10.

88 5 0
                                    

Po dwóch tygodniach w końcu zawitałam do domu. Miła odmiana kiedy w końcu mogę położyć się we własnym łóżku.
Leżałam z kotem na brzuchu gdyż tak jak obiecała Franceska w szpitalu sprawiła mi kota- Vincenta.
Leżałam z Vincentem wtulonym w mój brzuch na kanapie w salonie. Czytałam książkę w pewnej chwili drzwi wejściowe otworzyły się a w nich stanął Ethan. W rękach trzymał bukiet swierzych kwiatów. Podszedł bliżej mnie i delikatnie przytulił mnie swoim umięśnionym ramieniem.
-Cześć Via. Jak się czujesz?- zapytał i usiadl obok mnie
-Hej coraz lepiej może za kilka tygodni pomyślę nad powrotem do szkoły- odpowiedziałam odkładając książkę na podłokietnik sofy.
-Tylko byś pracowała- zaśmiał się brunet
-Nie poprostu juz za długo zywke jak miałam wolne to tylko na Góra trzy dni więc już mnie ciągnie- powiedziałam patrząc w jego brązowe oczy
-I tak będę uważać cie za pracocholiczke. O proszę to dla ciebie- wręczył mi kwiaty które trzymał w dłoni
-Dziekuje- powiedziałam przyjmując bukiet różowych piwoni. Wstałam z sofy odsuwając kota na bok I poszłam do kuchni wstawić kwiaty do wody. Ethan poszedł za mną usiadł na jednym z krzeseł przy wyspie kuchiennej a ja wyciągnęłam z szafki wazon nalałam do niego wody  wstawiłam kwiaty. Odstawiłam  je na blat wyspy.
-Napijesz się czegoś?- zapytałam bruneta
-Nie kłopocz się
-Wiesz gdybym mogła wyciągnęłam bym wino ale przy lekach które przyjmuje nie wolno mi
-A jak się czujesz?- zapytał z troską
-Rany się goją inne lepiej inne gorzej przyjmuje leki i te od zdrowia ogólnego i od psychicznego i powoli wszystko wraca na dobre tory. Victoria tez znów wrocila do pracy. Giorgia przesyła mi wszytko co mogę zrobić zdalnie.
-Czemu zamiast odpocząć ciągle pracujesz?
-Nie zrozumiesz mnie Ethan po prostu
-Po prostu masz wysokie wymagania wobec siebie i tak po ludzku boisz się ze nie skreślisz wszystkich punktów na swojech check- liście do końca dnia?- zadał mi to pytanie z dość wnikliwym wyraziem twarzy
-Po prostu po tym co sie wydarzyło nie chce znow stracić siebie. Marzę o silnej, i niezależnej kobiecie którą niczego się nie będzie bała i nic jej nie będzie w stanie złamać. Rozumiesz? Tak po prostu chciałabym być najlepszą wersją siebie. A inaczej nie potrafię- powiedzialam i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zachwiałam się na nogach. Omal nie upadłam ale silne ręce Ethana złapały mnie w tali I nie pozwoliły ztknąc się z podłogą
-Dobrze się czujesz?- zapytał z troską brunet
-Tak yyy nie wiem- odpowiedziałam próbując nabrać jak największą ilość powietrza do swoich płuc
-Już spokojnie, wdech I wydech powoli- starał się mnie uspokoić. Wziął mnie na ręce I zaniósł na gore.
-Gdzie jest twój pokój?- zapytał. Nie miałam siły odpowiadać. Pokazałam pierwsze drzwi po prawej stronie korytarza. Chłopak podszedł tam i otworzył je. Obydwoje doszliśmy w do łóżka na którym potem delikatnie mnie położyrzyl.
-Dziekuje- Wymamrotałam po cichu
-Nie masz za co, Odpocznij sobie a ja pójdę  na dół
-Nie proszę nigdzie nie idź- powiedziałam gdy znajdował się koło drzwi. Odwrocil sie w moją strone i ręką oparł o futrynę- zostan tu że mną proszę ja się boję
Podszedł do mnie. Odsunelam się na łóżku robiąc mu miejsce które natychmiast wykorzystał. Położył się obok mnie i objął ramieniem a ja położyłam glowe na jego klacie.
-Czego się boisz?- zapytał gładząc mnie po ramieniu
-Chyba tylko tego że znów się rozsypie.
-Nie rozpadniesz się już dużo pracy w siebie włożyłaś a poza tym nie pozwole na to Via
-Jesteś kochany- powiedziałam I bardziej wtuliłam sie w niego
-Nie Via ty masz większe serce  zawsze je miałaś. Zawsze dawałaś nam spisać pracę domową przed lekcją narazalas się u największych kos żeby nam pomóc na sprawdzianie zawsze przywozilas jedzenie bo uważałaś że to że stołówki jest chuja warte
-Bo dalej tak uważam- powiedziałam podnosząc się na ręku.
Nasze spojrzenie się skrzyżowały a twarze zaczęła dzielic bardzo mała odległość, którą Ethan przerwał. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Całował mnie z pasją, namiętnością. Obudziłam się z letargu i zaczelam delektować się jego ustami. Smakował mieszanką papierosów I miętowych gum. Powoli przenosił się na szyję. Nadal całował ją z pasją a za każdym pocaunkiem szyj pokrywała się czerwonymi śladami.
-Blagam przestań- wyjęczałam
-I tak jestes piekna, kochanie kocham kazda twoją blizne- wrocil do całowania dekoldu gdy zjechał na wysokość piersi sprawnie zdjął ze mnie top i znów jego usta spotkały się z moją skórą. Całował każdą moją ranę z pasją i oddaniem jak by to dla niego była najcenniejsza relikwia. Zwinie wsadził swoje ręce pod moje plecy i jednym szybkim ruchem odpiął mój stanik odrzucając go w kąt pomieszczenia. Nie pozostawałam mu dłużna. Chwyciłam za brzegi jego koszulki sciagnelam ją z niego a ona ukazała pięknie umięśnionym tors mężczyzny. Wrocil do pieszczot. Ustami znalazł szlak do mojego podbrzusza. Całował je z jeszcze wieksza pasją niż blizny. Jego palce zaczely się wsowac pod gumkę leginsów które miałam na sobie. Nie zaprzestał całowania mnie. Gdy ubranie zjeżdżało z moich nóg jego usta podążały za miękkim materiałem. Gdy zsunął je z moich nóg ustami znów wrocil na podbrzusze. Zostawił na nim ostatnie pocaunki.
Pozbył się również moich majtek rozchyliłam mu nogi a jego jezyk umiejscowił się na mojej łechtaczce. Pieścił mnie ze zmienną częstotliwością. Jeczalam z przyjemnosci a napięcie w moim podbrzuszu rosło. W pewnym momencie wydukałam
-Z-zaraz dojdę
W tym momencie odsunął się odemnie by zdjąć dolną część ubrań. Gdy byl już nagi podszedł do mnie wziął moje nogi w swoje ręce przysunął mnie na koniec łóżka rozłożył bardziej nogi I zaczął pieprzyc.

LA NOSTRA  MALEDIZIONE TOM 2 || Damiano David 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz