Rozdział 4 - Czy ty jesteś córką Elizabeth Anderson? cz.1

313 8 0
                                    

Nie minęło nawet pięć minut, a obok mnie usłyszałam odsuwające się krzesło. Spojrzałam się w tamtą stronę. Byłam zaskoczona kogo  zobaczyłam.

- Jest pełno wolnych miejsc, dlaczego zdecydowałaś się usiąść obok mnie? - zapytałam brunetkę z białym pasmem we włosach.

- Nie wiem, jakoś tak - odpowiedziała i usiadła na krześle. Ona coś kombinuje.

- Okej... - powiedziałam niepewnie.

- Podoba ci się ktoś? - zadała mi nagle pytanie, a ja od razu pomyślałam o tych czekoladowych tęczówkach.

- Tak - powiedziałam. Byłam pewna, że nie zapyta kto, ale wtedy się bardzo myliłam.

- A kto? Znam go? - ciągnęła dalej.

- Tak - odpowiedziałam bez zastanowienia. No i już po mnie, teraz to na pewno mi nie odpuści dopóki nie dowie się kto nim jest. Na drugi raz Melody myśl trzy razy nad tym co powiesz. Byłam wściekła na siebie.

- Na prawdę? Jak ma na imię? - super...

- To nikt ważny - powiedziałam zawstydzona.

- Oh, na prawdę? Mój brat to nikt ważny? Uwierz jest ważny - poinformowała mnie. Ona ma brata?!

- Ugh... Nie udawaj, że nie znasz mojego brata - zrobiłam pytającą minę. Nie znam jej brata. - Serio nie znasz Wyatt'a?

- Aha, to o niego ci chodzi - on jest jej bratem?!

- Tak. Więc podoba ci się on? - co mam jej powiedzieć?

- Nie.

- Ale czy na pewno? - uśmiechnęła się chytrze. Ona na siłę chce się dowiedzieć czy on mi się podoba. Ze mną nie jest tak łatwo.

- Jest przystojny, ale nie jest w moim typie - stwierdziłam. Czemu ja tak ostatnio kłamię?

- To dlaczego widzę w twoich oczach iskierki, gdy tylko o nim pomyślisz? - ona mnie wykończy.

- Daj mi spokój, nie podoba mi się on - oznajmiłam załamana.

- Myślisz, że nie widziałam, jak na niego patrzysz? Na sali mnie wtedy nie było, kiedy rozmawialiście, ale byłam przy tym, gdy wpadliście na siebie. Nie mogłaś odwrócić od niego wzroku, a on od ciebie. Pożerał cię wzrokiem, a ty nie byłaś mu dłużna - mówiła.

- Dobra, Wyatt mi się podoba. Pasuję? Tak? - pokiwała zaskoczona głową na tak. - To super.

- Pasujecie do siebie - stwierdziła spokojnie z delikatnym uśmiechem na twarzy. Chciałam coś jeszcze dodać, ale ona mi przerwała.b- Nie musisz się martwić, nie powiem mu nic. Sama mu o tym powiesz, gdy będziesz gotowa.

- Dzięki... - zatrzymałam się. Jak ona ma na imię?

- Willa Lykensen - przedstawiła mi się brunetka, jakby czytała mi w myślach.

- Melody Anderson - uśmiechnęłam się.

Zabrzmiał dzwonek oznaczając, że lekcja się już zaczęła. Po chwili do klasy weszła nauczycielka.

Emily Thomas kobieta po czterdziestce. Jej falowane, ciemne włosy sięgają jej do łopatek. Oczy ma koloru zielonego. Jest ona miłą osobą. Nie jest za bardzo wymagająca, ale ma zasady tak jak każdy nauczyciel. Jest jednak mroczną osobą. Bardzo rzadko krzyczy na uczniów, często zapisuje coś w swoim notatniku. Najczęściej chodzi ubrana na czarno. Na przykład dzisiaj, ubrała czarną przed kolana sukienkę i złote kolczyki.

- Dzień dobry - powiedzieli wszyscy uczniowie w klasie.

- Dzień dobry, usiądźcie - mruknęła pod nosem. - Otwórzcie podręczniki na stronie 104 i napiszecie temat lekcji. Po zapisaniu tematu przepiszcie pytania, które zapiszę na tablicy, potem przeczytajcie tekst i odpowiedzcie na nie w zeszycie. Potem będziecie czytać to całej klasie - podeszła do tablicy i zaczęła pisać.

To the moon and back.../Wyatt Lykensen ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz