Kim była Becky?

72 13 0
                                    

Klaus Pov.

Siedziałem w domu Salvatore czekając aż mój brat przyjedzie, minęła godzina odkąd skończyliśmy pożegnanie Becky, Elijah nie chciał tego robić ale ja tak, musiałem stłumić moje emocje do tej dziewczyny.

— Nie musisz tego robić Klaus — Rzekła blondynka wchodząc do salonu, niosła dwie szklanki z burbonem — A co gdy wróci jak Damon i Bonnie?

Wywróciłem oczami, to było niemożliwe, Fiona nie byłaby taka głupia by wysłać ją do świata więziennego, nie była nawet nikim ważnym w sabacie.
Do domu wszedł Elijah wraz z jego dziewczyną, usiedli naprzeciw mnie.

— Jesteś pewny tego co chcesz zrobić? — Zapytał Elijah a ja przytaknąłem, nie chciałem by trwało to długo — A więc musisz wiedzieć że gdy zechcesz żebym odwołał perswazje to powiedz.

— Okej, możemy nie przedłużać? — Zapytałem a on się zgodził, spojrzał na Eleanor a następnie na mnie lekko wzdychając.

— A więc musisz powiedzieć mi kiedy zauważyłeś że ją kochasz — Prychnąłem na jego słowa, mówiłem im tyle razy że była tylko przyjaciółką.

— Nie kocham jej i nigdy tego nie robiłem — Odparłem na co spojrzeli na mnie rozbawieni.

— To dlaczego chcesz o niej zapomnieć o niej? Ja ci powiem, bo ją kochasz i nie chcesz cierpieć bo wiesz że to na ciebie źle wpłynie.

Spojrzałem za niego, nie mieli pojęcia jak bardzo zabolała mnie jej strata, czy ja ją kochałem? Nie mam pojęcia ale nie mam też pojęcia czemu ją pocałowałem tak wiele razy, musiałem sobie przypomnieć bo bez tego nie będę mógł zapomnieć.

— W Nowym Orleanie, podczas tańca — Byłem przekonany tego co mówię, Elijah się uśmiechnął triumfując.

— Nie zgodziła się na taniec z tobą, wróciła do Mystic Falls nie żegnając się — Rzekł patrząc mi prosto w oczy — Kim była Becky?

— Dobrą dziewczyną, którą pokochałem — Powiedziałem nie zastanawiając się, nie zadziałało, kiedy mogłem ją pokochać?

Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę co mogło pójść nie tak,aż przypomniałem sobie spotkanie z Damonem w jednym z barów.

— Odprowadzałem ją do hotelu, a potem kazałem Damonowi ją chronić — Wyznałem, Eleanor przytaknęła patrząc na Elijah.

— Nie odprowadziłeś jej, Damona tam nie było — Powiedział a ja poczułem zimny przepływ po moim ciele — Kim była Becky? — Zapytał bardziej ostro.

— Dziewczyną, którą przypadkiem spotkałem na schodach.

Damon Pov.

Siedziałem w barze, pijąc Burbon zastanawiałem się dlaczego mnie zostawiła, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i mogłem nazwać ją rodziną. Zamykając oczy wciąż ją widziałem, uśmiechnięta, śmiejącą się kobiete.
Usłyszałem dzwonek od baru, zauważyłem dwoje osób wchodzących tutaj, jednego bardzo dobrze znałem to on chciał mnie zabić parędziesiąt lat temu, był łowcą wampirów i sam nim był. Razem z nim weszła jakaś blondynka, chciałem podsłuchać ich rozmowę.

— Dziewczyna jest w więzieniu Malachaia Parkera, kojarzysz? — Zapytała,  coraz bardziej zacząłem podsłuchiwać, najwyraźniej mężczyzna przytaknął bo zaczęła mówić dalej — Jak wróci to Klaus nie będzie jej pamiętał, o ile wróci.

— O ile będzie żył — Powiedział a ta się zaśmiała.

Becky jest uwięziona w więzieniu z Kaiem, czyli może wrócić, Klaus chce o niej zapomnieć a ja nie mogę na to pozwolić. Wypiłem do końca burbon i ruszyłem w stronę drzwi, gdy wyszedłem to wsiadłem do samochodu jadąc najszybciej jak mogę.
Nie odbierałem telefonów od Eleny bo musiałem się spieszyć, oddzwonię jak będzie po sprawie.
Podjechałem pod dom i wysiadłem najszybciej jak potrafię, wbiegłem do domu i zobaczyłem Elijah, Eleanor i Klausa, śmiali się lekko..

— Proszę powiedzcie mi że jeszcze tego nie zrobiliście — Powiedziałem ledwo łapiąc powietrza, Elijah spuścił głowę w dół — Klaus, powiedz że pamiętasz Becky.

— Pamiętam — Rzekł a ja wypuściłem powietrze z ulgą — Nie widziałem jej dość dawno.

— Czemu chciałeś nas powstrzymać? — Zapytał Elijah a ja powiedziałem że to nic już ważnego — Damon, powiedz co jest grane.

— Blondyna jest z waszym ojcem w sojuszu, ona wysłała ją do świata więziennego Kaia okej!? — Krzyknąłem a oni na  mnie spojrzeli dość dziwnie — Gdybyście poczekali pięć minut.

Becky Pov.

Znalazłam się na łóżku, byłam lekko poobijana ale to wciąż był mój dom i moje łóżko, zdziwiłam się bo nie było to poustawiane jak ostatnio gdy ty byłam. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami a następnie skrzypienie schodów, skrzypiały jak byłam mała a potem zamienili je na nowsze, coś mi tu nie grało.

— Śpiąca królewna się obudziła — W drzwiach stał Kai, wiedziałam co się stało.

Fiona wysłała mnie do świata więziennego mojego przyjaciela, to miała być kara za to że Klaus już się jej nie słucha, bałam się że mogła coś mu zrobić

— A teraz powiedz mi, co ty do cholery tu robisz? — Powiedział ze swoim słynnym uśmieszkiem na twarzy — Myślałem że cię zabiłem, miałem wyrzuty sumienia.

Mówił bardzo sarkastycznie, tak jakby znów powrócił do bycia socjopatą, nie lubiłam go takiego, był okrutny i lekko myślny. Uśmiechał się patrząc na mnie.

— Wysłano mnie tu za kare — Rzekłam a on się roześmiał — Była mojego przyjaciela oszalała a jest twoją pieprzoną rodziną.

— Myślałem ze wszystkich wybiłem, mogę wiedzieć jak ta inteligentna osoba ma na imię? — Zapytał a ja nic się nie odezwałam nie miałam zamiaru z nim gadać ani odpowiadać na żadne pytania.

Wywrócił oczami włączając muzykę z gramofonu, nie mam pojęcia skąd wiedział gdzie mój ojciec trzyma płyty ani skąd ma ten sprzęt ale zaczął tańczyć, chyba chciał mnie przekonać że mnie zmienił.

— Wiem że źle postąpiłem, ale siedząc tu znów przemyślałem sobie wiele rzeczy — Rzekł wciąż tańcząc.

Podał mi rękę bym wstała, nie miałam pojęcia co chce zrobić ale wstałam a on zaczął ze mną tańczyć, wiedziałam że jest szalony ale nie że aż tak.

— Gdybyś umarła to nawet jakbym znalazł sposób by tam wrócić, gdybym wiedział że cię zabiłem to sam bym to zrobił sobie — Uśmiechnął się smutno, nie chciałam by grał mi na uczuciach — Byłaś jedyną osobą, która mnie zmieniła ale ja nigdy się nie zmienię choćbym chciał jak teraz.

Wyciągnął z kieszeni spodni sprzęt, który pomoże mi się stąd wydostać, dał mi go i się uśmiechnął, po jego policzku spłynęła łza, nigdy nie widziałam by płakał albo czegokolwiek żałował.

— Musisz tylko jechać po krew Qetsiyah, nie wiem gdzie jest ale wierzę w ciebie, znajdziesz ją — Powiedział ocierając łzy — Jedź nim moja druga twarz cię powstrzyma.

Przytaknęłam i wybiegłam ze swojego domu, miałam mało sił lecz dalej biegłam by znaleźć jakiś samochód i nim wyruszyć na poszukiwania.
Znalazłam na ulicy jakieś auto i spojrzałam w lusterko by zobaczyć czy Kai stoi na ulicy, stał i mi machał, nie mogę go zostawić ale gdy tylko znajdę co mi potrzebne to wrócę po niego.

— Niedługo wrócę! — Krzyknęłam wychylając się za szybę — Do zobaczenia!

I ruszyłam, musiałam się stąd jak najszybciej wydostać.


Ostatnia prosta| The Vampire DiaresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz