Rozdział 10- Jestem beznadziejna

311 13 1
                                    

Rozdział dedykowany dla cute_sev.

Błąd=komentarz
Miłego czytania!❤️

Od wyznania uczuć moich i Wyatt'a minął miesiąc. Przez ten czas bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Dużo rozmawiamy ze sobą, wygłupiamy się i różne takie. Inni twierdzą, że jesteśmy razem, ponieważ zachowujemy się jak para. Chodzimy razem za rękę, mówimy sobie słodkie słówka, przytulamy się.

Zed i Addison są razem już od kilku dni. Świetnie razem wyglądają. Tak samo Bonzo i Bree.

Kilka dni temu zapoznałam mojego brata z moją paczką. Polubił wszystkich, no dobra prawie wszystkich. Prawie? Już mówię.

Gdy z całą grupą siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, między Willą a Williamem wyniknęła sprzeczka. Z racji tego, że oni byli w ogrodzie nie wiemy o co poszło. Tamten dzień zmienił zachowanie tych dwojga.

Aktualnie jestem w łazience i robię sobie delikatny makijaż. Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. Z moją elitą umówiliśmy się, że spotkamy się w parku. Ze względu na to, że na 9:00 mamy rozpoczęcie, to mamy być w uzgodnionym miejscu o 8:45.

Wyszłam z łazienki, wzięłam torebkę, do której wcześniej spakowałam paczkę chusteczek, różowy błyszczyk i telefon. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni.

Byłam ubrana w białą koszulę i czarną spódniczkę, która dosięgała mi przed kolana i czarne buty na obcasie.

Weszłam do kuchni. Przywitała mnie mama, która była ubrana w szmaragdową sukienkę. Śniadanie jadłam już wcześniej przed ubraniem się w strój galowy, aby się nie ubrudzić.

- Będziecie na zakończeniu?- zapytałam opierając się o ścianę.

- Oczywiście, że tak. No chyba, że się wstydzisz przebywać ze swoimi rodzicami.- odparła, siadając na krześle przy stole.

- Mamo, bardzo dobrze wiesz, że was kocham i będę szczęśliwa gdy będziecie tam ze mną.- usiadłam na przeciwko kobiety i złapałam ją za rękę.

- A starszy brat też tam może być?- zapytał Will, wchodzący do kuchni.

- Jeśli chcesz.- uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę, potem przytulił od tyłu.

Dobrze, że odwróciłam głowę w lewą stronę, bo nie wiedziałam bym, która godzina. Była 8:37.

Zerwałam się szybko z krzesła.

- Będę już szła, bo nie chcę znowu się spóźnić. Pa do zobaczenia!- pożegnałam Willa i mamę. Powędrowałam na umówione miejce.

W parku byłam o 8:41. Znalazłam wzrokiem moich przyjaciół Bree, Willę, Wynter i Wyatt'a. Stanęłam obok chłopaka.

- Cześć wszystkim.- przywitałam przyjaciół.

- Hej, Mel.- odpowiedzieli.

- Nareszcie jesteś na czas.- rzekła Bree.

- Oczywiście, a jakby inaczej?- zaśmiałam się na co mi zawtórowali.

- A reszta gdzie jest?- zapytałam.

- Addi mi napisała, że za 2 minuty będą.- odpowiedziała mi brunetka z okularami.

Addison tak jak pisała do Bree tak się zjawiła z Zedem, Elizą i Bonzo. Bree i Addison były ubrane jak ja, czyli w galowy strój zaś zombi i wilkołaki miały ubrać się elegancko.

Jeszcze przez kilka minut staliśmy i rozmawialiśmy sobie na różne tematy.

Słuchałam co mówi Eliza, aż nagle poczułam jak ktoś mnie delikatnie uszczypnął w rękę. Odwróciłam głowę w stronę Wyatt'a. On zaś udawał, że nic nie zrobił. Gdy miał zrobić to jeszcze raz, złapałam go za rękę.

To the moon and back.../Wyatt Lykensen ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz