Szłam sobie leśną ścieżką przez ciemny las. Nie wiedziałam gdzie jestem i która jest godzina. Wiedziałam tylko, że nie powinno mnie tu być. Moi rodzice na pewno się o mnie martwią i pewnie już zaczęli mnie szukać.
Moje rozmyślenia przerwał szelest w krzakach. Odwróciłam się żeby zobaczyć co mnie przestraszyło. Okazało się, że to tylko mała wiewiórka. Szłam dalej ścieżką do momentu, w którym nie zauważyłam stojącą postać na klifie.
- Kim jesteś?- Zapytałam cicho postać, ale nie otrzymałam odpowiedzi.- Kim jesteś? - Powtórzyłam głośniej pytanie.
- Twoim przeznaczeniem - odowiedział mi tajemniczo, nieznajomy mi głos. Gdy postać miała się już odwrócić w moją stronę, obudziłam się.
Spojrzałam na zegarek, aby zobaczyć, która jest godzina.
- 7:10 mam 40 minut na wyrobienie się do szkoły.- Powiedziałam sama do siebie.
Wstałam z łóżka i podeszłam do mojej szafy, żeby wziąć z niej ubrania naszykowane przeze mnie wczoraj. Powędrowałam do łazienki, żeby zrobić moją poranną rutynę. Gdy ubrałam strój cheerleaderki, założyłam mój srebrny naszyjnik. Pomalowałam jeszcze moje rzęsy czarnym tuszem do rzęs i usta różowym błyszczykiem. Na twarz nie muszę nakładać żadnych maskujących kosmetyków, ponieważ ich nie potrzebuję.Wyszłam z łazienki, spojrzałam na zegar 7:25. Mam jeszcze 25 minut, lekcje mam na 7:50. Podeszłam do mojego biurka wzięłam do ręki plecak i telefon.
Gdy wyszłam z pokoju powędrowałam do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Weszłam do pomieszczenia (wystrój kuchni jest pokazany w mediach) od razu przywitał mnie ciepły głos mojej rodzicielki.
- Dzień dobry, słoneczko - przywitała mnie moja mama.
Elizabeth Anderson o 170 cm wzroście, brunetka z zielonymi oczami. Elizabeth jest miłą osobą. Jest też opiekuńczą, zaradną i kochającą matką.
- Hej, gdzie tata?- zadałam pytanie kobiecie, gdy usiadłam na krześle.
Michael Anderson jest wysokim brunet z brązowymi oczami. Miał 190cm wzrostu. Mój tata dla bliskich jest miły i troskliwy, ale dla nieznajomych jest zazwyczaj oschły i niemiły, ale to też zależy po jego humorze.
- Tata musiał dzisiaj wyjechać wcześniej do pracy bo miał coś pilnego do załatwienia - wyjaśniła brunetka, podając mi talerz z tostami.
- Smacznego kochanie.
- Dziękuję mamo.
Po zjedzeniu śniadania, skierowałam się na korytarz, aby założyć moje białe adidasy.
Wyszłam z domu i skierowałam się do szkoły. Po 10 minutach byłam przed liceum, otworzyłam drzwi przywitał mnie pusty korytarz, a to oznacza, że się spóźniłam.~Dobrze, że dzisiaj są wybory na prezydenta szkoły i nie będę musiała się tłumaczyć nauczycielowi dlaczego się spóźniłam - pomyślałam i poszłam na sale zebrań (Nie wiedziałam jak nazwać te pomieszczenie, gdzie się wszyscy zebrali na początku filmu więc wybaczcie mi jak źle napisałam~od Autorki). Kiedy przeszłam przez drzwi do sali zebrań i zobaczyłam w niej... WILKOŁAKI?! Co tu robią wilkołaki?! Słyszałam tylko, że w zakazanym lesie widziano wilkołaki, ale nie sądziłam, że przyjdą do naszej szkoły!
Każdego wzrok przeszedł na mnie.
- Hej Mel, a ty jak zawsze spóźniona?- zapytała mnie z uśmiechem Addison.
- Jutro nie przyjdę spóźniona, obiecuję - uśmiechnęłam się chytrze.
- Mamy nadzieję - zaśmiała się Bree, na co inni też się zaśmiali, a ja do nich dołączyłam. Część szkoły wiedziało o co nam chodzi. Najbardziej nasza klasa, to ja jestem tą, którą się najwięcej spóźnia.
CZYTASZ
To the moon and back.../Wyatt Lykensen ZAWIESZONE
WerewolfMelody Anderson - na pierwszym roku w szkole była wyśmiewana za małe białe pasemko we włosach, które pojawiło się podczas naborów do drużyny cheerleaderskiej. Ona żyła z tym normalnie, ale nawet do teraz, gdy przechodzi ulicą, ludzie krzywo na nią p...