"You told me think about it, well I did"
Pearl przekręciła się na drugi bok, po czym przetarła oczy i ziewnęła. Włożyła dłoń pod poduszkę i wyjęła telefon.
Dziewiąta trzydzieści osiem. - Głosił wyświetlacz przestarzałego modelu BlackBerry.
Pearl opadła z powrotem na poduszkę.
– Świetnie – mruknęła i powoli wywlokła się z łóżka. Była spóźniona. Podczas gdy w pośpiechu tuszowała rzęsy i wciągała dziurawe na kolanach dżinsy, zastanawiała się, czy kolejna godzina będzie miała jakieś znaczenie. W końcu w biegu chwyciła suchą kromkę chleba i wybiegła z mieszkania, przewieszając przez ramię torebkę.
Biegła przez nowojorskie ulice, taranując podążający tłum ludzi. Ucieszyła się na budynek, którego zarys pojawił się po kilku przecznicach. Przeszła przez pasy, uprzednio rozglądając się, czy ktoś nie zamierza jej rozjechać, po czym wbiegła do głównego biura PublicNY.
Pokiwała szybko sekretarce na powitanie, chociaż nie przepada za zrzędliwą Kassey, po czym zaczęła nerwowo wciskać guzik windy.
– Mamy awarię. Musisz iść schodami – powiedziała Kassey, żując gumę jak krowa pasąca się na polu. Pearl przeklęła, po czym ruszyła w stronę piętrzących się przed nią stopni. Wzięła głęboki wdech i zaczęła się po nich wspinać na szóste piętro. Całe szczęście, że na studiach nie odpuszczała sobie lekcji wuefu.
Zziajana, dotarła do celu.
I od razu miała ochotę stoczyć się z powrotem na dół po schodach.
Przed nią stał szef i nie wyglądał na zadowolonego. Włosy miał idealnie zaczesane na żel, na dłoni połyskiwał najnowszy rolex z limitowanej edycji, zaś koszula od Tommy'ego Hilfigera opinała się na jego torsie.
– Dzień dobry, szefie. Wszystko w porządku? – spytała, próbując złapać oddech.
Mężczyzna przewrócił oczami.
– Przez ciebie mamy opóźnienie. Nie możemy wydać nakładu bez twojego materiału. Współpracownicy nie są zadowoleni, że nie zjawiłaś się na czas – wytłumaczył spokojnie, chociaż wewnątrz buzował z emocji.
– Bardzo mi przykro... Siła wyższa sprawiła, że się spóźniłam. Pracowałam nad tym sondażem przez długie tygodnie. Uważam, że jest naprawdę świetny. Już go daję. – Uśmiechnęła się, po czym zajrzała do torebki.
Przesunęła kilka notesów, przerzuciła długopisy.
Jeszcze raz się do niego uśmiechnęła, tym razem przepraszająco i znowu wciągnęła się w wir poszukiwań.
Roztopiona pomadka, zużyte chusteczki, poplątane słuchawki, papierek po batoniku, znienawidzony BlackBerry, który nie rozumie, czym jest budzik, jakieś dokumenty...
Ani śladu po sondażu.
Pearl zamarła.
Został w domu.
– Wygląda na to, że nie zabrałam go ze sobą. Przyniosę go! Mieszkam tylko parę przecznic stąd i...
– Myślisz, że w to uwierzę?! Wiem, jak bardzo niezadowolona byłaś, że musisz się tym zająć. To ma być twoja wymówka, tak? Że został w domu i zapomniałaś go zabrać?
– To nie wymówka! To najszczersza prawda! Pracowałam nad tym materiałem cały miesiąc! Przyrzekam – powiedziała, bliska łez. Ten mężczyzna właśnie zarzucał jej kłamstwo, nawet nie dając się wytłumaczyć. Gdyby tylko pozwolił jej się cofnąć, rzuciłaby tymi sondażami prostu mu w twarz.
CZYTASZ
Malarz złudzeń
Hayran KurguPearl to niespełniona artystycznie poetka, która pragnie podzielić się ze światem ze swoją sztuką, ale zamiast tego tkwi jako dziennikarka nowojorskiej gazety w ciasnej klitce. Całe jej życie przypomina pasmo nieszczęśliwych zdarzeń, dopóki jedno pr...