam gdy podszedł bliżej mnie. Zawsze była wszędzie przed czasem a teraz jej nie ma. Wyciągnęłam telefon  z torebki i wykręciłam do niej numer. Przylozylam telefon do ucha i słuchałam. Sygnal za sygnałem mijał a ona nie odbierała. Pomyślałam że pójdę sprawdzę co sie z nią stało. Zostawilam walizkę i udałam sie w strone hotelu. Weszłam przez duże szklane drzwi a następnie korytarzem udałam sie do windy. Wiechalam na piętro na którym miała pokój i ciemnym labiryntem korytarzy udałam sie w jej stronę. Gdy dotarłam do jej drzwi dość mocno zapukałam. Nikt nic mi nie odpowiedział.
-Via zaraz jedziemy- krzyknęłam a z drugiej strony odpowiedziala mi cisza.
Nie wiedziałam co robić. W nerwach i zapominając o wszystkim zadzwoniłam do Damiano
-Halo- odezwał odezwał nim pierwszy sygnał zdazyl sie uruchomić
-Jest już Via?- zapytałam
-Nie nie ma jej. W pokoju też jej nie ma?- zapytał
-Nie ma myślałam że już zeszła dlatego dzwonie
-Nie ma jej słuchaj skoro tak ja idę jej szukać po reszcie hotelu a ty idź do recepcji po dodatkowa kartę- rozkazal. Odpowiedziałam mu cichym yhym i sie rozłączyłam. Wróciłam ta sama drogą do recepcji stanęłam przy blacie i usmiechnelam sie do recepcjonistki
-Dzień dobry poproszę kartę do pokoju 224 moja koleżanka sie nie odzywa i muszę sprawdzić czy wszytko u niej w porządku- powiedziałam z uśmiechem w stronę kobiety. Ona natomiast pokiwała głową I z uśmiechem podała mi biały kawałek plastiku
-Dziękuję- usmiechelam się szeroko i odeszłam. Spowrotem weszłam na gore. Przy drzwiach do jej pokoju ogarnął mnie wielki strach. Nie miałam pojęcia czy ja tam zastanę. Finalnie przelamam strach. Przyblizylam kartę do czytnika a ten bardzo szybko odkluczyl drzwi. Bardzo delikatnie je otworzyłam a to co za nimi zobaczyłam mało nie przyprawiło mnie o zawał. Leżała tam koło łóżka cala zakrwawiona II pocieta. W ręku dalej trzymała żyletkę a z jej ran powoli sączyła się krew. Była całą biała ledwo oddychała. Zamarłam na ten widok. Nigdy czegoś takiego nie widziałam chyba że w filmach ale tam nie było to takie dramatyczne jak tu.
-Via kochanie Otwórz oczy Via- krzyczałm w jej stronę. Kleknelam przy niej i wzielam ja za rękę
-Via błagam nie odchodź- dalej jej powtarzałam. W tej chwili zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał numer Damiano.  Powstrzymując trzęsienie rąk odebrałam. Za nim brunet zdazyl coś powiedzieć płacząco powiedziałam
-Via jest w pokoju nie przytomna całą pocieta blagam jeśli ja kochasz sprowadź pomoc- rozłączyłam się nim zdążył co kolwiek powiedzieć
-Via skarbie- płakałam coraz bardziej. Nie zamknęłam drzwi. Przez co brunet bardzo szybko przez nie wpadł
-Pogotowie już jedzie- powiedział a potem spojrzał na podłogę. Kolana sie pod nim ugięty i padł na nie przy jej ciele
-Kochanie kochanie- wydusił przez placz- Dlaczego to zrobilas?- pytał sam siebie
-Może to przez ciebie?- zasugerowałam. Popatrzył na mnie z jeszcze większym bólem
-Dlaczego Via?- wciąż zadawał jej to pytanie- jeśli to moja wina odejdę z twojego życia na zawsze tylko błagam żyj
Sekunda była minutą a ta zaś godziną. Wydawało mi się że czekam wieki na karetkę. A minęło dopiero pięć minut. To było nie dozniesienia. Nie znałam jej motywów nie wiedziałam dlaczego to zrobiła. Chodz powinnam o wszystkim wiedzieć bo byłam jej przyjaciółką tak też myślałam.  Chwile po tym przypomniałam sobie o Victori i rodzicach Olivi. Chwyciłam jej telefon i zadzwoniłam najpierw do Victorii.
-Halo- odezwała się blondynka
-Cześć Vic- powiedziałam smutna
-Hej Gio czemu do mnie dzwonisz z telefonu Olivi coś się stało?- zapytała
-Tak stało się Via jest cała pocięta i leży nie przytomna- powiedziałam wybuchając płaczem. Po drugiej stronie usłyszałam cichy szloch
-Za 14 godzin będę. Gdyby coś jej się stało dzwoń- oznajmiła i się rozlaczyla
Teraz najgorsze rodzice. Znalazłam numer do jej matki wykręciłem go i czekałam aż odbierze
-Dzień dobry Córciu- usłyszałam pogodny głos kobiety
-Nie taki dobry- zaczelam- Olivia jest nie przytomna całą pocieta chyba próbowała się zabić- powiedziałam kobiecie
- W którym szpitalu w San Reno jesteście?- zapytała
-Jeszcze nie wiem czekamh na pogotowie- odpowiedziałam kobieta cicho przytaknęła i się rozłączyłam. W tej samej chwili do pokoju weszli ratownicy.
-Dzień dobry pogotowie ratunkowe- powiedział jeden z ratowników
-Dzień dobry- mrukenlam reszta zespołu podeszła do Olivi. Zaczeli ja osluchiwac wkuwać królówki. Jedna z ratowniczek podeszla do mnie z teczką.
-Kim jest Pani dla poszkodowanej?- zapytala kobieta
-Jestem jej przyjaciółką- odpowiedziałam
-W takim razie poda nam pani dane pacjentki- powiedziała kobieta
-A możemy stąd wyjść nie chce patrzec na to co jej robia- powiedziałam w stronę kobiety. Ta obiela mnie ręką i udałyśmy się w stronę balkonu. Szatynka otworzyła go a ja powoli weszłam  na niego weszłam
-Jak ma na imię?- zapytała
-Olivia Andreani
Odpowiadałam na serię jej pytań. Od tych najbardziej oczywistych po te najbardziej intymne. Kiedyś pamiętam zrobiła mi taka liste tego na co jest uczulona, jaką ma grupę krwi ale nigdy nie zaświeciła mi się czerwoną lampka aż do teraz.
-Dziękuję to wszytsko- powiedziała kobieta
-A gdzie ja zabieracie?- zapytałam
- Do szpitala na via Giovanni 53- podziekowalam kobiecie i weszłam do środka. Olivia była już na naszach. Gdy wyjechała z pokoju rzuciłam się na Damiano.
--Jeśli to twoja wina zrobie ci to samo to samo nie będę się ciebie żałować- wykrzyczałam mu w twarz i wyszłam z pokoju

LA NOSTRA  MALEDIZIONE TOM 2 || Damiano David 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz