Chapter One

1.7K 56 13
                                    

    Szłam przez galerie wraz z Nancy Wheeler - moją kuzynką. Od kilku dni mieszkam u niej w domu. Wyprowadziłam się od rodziców, ponieważ nie układało nam się najlepiej.

Byłyśmy właśnie na zakupach. Z Nancy mamy kompletnie inny gust. Ona ubiera się tak dziewczęco i bajkowo, natomiast ja wolę bluzy i bardziej luźne ubrania. Te wszystkie różowe kolory do mnie nie przemawiają.
Kupowałyśmy ubrania od 2 godzin i muszę przyznać, że chciałam już wracać do domu.

- Zobacz Nancy, lodziarnia. - wskazałam palcem w prawo.

- Widzę. Lodziarnia Ahoy, co z tego? - zapytała się dziewczyna.

- Chodzimy tu już tak długo. Zajdźmy na lody.

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - Nancy się speszyła.

- Nie żartuj, lody to zawsze dobry pomysł. - złapałam ją za rękę i zaciągnęłam do lodziarni. Akurat obsługiwał jakiś chłopak, kiedy nas zobaczył uśmiechnął się i przywitał.

- Hej, Nancy co ty tu robisz?

- Cześć Steve, tak się składa, że przyszłyśmy na lody. - powiedziała i delikatnie się do niego uśmiechnęła.

- Wy się znacie? - zdziwiłam się.

- Znamy to mało powiedziane. - powiedział chłopak spoglądając na Nancy.

- Harley, to jest Steve - mój były. - Nancy patrzyła na mnie jakby chciała jak najszybciej stąd wyjść.

- Dokładnie tak. Za to ciebie jeszcze nie poznałem. - uśmiechnął się do mnie po czym wystawił rękę w moim kierunku, żeby się przywitać. Odwzajemniłam uścisk, a Nancy mnie przedstawiła.

- To jest Harley, moja kuzynka. Pomieszka u nas jakiś czas. - powiedziała, a chłopak zaczął się na mnie patrzeć z zaciekawieniem.

- To bardzo fajnie. - uśmiechnął się do mnie.

- Nie mamy już zbytnio czasu. Zamawiamy lody i idziemy. Ja biorę dwie kulki o smaku truskawkowym, a ty Harley?

- Poproszę jedną śmietankową, a drugą czekoladową. - powiedziałam. Byłam niezbyt zadowolona tym, że Nancy chce dalej chodzić po sklepach. Wolałam tu posiedzieć.

- Należą się cztery dolary. - powiedział chłopak, po czym Nancy podała mu pieniądze. - Tak się składa, że mamy wolny stolik. Może zostaniecie trochę posiedzieć?

- Tak, zostaniemy. Prawda Nancy? - spojrzałam na kuzynkę groźnym wzrokiem. Była najwyraźniej niezadowolona, ale nie zniosłabym więcej chodzenia po sklepach.

- Usiądźcie. Zaraz podam lody. Może się do was dosiądę? - powiedział nagle chłopak.

- Jeśli chcesz. - odpowiedziałam mu, po czym pociągnęłam Nancy za rękę do stolika.
Po chwili doszedł do nas Jonathan, który spóźniał się już 30 minut. Pocałował Nancy na przywitanie po czym usiadł przy stoliku. Chwilę po tym przyszedł Steve z lodami.

- Lody dla pięknych pań. - podsunął mi pucharek pod brodę i usiadł koło Jonathan'a. Zaczęłyśmy jeść. Zrobiło się trochę niezręcznie, więc zaczęłam rozmowę.

- A więc Nancy, zerwałaś z tym chłopakiem od lodów dla Jonathan'a? - wszyscy zaczęli się patrzeć w moim kierunku. Dla dziewczyny te pytanie wyraźnie było niewygodne.

- To nie tak, że zerwałam że Steve'm dla niego. Poprostu jakiś czas po zerwaniu, zakochałam się w Jonathan'ie i okazało się, że on to odwzajemnia. - wybrnęła z pytania.

- Ten od lodów ma chociaż ładny uśmiech. - wskazałam na chłopaka oczami.

- Jestem Steve

- Myślę, że powinniście do siebie wrócić. - powiedziałam. Jonathan zachłysnął się wodą.

- Słucham?! - wydawał się być dość oburzony.

- Jonathan, spójrz na siebie i powiedz mi co ty sobą reprezentujesz? - spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. Nie miał pojęcia co ma mi odpowiedzieć. Wzrok zapadł mu się pod siebie. Zrobiło mu się najwyraźniej wstyd i pewnie było mu też trochę przykro.

- Dość tego Harley! Co się z tobą dzieje?! Nie poznaję cię. - Nancy aż wstała od stołu.

- Daj spokój Nancy. Chcę tylko żebyś była z porządnym facetem. - byłam oburzona jej reakcją.

- Jonathan jest porządny.

- Nie wydaje mi się. - spojrzałam na niego znowu, dalej patrzył sobie pod nogi.

- Co jest z tobą?! Ja z Jonathan'em idziemy do domu. Wiesz jak wrócić. - pokazała Jonathan'owi znak, że wychodzą. Zostałam sama z tym gościem od lodów. Byłam strasznie zła na Nancy, przecież chciałam dla niej tylko jak najlepiej. Może trochę przesadziłam, ale nie umiem pokazywać zbytnio miłości, a to co zrobiłam było właśnie z miłości do kuzynki.

- Na pewno się pogodzicie. - powiedział po chwili Steve. Patrzył się na mnie takim wzrokiem, że widziałam, że jest mu mnie szkoda.

- Zawsze wszystko moja wina. - założyłam rękę na drugą, tak jakbym była obrażona.

- Naprawdę myślisz, że mam ładny uśmiech? - chłopak przerwał chwilę milczenia.

- Dlaczego miałabym kłamać? - spojrzałam na niego zdziwiona.

- Nie wiem, ale dzięki. - uśmiechnął się do mnie szeroko. Wyglądało na to, że nikt mu często nie prawił komplementów.                       

- Tylko się znowu nie przejedź. - dobiegł jakiś głos z boku. To był tekst skierowany do Steve'a, od dziewczyny, która z nim pracuje. Odsunęłam pusty pucharek po lodzie. I wstałam od stołu.

- Wracam do domu i spróbuję z nią pogadać. Przepraszam, że tak głupio wyszło. Wracaj lepiej do pracy za nim zdenerwujesz koleżankę.   - spojrzałam na dziewczynę, która właśnie rozliczała pieniądze z kasy.

- Do zobaczenia Harley. Miło było cię poznać. - uśmiechnął się i mi pomachał. Wyszłam z lodziarni i udałam się do domu.

Wróciłam do domu. Już w korytarzu spotkałam Nancy, która jak tylko mnie zobaczyła weszła na schody, żeby udać się do góry.

- Nancy zaczekaj. - powiedziałam, a dziewczyna niechętnie odwróciła się w moim kierunku. - Przepraszam za to wszystko. Za to, że tu mieszkam, że tak źle powiedziałam o Jonathan'ie i za to że musisz za mnie płacić. Jestem okropną kuzynką i nie zasługuje na ciebie. - o dziwo te słowa szły z serca.

- Przegiełaś Harley. Nie przepraszaj mnie za to, że tu mieszkasz, albo za to, że za ciebie płacę. Znam twoją sytuację i pisałam się na to, tak samo jak moi rodzice. Ale to co powiedziałaś o moim chłopaku nie zabolało tylko go, bo też i mnie. - zeszła kilka stopni niżej tak, że stałyśmy bardzo blisko siebie.

- Przepraszam...

- Jesteś moją kuzynką i kocham cię, dlatego ci wybaczam, ale nie rób tak więcej. Nie możesz tak nagle wdzierać się w nasze otoczenie i ranić wszystkich dookoła. - widziała, że po jej słowach zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro  dlatego mocno mnie przytuliła. - Nie kłóćmy się więcej Harley.

- Nie kłóćmy. - powtórzyłam tylko, po czym jeszcze mocniej ją ścisnęłam.

- Wiesz, wydaje mi się, że to co mówiłaś o Steve'ie płynęło z serca. Mam na myśli to, że on ci się chyba spodobał. - uśmiechnęła się do mnie.

- No co ty. Dopiero co go poznałam, a w dodatku chciałam was znowu spiknąć.

- Myślę inaczej. Może poprostu nie jesteś tego jeszcze świadoma. - pomyślała chwilę po czym dodała. - Jutro jest impreza. Steve też na niej będzie, dlatego idziesz ze mną.

- Nie mam nic do chłopaka, ale imprezy nie odmówię. - spojrzałam na nią i obie zaczęłyśmy się śmiać. Chwilę potem ciocia zawołała nas na naleśniki. Znowu było normalnie.

Odnajdziemy Siebie || Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz