01. 04

234 21 7
                                    





ROZDZIAŁ CZWARTY
Przeprosiny

ROZDZIAŁ CZWARTYPrzeprosiny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ZÁLA NIENAWIDZIŁA CISZY

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ZÁLA NIENAWIDZIŁA CISZY. Cisza sprawiała, że miała czas się zastanawiać. Kim jest. Co robi. Dlaczego to robi.

Cisza przypominała jej też dzieciństwo. Matka karała ją ciszą, gdy coś szło nie po jej myśli. W ten sposób Zála wiedziała, że ją zawiodła. To był właśnie znak, który wysyłano młodej Kenobi. Cisza po dziś dzień zdawała się krzyczeć do niej, że jest do niczego.

— Powiedz coś wreszcie — poprosiła zachrypniętym głosem. Statek sunął naprzód bez zbędnego pośpiechu. Nie obrali jeszcze kursu, więc pozostawało być czujnym. Po stracie nauczeni doświadczeniem piloci woleli jeszcze chwilę pilnować działania maszyn. Szczególnie przy statku tak starym i zaniedbanym. — Dameron...

— Co mam ci powiedzieć, hmm? — Urazy w jego głosie nie dało się podrobić.

Zála odwróciła oczy od szyby i zwróciła się ku niemu. Jego twarz wyrażała skupienie. Do tego stopnia, że można by uznać je za fałszywe, za maskę. Cokolwiek kryło się pod spodem, miała zamiar do tego dotrzeć. Tłumaczyła sobie, że to dla dobra misji, ale prawda była inna — po prostu nie znosiła, gdy Poe się do niej nie odzywał. Zdarzyło się to dotąd tylko kilka razy i miała nadzieje więcej tego nie powtarzać.

— W porządku. Więc ja powiem. — Milczenie. — Przepraszam, jasne? Nie powinnam była tego mówić. Powiedziałeś mi o swojej przeszłości, bo mi zaufałeś, a ja... — Westchnęła, gubiąc się w tym wszystkim, co chce mu powiedzieć. — Wiem, że chciałeś dobrze. Tylko mnie przekonać, popchnąć do przodu. Czasem rzeczywiście mi tego potrzeba, ale jeśli chodzi o Jedi... ty... po prostu nie rozumiesz.

Jego rysy złagodniały, a uścisk na sterze rozluźnił. Puścił go, przełączając na ustawienia automatyczne i obrócił w kierunku Záli. Siedzieli teraz naprzeciwko siebie, tak blisko, że ich kolana prawie się stykały. Jego wzrok był zatroskany. Oparł brodę na dłoniach i pokręcił głową.

— Więc pomóż mi zrozumieć — poprosił.

Na usta cisnęła jej się odpowiedź, którą dawała mu od kilku lat. „Nie wiem czy jestem gotowa". Ale zamiast się jej poddać, wygodnej i dobrze znanej, zacisnęła zęby i postanowiła ruszyć naprzód. Nigdy nie będzie jej łatwiej.

NIE GWIAZD NASZYCH WINA.       poe dameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz