8.

67 4 0
                                    

POV GIORGIA

-Ile jeszcze będą ją operować?- zapytałam chodzącac wte i spowrotem po korytarzu przed blokiem operacyjnym
-Sama mówiłaś że miała dużo ran trochę to potrwa za nim to zszyją- starala uspokoić mnie Franceska
Odkąd zabrało ją pogotowie minęło 6 godzin. Damiano miał odejść z jej życia ale widać było że martwi się o nią. To było z jednej strony bardzo kochane był przy niej kiedy było masakrycznie ale i nie fair bo jak znam Olivie to on był powodem dla którego to zrobiła. Zeszłam na parter. Z pewnych względów wiedziałam że tam czeka. Poszłam schodami mijając kilka pacjentów. Potem korytarzem aż znalazłam go przy drzwiach wejściowych właśnie palił papierosa. Podeszłam do niego I złapałam go za ramię.
-Jak się trzymasz?- zapytałam delikatnie
-Wypaliłem prawie paczkę na raz nie jest dobrze. Kurwa wolałbym byc teraz na miejscu Olivi to ja tam powinienem leżeć i się wykrwawiac a nie ona. Giorgia ja to wszystko zjebałem. Chciałem ją odzyskać a teraz ją tracę i to nie że tylko odejdzie odemnie ona może odejść z tego świata. Nienawidzę siebie za to- rozrzalony wpadł w moje ramiona
-Giorgia jeśli zacznę spotykać się z jakąś dziewczyną masz mnie zniechęcić. Ni chce już nikogo skrzywdzic- jęknął a potem się rozpłakał.
-Spokojnie Dami Olivia wyzdrowieje- starałam sie go pocieszyc
-A co jeśli- Nie dokończył. Słyszałam tylko jak coraz bardziej szlocha
-Nie będzie żadnego jeśli Damiano jeśli wyzdrowieje twoim jedynym zadaniem będzie jej pomóc nie szkodzić- powiedział odsuwając go od siebie- A teraz Chodź pod blok. Wzielam bruneta pod bok i razem weszliśmy do środka szpitala. Na korytarzu mijaliśmy różne przypadki. Było mi ich szkoda ale teraz najbardziej mi było szkoda Olivi.

**********
-Gdzie ten chuj?- usłyszałam rozwścieczony głos Victori. Podeszła do bruneta I bez jakiegokolwiek namysłu wymierzyła brunetowi policzek
-Jeśli przez ciebie Olivia nie przeżyje ty też nie przeżyjesz- powiedzila szarpiąc Damiano za koszule
-I tak bez ciebie bym to zrobił- oznajmił blondynce i odsunął się od niej.
-Victoria spokojnie- zaczelam ją uspokajać
-Jak mam być spokojna skoro nasza przyjaciolka leży na tej sali już 14 godzinę i nic nie wiadomo- powiedziala załamana i wtuliła się we mnie- Giorgia co tam się dokładnie stało?
-Szczerze nie mam pojęcia. W pokoju zobaczyłam ją całą pocietą i- zaczielam się po moim policzku zaczęła spływać łza. Victoria też zaczęła ze mną  płakać. Podeszła do nas Franceska przytuliła nas do siebie I plakala razem z nami
-Olivia wyzdrowieje- chciałam nas pocieszyć ale sama nie wierzyłam w swoje słowa. Drzwi od bloku zaczely się otwierać w nich pojawił się chirurg który operowal Vie. Podeszła do niego jej matka
-Co z Olivią?- zapytala
-Straciła dużo krwi. Operując ją musieliśmy przełączyć ją na krążenie pozaustrojowe i poszywac rozcięte naczynia. Następne 24 godziny będą decydujące- oznajmił
-Możemy ją zobaczyć?- zapytala kobieta
-Za kilka godzin a teraz przepraszam ale pacięci czekają- wyminął ją lekarz i odszedł.
-Żyje- powiedziałam do Victori na jej ustach pojawił się minimalny uśmiech
-Chodź na kawę wyglądasz jak siedem nieszczęści- powiedziałam I chwyciłam ją za rękę. Poszliśmy w stronę szpitalnej restauracji. Kupiłyśmy kawę i usiadłyśmy przy stoliku
-Dlaczego Giorgia?- zapytala na skraju wykończenia blondynka
-Chyba ją to przytłoczyło. Cały czas się dobrze trzymała ale chyba to sanremo ją wykończyło. Był jakiś mętlik z pokojami trafiła z nim do jednego tego wieczoru tez się upiła następnego on zasmiewal jej piosenkę przy wszystkich i ją przerosil ostatniego dnia rano podszedł do niej do stolika ale nie wiem co jej powiedział- powiedziałam blondynce
-Szkoda mi jej tak cholernie szkoda
-Mi też Viictoria ale Olivia by nie chciała żebyśmy teraz płakały- i właśnie wtedy obie się rozplakalysmy.
-Pij szybciej to pójdziemy do niej- powiedziałam wycierając łzy cieknące po moim policzku.
*****
Siedziałam przy łóżku Olivi razem z Vic I jej matką. Wyglądała tragicznie. Była całą zabandarzowana. Podpięta do medycznej aparatury która tak naprawdę robiła wszystko za nią.
-Już niedługo Córuniu będziesz w domu. Tak jak kiedyś chcialas kupię ci kotka- mówiła do nieprzytomnej brunetki Franceska
Wyszłam na chwilę z sali. Było mi przykro bo brakowało tam najważniejszej osoby. Szukałam Damiano po całym szpitalu. Znalazłam go na ławce przed nim. Podeszłam na przeciwko i kucnęłam przed nim.
-Idz do niej ona cie potrzebuje- powiedziałam
-Gio to nie ma sensu ona i tak mnie nie kocha- rzucil i spojrzał się w niebo
-Damiano do jasnej cholery ona cie kocha. Wiele razy podczas tego wyjazdu mówiła że chce ci wybaczyć ale nie potrafi cały czas cie kocha i chyba to co zrobiła zrobiła również z tego powodu- podniosłam się i zaczelam odchodzic
-Poczekaj- usłyszałam głos bruneta. Dogonił mnie I razem poszliśmy do szpitala a potem do sali w której była Oliwia. Gdy tylko weszliśmy Franceska wzrokiem przekazała Victori ze mają wyjść. Gdy to uczyniły Damiano podszedł bliżej łóżka I usiadł koło niego na krześle. Wziął delikatną rękę Olivi w swoje.
-Przepraszam- mówił do niej przez lzy- nie chciałem być powodem dla którego to zrobilas
-Przepraszam za to że nigdy nie chciałem cie wysłuchać
-Przepraszam za wszytko kochanie.
W tym momencie na monitorach puls i rytm serca zaczął przyspieszać a powieki brunetki zaczely drgać. Pobiegłam po lekarza q gdy z nim wróciłam powiedział jedno
-Będzie dobrze zaczęła się wybudzać

LA NOSTRA  MALEDIZIONE TOM 2 || Damiano David 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz