Chapter Eight

527 51 6
                                    

Czekaliśmy aż Dustin opuści nam coś, po czym będziemy mogli wejść do góry. Wszyscy się niecierpliwili.

- Co tak długo? - odezwała się Robin.

- Uwaga! - Dustin rzucił nam linę. - Czas sprawdzić czy działa. - puścił. - O kurde. - u niego wszystko działało. - Jak u was?

Robin pociągnęła z całej siły. Wszystko się porządnie trzymało. Dustin zbił piątkę z Ericą.

- Do zobaczenia. - Robin zaczęła się wspinać. Spadła prosto na miękki materac po naszej stronie.

- Dobra, teraz ja. - Eddie zawiesił się na linie. Wdrapał się i był znowu po naszej stronie. - Cholera. - szczęśliwy podał rękę Dustin'owi.

Zostałam sama ze Steve'm. Obydwoje patrzyliśmy się do góry. Kiedy Eddie zszedł z materaca Steve spojrzał na mnie i powiedział:

- Chyba będziemy musieli pogadać.

- Chyba tak, ale dopiero po drugiej stronie. - zaczęłam się wspinać. Nagle zamiast spaść na miękki materac wylądowałam na twardej ziemi w nieznanym mi miejscu.

( Oczami Steve'a)

- Co jest Harley? Harley?! - trząsłem nią ale się nie ruszała. To był on. Opętał ją.

Wyszyscy patrzyli się na nas przez przejście po drugiej stronie.

( Oczami Harley)

Usłyszałam krzyk. Brzmiał całkiem jak...

- Mamo?! - zawołałam. Krzyki przerodziły się w dziwne dźwięki. Zaczęłam od nich uciekać.

( Oczami Steve'a)

- Harley nie zostawiaj mnie! - odwróciłem się w stronę przejścia. - Szybciej!

Erica pobiegła do pozostałych.

- Pospieszcie się! - zawołała. Wszyscy byli wystraszeni.

- Szybciej! - krzyknął Eddie.

- Muzyka, szukaj muzyki! - zaczęła panikować Robin.

- To jest muzyka! - wykrzyczał jej w twarz, trzymając w ręku kasetę.

( Oczami Harley)

Gonił mnie ojciec. Nie wiem gdzie byłam, ani skąd on się tu wziął, ale uciekałam przed nim. Chciał rzucić mnie butelką po piwie.

To właśnie dlatego przyjechałam mieszkać do Nancy. Ojciec był alkoholikiem, a matce to nie przeszkadzało. Mieszkałam z nimi do czasu, kiedy pierwszy raz mnie uderzył po pijaku. Od tamtego momentu już się nie zastanawiałam. Zadzwoniłam do Nancy i jej o wszystkim powiedziałam, a ona powiedziała o tym swojej mamie. Od razu zaproponowały mi mieszkanie u siebie. Dlatego właśnie mieszkałam u wujostwa.

Dalej uciekałam przed ojcem. Nagle, kiedy się odwróciłam już go nie było. Zamiast niego pojawił się jakiś obrzydliwy stwór.

- Mój Boże. - przeraziłam się.

- Nie bój się. - powiedział idąc w moją stronę.

Próbowałam uciec i szarpałam za drzwi, które były zamknięte.

- Dołącz do mnie. - odezwał się ponownie. - Nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem Harley.

Po chwili wydarzyło się coś dziwnego. To był jakby sen, a ja się z niego obudziłam.

- Boże Harley. Jestem tu, słyszysz mnie? - Steve trzymał mnie, żebym nie upadła. - Jestem przy tobie, słyszysz?

Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale byłam przerażona.

***

Chwilę później kiedy powiedziałam Steve'owi, że już jest okej, nadal zadawał pytania.

- Na pewno już wszystko dobrze?

- Tak, wracajmy na naszą stronę. - nie chciałam być tu ani chwili dłużej.

- Co widziałaś? - zapytał.

- Moja traumę, która potem zmieniła się w Vecne. - odpowiedziałam mu.

- Co jest twoją traumą? - zaciekawił się.

- Nie chce o tym gadać. - nie lubiłam tego tematu.

- Jak wolisz. Za to ja muszę z tobą o czymś pogadać. - spojrzał się na mnie.

- O czym niby?

- Gadałem z Eddie'm. Wiem, że mnie nie zdradziłaś. Po waszej grze Dustin powiedział mi, że się gdzieś umówiliście, ale tak poprostu, nie żeby grać, a ja sobie coś wmówiłem. To wszystko przez Nancy i Jonathan'a. Oni też byli tylko przyjaciółmi, a potem wybrała jego. Dlatego chyba resztę sobie dopowiedziałem. - powiedział.

- Rozumiem, ale dawno nic mnie tak nie zabolało. - spojrzałam mu w oczy.

- Nawet nie wiesz jak bardzo bolało to mnie. Pewnie myślisz, że mogę mieć każdą, ale wszyscy mnie zostawiają i łamią mi serca, więc już się do tego przyzwyczaiłem.

- Steve... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- I przez ocenianie cię na podstawie tego co zrobili mi inni, złamałem nie tylko swoje serce, bo też twoje. - był smutny mówiąc to.

- Prawda, złamałeś mi je.

- Nigdy nie przestałem cię kochać. Zrozumiałem, że jesteś tą jedyną. - patrzył mi w oczy, a ja zaczęłam się uśmiechać.

- Mówię poważnie. Kocham cię. Przepraszam za wszystko. - ani na chwilę nie odwrócił ode mnie wzroku.

- Steve...

- Wybaczysz mi i będziemy znowu szczęśliwi? -  w głosie miał nadzieję.

- Nie powinnam. - odpowiedziałam.

- Proszę...

- Ale wciąż nie mogę o tobie zapomnieć. - dodałam.

- Więc jak Harley, wrócisz do mnie? - patrzył na mnie tym samym wzrokiem, jakim patrzył na mnie gdy oglądaliśmy filmy u mnie w domu.

- Tak... Kocham cię Steve.

- Ja ciebie też i nie chcę cię znów stracić. - podszedł i przytulił mnie bardzo mocno. - Chodźmy do nich. Nie chce tu dłużej siedzieć. - przerwał ten moment.

Wróciliśmy na naszą stronę. Było normalnie. Przynajmniej jak na razie.

_____________

Mam nadzieję, że się podobało :)

Pamiętajcie by zostawiać gwiazdki

Odnajdziemy Siebie || Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz