Y/N: Gdzie ona jest ?
Szukając jej wzrokiem w końcu dostrzegłam jej różowe włosy po drugie stronie uliczki na sąsiednim dachu. Przyklękając patrzyła spoglądała w pokój pod nami. Szybko przedostaliśmy się z Genyom do pani Mitsuri.
Mitsuri: Spójrzcie - powiedziała cicho wskazując na nie ruszony posiłek na końcu pokoju.
Jedzenie? Nie ruszone.
W pokoju oprócz nietchniętego zimnego już jedzenia znaleźliśmy tylko biżuterie.
Czemu nikogo tu nie ma. Nie powinien ktoś tu być. Mam złe przeczucie co do tego jedzenia.
Przez cisze mogłam usłyszeć bicie swojego serca. Weszłam do małej szafy. Nic specjalnego w niej nie znalazłam. Tylko ubrania. Spojrzałam na sufit z przeczucie.
Y/N: Huh!?!? Co to jest ?!
Odskoczyłam w stronę pani Mitsuri która była sekundę od dobycia katany. Nagle rozległ się huk od strzału. Jak zwykle bez zastanowienia strzelił do demona. Ten od razu zareagował. Nie moge tego nawet nazwać demonem. To raczej jego część. Wygląda jak Obi. Żywe Obi. Które zaraz nas zaatakuje.
Y/N: Odsuńcie się - wykrzyczała machając swoim mieczem by utworzyć wokół siebie spirale. A chwile później z dachu, i ściany za nią przebiło się żywe Obi.
Odskoczyliśmy z Genyom nie spodziewając się tego.Chyba zaczynam rozumieć co Iguro a niej lubi. Ale i tak nie zamierzam się do niej przekonywać. Jestem miła ponieważ jest filarem wyższej rangi zabójcom których darze szacunkiem.
Dalej sprawy potoczyły się nie na naszą korzyść. Po naszym nie małym wypadku, pokonaniu demonicznego rodzeństwa z dużą zasługą pani Mitsuri. A ostatnie co pamiętam z tej nocy to to jak budynek się pode mną zawalił. Genya próbował mnie ratować ale sam skończył tak samo. Ze złamanym żebrem i zwichnął bark.
Ja za ro złamałam noge w dwóch miejscach i rozbiłam sobie głowę przez co miałam wstrząśnienie mózgu.
_____
Wszystko minie boli. Nawet nie wiem co boli najbardziej. Po otworzeniu oczu poczułam straszny ból w klatce piersiowej. To była Aoi przytulająca się do mnie. Mówiła coś ale nie słyszałam. Nie mogłam się skupić na tym co do mnie mówiła. Na myśl przyszło mi, czy Iguro wie że jestem ranna albo raczej czy się tym wogóle przeją??
Chciałabym żeby tak było. Ale nie powinnam na to liczyć. Nawet nie wyobrażam go sobie w łzach albo z przerażonego że jednak nie umarłam. Nie mam ochoty o tym myśleć. Nawet jeśli tu jest to prędzej przyszedł do Mitsuri niżeli do mnie.
Y/N: A-aoi co z genyom i panią Mitsuri ? - zapytałam z bólem w głosie
Aoi: Są ranni ale żyją, oboje.
Y/N: Rozumiem....
Aoi: Nie martw się pare miesięcy i wyzdrowiejesz.
T/N: Mhhmmm
_____
Dwa miesiące później:
Czas dosyć szybko miną. Jeszcze mi daleko do pełni sił ale zawsze lepiej bliżej niż dalej. Nadal tęskniłam za Iguro. Tak barzdo chciałam go zobaczyć że co którąś noc śnił mi się. Nie były to miłe sny. Pokazywały mi to czegi najbardziej się boje, Iguro który odchodzi i nigdy nie wraca, więc można nazwać je koszmarami.
Na szczęście mogę już sama chodzić. Do nie dokońca sama... o kulach. Ale przynajmniej nie muszą mi pomagać więcej niż dwie osoby żebym mogła skorzystać z łazienki. To było strasznie uwłaczające.
Wyszłam z pokoju żeby spędzić trochę czasu w ogrodzie. Oczywiście o kulach. Może liczyłam że jakiegoś razu zastane Iguro siedzącego na drzewie.
Idąc do jadalni, bo jak to mówi Aoi jestem zbyt uparta żeby prosić kogoś o pomoc w chodzeniu. Tak sobie idąc, słychać było dosyć głośne uderzanie moich kul o drewnianą posadkę. Zamyślona w tym dźwięku szłam przed siebie po jednym z korytarzy obok ogrodu. Zobaczyłam umięśnioną posturę Genyi a przed nim Iguro.
Huh?! I-Iguro ? To on ? To on.
Zerwałam się. I jakimś cudem podbiegłam do niego.
____________________________________
( Przepraszam że nie opisałam tak dokładnie a właściwie wogóle sytuacji zabicia i walki z demonami ale za dużo by się powtarzało słów i było by to raczej nudne niż ciekawe)
( ' ▽ ' )
CZYTASZ
Iguro Obanai x reader
RomanceHistoria miłosna, Iguro Obanaiu filar węża i reader. Y/N z towarzyszem przybywają do posiadłości motyli gdzie Aoi i inne dziewczyny udzielają im pomocy. W nocy Y/N budzi się i idzie do ogrodu gdzie spotyka Iguro, po pewnym czasie co raz częściej na...