Chapter Seven

551 50 1
                                    

Przyjechaliśmy do lasu, żeby Eddie mógł spokojnie chodzić bez maski. Podczas jazdy samochodem chłopak dokładnie opowiedział nam, co się wydarzyło wtedy w jego domu.

- Wiem, że trudno uwierzyć w to co powiedziałem, ale przysięgam, że nic jej nie zrobiłem. - powiedział Eddie.

- Spokojnie Eddie, wierzymy ci. - próbowałam podnieść go na duchu.

- Tak w ogóle to dzięki, że mi pomagacie. - uśmiechnął się chłopak. - Nie spodziewałem się, że nawet sam Steve Harrington będzie pomagał.

- Właściwie to nie jestem tu dla ciebie, ale trzeba zabić to coś, zanim ono zabije nas i wielu niewinnych ludzi. - odpowiedział niezadowolony Steve.

- Jakkolwiek tego nie nazwiesz, tak czy siak mi teraz pomagasz. - uśmiechnął się Eddie. Steve tylko dziwnie na niego spojrzał, ale było widać, że przyznał mu rację. - Kto ci nagadał, że niby ja i Harley?

- Nieważne. - Steve chciał zakończyć temat.

- Widzisz, nie pogadasz z nim Eddie. - przerwałam im. Nancy się na mnie spojrzała.

- Co robimy dalej? - zapytał nasz poszukiwany kolega.

- Mam plan. - odezwał się Dustin.

- Już się boję. - powiedział Eddie, ale Dustin kontynuował.

- Musimy iść nad jezioro. Może tam będzie brama na drugą stronę? W końcu wszystkie bramy zawsze pojawiały się w miejscach ataku      Vecny.

- A jak będzie to co? Wskakujemy poprostu na drugą stronę bez przygotowania? - zapytał Steve.

- Myślałam, że aż takiego głupstwa byś nie popełnił. - powiedziałam ironicznie.

- Ha, ha, ha, bardzo zabawne Harley. Żebym tylko nie musiał cię ratować. - odpowiedział mi chłopak.

- Potrafię sobie radzić. Nie to co ty Harrington. -  wyśmiałam go. Tylko spojrzał na mnie z zgorzkniałą miną. - Chodźcie nie mamy czasu, Eddie jest poszukiwany.

***

Po jakimś czasie rozdzieliliśmy się. Ja, Eddie, Robin, Nancy i Steve wypłynęliśmy łódką na środek jeziora. Steve szukał przejścia pod wodą. Po chwili wypłynął.

- Znalazłem to. Te przejście. - powiedział. Po chwili coś wciągnęło go pod wodę.

- Steve! - krzyknęła Nancy. Jednak on z powrotem wypłynął.

- Co to było? - nie wiedział co się stało. Minęła chwila po czym znowu coś go wciągnęło. Tym razem nie wypływał. Wszyscy byli wystraszeni.

- Nie róbcie nic głupiego. - powiedziałam.

- Harley! - krzyknęła Robin.

Wskoczyłam do wody.

- Matko Harley. - Nancy patrzyła się w wodę.

- Chyba nie chcesz... - zaczął Eddie.

- To moja kuzynka. - Nancy wskoczyła do wody. Zaraz po niej wskoczyła Robin.

- Co za głupota, totalna głupota. - denerwował się Eddie, po czym sam wskoczył za nami.

Steve'a atakowały jakieś zmutowane nietoperze. Podduszały go, więc zaczęliśmy z nimi walczyć. Było ciężko, ale w końcu pokonaliśmy te cholerne stworzenia. Chwilę potem Steve gorzej się poczuł.

- Steve. - podbiegłam do niego.

- Harley... - opuszczał się w dół po ścianie, o którą był oparty plecami. Po chwili zabrał rękę, a pod nią kryła się rana. Miał odgryziony kawał skóry.

- Matko. - przeraziła się Robin.

- Nie ruszaj się. - oderwałam sobie kawałek materiału od ubrania. - Jesteś gotowy?

- Poprostu to zrób. - powiedział chłopak, którego ogromnie bolała rana. Zaczęłam owijać mu materiał wokół niej. Chłopak ledwo co wytrzymywał ból.

- Gotowe. - powiedziałam.

- Dziękuję.

- I kto tu kogo ratuje? - zaśmiałam się. Chłopak spojrzał mi w oczy. - Spróbuj nie dać się zabić. - dodałam.

***

( Oczami Steve'a )

Szliśmy właśnie w kierunku kolejnego przejścia, aby wrócić na naszą stronę. Dziewczyny poszły bardziej do przodu, a ja z Eddie'm zostaliśmy w tyle.

- Nie sądziłem, że kiedyś będę szukał wyjścia z upside down ze Steve'm Harringtonem. - zaśmiał się Eddie.

Usłyszałem jakiś dźwięk i skierowałem w jego stronę światło latarki, ale nic tam nie było.

- W każdym razie, mamy szansę, żeby pogadać.  - kontynuował chłopak.

- Ta, tylko o czym? - rozglądałem się dookoła.

- Wiesz, po zerwaniu Harley długo płakała. Mówiła mi o wielu rzeczach, które w tobie kochała. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że kiedy w końcu znalazła prawdziwą miłość, ktoś nagle wymyśla sobie jej zdradę, a ona traci ukochaną osobę. - mówił bardzo poważnie.

- Stary, a co ty byś zrobił na moim miejscu? - zapytałem.

- Spójrz. - wskazał palcem na Harley, która szła z przodu. - Jak to coś cię złapało, wskoczyła do wody bez zastanowienia.

Muszę przyznać, że było to trochę dziwne. Patrzyłem na nią jeszcze chwilę, później pod siebie, a na koniec znów spojrzałem na Eddie'go.

- A potem tak czule wiązała ci ten opatrunek. - kontynuował chłopak. - Muszę przyznać, że jestem bardzo zazdrosny.

- Co masz na myśli? - zapytałem.

- Że wygrałeś życie stary. Myślisz, że gdyby zdradziła cię ze mną to bym z tobą teraz o tym gadał? Już dawno zapytałbym się jej o związek, ale tego nie robię. Pomyśl dlaczego. - Eddie patrzył się na mnie chwilę, a ja patrzyłem się na niego. - Daj jej szansę. - dodał.

Ja tylko patrzyłem jak ona, wraz z pozostałymi dziewczynami idzie z przodu. Nie wiedziałem już co jest prawdą, ale coraz bardziej wierzyłem Eddie'emu.

____________

Dzięki za przeczytanie :)

Pamiętajcie o gwiazdkach

Odnajdziemy Siebie || Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz