ROZDZIAŁ JEDENASTY
Piękna obietnicaGDY ZOSTALI SAMI, zapanowała kompletna cisza.
Poe, który przykucnął obok kanapy, jedną ręką głaskał włosy Záli, a drugą trzymał jej dłoń i co jakiś czas podnosił ją ku górze, całując jej wierzch. Tak jakby musiał upewnić się, że wciąż jest ciepła.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie powiedziała mu, co się z nią dzieje, gdy miała okazję. Myśl, że mu nie ufa, bolała znacznie bardziej niż powinna i niż by chciał. Kochał ją, ale był wściekły. I nawet fakt, że leżała tam na wpół żywa, mało pomagał mu powstrzymać się przed wykrzyczeniem jej wszystkiego, co myśli w twarz.
— Powiedz to... — wyszeptała słabo, jakby (a może nawet nie jakby) czytając w jego myślach. Uniósł szklisty wzrok w jej kierunku, prychnął i pokręcił głową na „nie".
— Postąpiłaś głupio, ale nie możesz się tym teraz zadręczać. Wszystko już w porządku.
— Poe... Zdenerwuj się, jeśli masz ochotę. Wrzeszcz. Obrażaj mnie. Cokolwiek. Tylko nie milcz i nie patrz się tak na mnie.
— Po prostu chyba nie rozumiem, dlaczego nic nie powiedziałaś.
— Zatrzymałbyś mnie. I miałbyś rację, ale wtedy jeszcze tego nie rozumiałam.
— Nie możesz mi tak robić. Jeśli mamy być, czymś więcej, to nie możesz po prostu... Śpisz?
Odpowiedział mu tylko miarowy oddech. Westchnął nakrył ją szczelniej kocem.
— Aż tak bardzo boisz się usłyszeć, że cię kocham, że za każdym razem znajdujesz sposób, żeby od tego uciec? — zażartował pod nosem, a potem pocałował jej policzek.
A ona spała dalej, całkiem nieświadoma słów wypowiedzianych właśnie przez Poe.
NIEDŁUGO PÓŹNIEJ WYLĄDOWALI NA AJAN KLOSS, w bazie rebeliantów. Zála nie śmiała nawet przypuszczać, ze tak prędko spojrzy na swój tytuł z przeświadczeniem, ze jest właściwie bezużyteczny. Dopiero co została generałem, okazała się nim raczej średnim, a teraz już nie miała, czym się zajmować.
— Jesteśmy bezrobotni — powiedziała do Poe, który wykrzywił brwi w pytającym geście, a potem po prostu parsknął śmiechem.
— Jesteśmy wolni — poprawił ją i ustabilizował jej rękę na swoim barku. Uparła się, że stanie przed swoimi ludźmi o własnych siłach. Bez upokarzającego noszenia na rękach.
Raz po raz przychodzili kolejni rebelianci, znajome twarze uśmiechały się do niej i obserwowały ciekawsko wielką czerwoną plamę na jej mundurze, a pod nią ukrytą za bandażem ranę. Chewbacca prawie ją zgniótł, Finn nie mógł przestać jej przytulać (wracał do niej co kilka minut), a Rey niecierpliwie tupała nogą i zaciskała palce na jej dłoni.
CZYTASZ
NIE GWIAZD NASZYCH WINA. poe dameron
Fanfiction━━ 𝐍𝐈𝐄 𝐆𝐖𝐈𝐀𝐙𝐃 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐘𝐂𝐇 𝐖𝐈𝐍𝐀 ミ☆ poe dameron x fem!oc ❝To nasza tylko nie gwiazd naszych wina❞ 𝐙𝐀𝐋𝐀 𝐊𝐄𝐍𝐎𝐁𝐈 od zawsze wierzyła gwiazdom. Ufała, że to w...