Nie nawidzilam poranków w tym pieprzonym hotelu. Gdy tylko rano otworzyłam oczy bałam się że znów obudzę się na klacie Damiano. Na szczęście tak się nie stało.
Siedziałam z Giorgią w restauracji kończyliśmy śniadanie
-Czyli pana pięknego nie było dziś rano?- zapytala
-Nie było ale zmieńmy temat- zasugerowałam
-To w takim razie cieszysz się ze wracamy?- przewróciłam oczami na jej pytanie
-Zawsze I wszędzie będę się cieszyć że nikt nie zakłuci mojej ciszy nocnej- odpowiedziałam z uśmiechem.
Kończyliśmy pić kawę brunetka spojrzała się za mnie i bardzo szybko powiedziala
-To ja już będę uciekać
-Giorgia- krzyknęłam a ona tylko mi pomachała i odeszła. Przed moim stolikiem pojawił się Damiano. Czyli on był powodem dla którego Gio odeszła.
-Możemy porozmawiać?- zapytał siadając koło mnie
-Nie mamy o czym- powiedziałam I odwróciłam glowe w drugą stronę. Popatrzył na mnie chwilę następnie wziął moją brodę w rękę I przekrecil moją głowę w swoją stronę
-Właśnie ze mamy-zaczął- myślałem że wczoraj po tych przeprosinach coś do ciebie dotrze
-Niby co miało? Skoro jak sam mówiłeś to też była moja wina- powiedziałam I znów przekręciłam glowe w przeciwnym kierunku.
-Możesz choć raz nie unosić się honorem i mnie wsłuchać. Wybaczyłem ci wczoraj gdy to powiedziałem i zobaczyłem twoja reakcje doszlo do mnie ze to tylko moja wina. Ty musiałaś ratować ojca. Ja wtedy byłem tak zajęty sobą że nawet na ciebie nie zwracałem uwagi. Tak mi przykro Via że to sie stało- powiedzial że smutkiem w głosie. Wziął moją rękę którą leżała na stole i dodał
-Przepraszam
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. W myślach przeklinałam każdy dzień w którym mam te jebane emocje. Chciałam mu uwierzyć że to wszystko jest prawda chciałam mu wierzyć że żałuję tego co zrobił ale nie potrafiłam.
-Damiano posluchaj chciałabym wierzyć że to co mówisz jest prawda że to że żałujesz też ale po tylu szansach które Ci dałam nie potrafię rozumiesz nie chce być ciągle tą uśmiechniętą Olivią którą nie widzi jak bardzo ja niszczysz. Nie zniosę tego dłużej
-Ja się zmienię dla ciebie. Dla ciebie się zmienie- łkał w moją strone
-Twoje puste słowa to za mało- powiedziałam I wstałam od stolu. Opuściłam hotelowa restauracje i udałam sie do pokoju.
Usiadłam na łóżku I pierwszy raz sie załamałam. Od samego początku starałam się jakoś znosić to co się wydarzyło ale dziś nie potrafiłam. To było dla mnie za dużo. Najpierw te walone pokoje potem poranek i ta piosenka dzis rozmowa.
-Nie zniosę tego- powiedziałam sama do siebie płacząc. Siegnelam do walizki. Otworzyłam ją I wyjęłam z niej kosmetyczkę a z niej maszynkę.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz- powiedziałam sama do siebie.
Zmlamalam ją i wyciągnęłam z niej ostre jak nóż ostrze. Przystawiłam je do skóry. Chwilę sie zawahałam a gdy przyszła kolejna fala bólu zaczelam zadawać sobie rany.
-Za to że ciągle płaczesz
-Za to że nie potrafisz mu wybaczyć
-Za to jak bardzo zniszczona psychicznie jesteś
-Za to że musisz pracować z tym chujem
-Za to że kiedykolwiek go poznałaś
Pomiędzy robieniem sobie nacięć usłyszałam zza drzwi
-Via juz sie zbieramy za 15 minut jedziemy- krzyknęła Giorgia. Nic jej nie odpowiedziałam. Na chwilę przestałam nawet oddychać by nie usłyszała mojej obecności w tym pomieszczeniu. Kiedy tylko usłyszałam jak odchodzi odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na swoją rękę I zobaczyłam że wystarczająco dziś ucierpiała zmieniłam położenie zyletki. Odwinelam kawałek t-sterty który miałam na sobie i przylozylam ostrze. Zadawałam sobie kololejne rany.
-Za to że usunęłaś ciążę
-Za to że kiedyś wpadłaś w anoreksję
-Za to że moje życie jest tak popierdolone
Zadawalam sobie rane za rana coraz głębsze i coraz dłuższe. Wylewało się z nic coraz więcej krwi którą splywala na biały hotelowy dywanik. Nie było mi go szkoda. Mnie nikomu nie było szkoda. Więc mi może nie być szkoda tego małego białego dywanu. Gdy przy nie wiem którym nacięciu poczułam że żyletka się stępiła wzielam kolejną i dalej zadawałam sobie ból. Z każdą kolejną raną czułam coraz mnie żalu smutku I cierpienia. Czułam tylko spokój i nadzieje ze może w końcu sie rozpadne. Chciałam być tak naprawdę byłam tytułowa bohaterką jednej z piosenek które tak bardzo kochałam. Chciałam się rozpaść bałam się wody Kiedyś nie chciałam jeść a najgorsze w tym wszystkim przez te wszystkie lata byl fakt że wszystkie emocje, leki i obawy nosilam w sobie. Nikt mnie niie wysłuchiwał. Płakałam zawsze sama w łóżku w nocy tak żeby nikogo nie obudzić bo mama i tatusi jutro musi wstać do pracy.
Przytłoczyły mnie te wspomnienia bardzo aż za bardzo. Po z brzucha przyniosłam się na uda. Rana za raną od samego początku ciekły moja krwią. Nie nawidzilam swojej bezsilności i chciałam Właśnie w tym momencie że sobą skończyć. Przylozylam zyletke do gardła. Trzymałam ja tam i nienawidziłam sama siebie za to jak chujowe mam życie. Walczyłam z myślami czy To zrobić czy nie. Czy w niebie będzie mi lepiej. Napewno będąc w zaswiatch spotakalabym swoją dawną przyjaciółkę. Kto by pomyślał że uśmierci nas to samo
Zdrada przez ukochaną osobę
-Przepraszam Sofia- powiedziałam w stronę sufitu. I wtedy sama sobie poderżnęłam gardło. Na początku czułam tylko ból ale z każdą chwilą przestałam już czuć co kolwiek innego.
CZYTASZ
LA NOSTRA MALEDIZIONE TOM 2 || Damiano David 18+
Fanfic⚠️TW⚠️ SCENY 18+, PRZEKLENSTRWA, PRZEMOC Dalsze losy histori Damiano I Olivi. Po wspaniałym początku romansu nadchodzi goszki koniec. Olivia wraca do Rzymu i rozpoczyna nowe życie. Czy dadzą sobie drugą szansę?