Rozdział 04

4 4 0
                                    

Wcale jej się to nie podobało, ale z drugiej strony, nikt, ani tym bardziej ona sama nie przypuszczała, że do niej wróci.

Chociaż każdy normalny człowiek, zapalił by światło, ale ona widocznie do normalnych się nie zaliczała, bo jej się nie chciało go zapalać.

Koniec końców, postanowiła jednak wyjść z łazienki, bo to właśnie miała zrobić, gdyby nie jej się pojawienie.

━━ Przepraszam, już sobie idę, zapomniałam zabrać plecaka, dlatego się wróciłam ━━ tuż po tym, jak wyłoniła się Talia z mroku ciemnego, jak najczarniejsza smoła.

Nie zważając na wystraszoną minę rodzicielki, która aż zrobiła krok do tyłu, wydobywając z siebie pisk.

━━ Chcesz, abym na zawał zeszła?! Czemuś światła nie zapaliła? ━━ spytała po chwili, kiedy doszła do siebie, po tym, co zobaczyła przed chwilą.

━━ Śpieszyło mi się, dlatego nie zapaliłam światła, to jedno, po drugie, nie wiedziałam, że będziesz udawała się do łazienki, więc skąd mogłam wiedzieć, że powinnam zapalić? ━━ spytała Talia na samym końcu, kiedy mijała mamę w drzwiach.

Przystanęła i spojrzała się na mamę ponownie, mając nieco wyrzuty sumienia, że tak ją bezpodstawnie nastraszyła.

Z drugiej strony dziwne to było, że jej w niej nie zauważyła, bo nie było tak ciemno jak jej się wydawało na samym początku.

Widać musiała mieć głowę czymś zaprzątniętą, bo innego wytłumaczenia na to nie miała.

Chociaż tak naprawdę nie zrobiła tego celowo, więc nie powinna czuć z tego powodu winna, prawda?

━━ W sumie masz co do tego rację, widać spotkałyśmy się w nieodpowiednim momencie i stąd się to wzięło. Dobra, śpieszy mi się do łazienki, więc skończmy tę rozmowę, co się stało to się nie odstanie! ━━ stwierdziła po chwili na jej słowa mama, z lekko zdenerwowanym wyrazem twarzy.

━━ Jasne, nie ma problemu, to ja już wrócę w końcu do mojego pokoju, bo jak do tej chwili, dotrzeć do niego nie mogłam! ━━ odparła Talia zaraz na jej słowa, odwracając się na pięcie i ruszając w końcu w kierunku swojego pokoju.

Podczas gdy słyszała, jak mama zamyka drzwi od łazienki, jak i zamek do nich.

Prawdę mówiąc ta cała sytuacja, nieźle Talia rozbawiła, ale nie chciała się śmiać przy mamie, bo jeszcze by za to oberwała.

Tak, czy inaczej, czasem takie momenty się zdarzają, więc powinna do nich jednak przywyknąć.

Po raz kolejny spojrzała się na zaadresowany do niej list, który miała obecnie dalej w ręku, zastanawiając się nad jego zawartością.

Na tę chwilę nic kompletnie nie przychodziło jej do głowy, a tylko strach zaczynał nade nią górować.

Wszystko jeszcze byłoby do przetrawienia, gdyby wiedziała, co znajduje się w jej pokoju.

A tego jak na razie nie wiedziała, a bała się tam wchodzić.

Dlatego dalej stała pod drzwiami do jej własnego pokoju.

Zastanawiając się niczym jak Hamlet, czy ma wejść do środka, czy jednak nie wejść.

Zdawała sobie sprawę z tego, jak mocno idiotycznego to było.

Nie wspominając, że serce z każdą chwilą coraz bardziej jej w piersi waliło i tylko modliła się, aby jej z niej nie wyskoczyło.

Przełknęła Talia głośno ślinę i drżącą dłoń skierowała w stronę klamki, aby otworzyć drzwi.

Im bardziej zbliżała się jej dłoń do niej, tym bardziej ją od niej zabierała.

Nie miała pojęcia ile czasu tak stała i odprawiała ten dziwny taniec.

Aż w końcu nabrała powietrza w płuca i tuż po tym jak policzyła do dziesięciu, wypuściła z nich je.

Wtedy też po raz ostatni sięgnęła w kierunku klamki, dziękując Bogu, że tej jazdy nie widział jej starszy brat, który miałby niezły z niej ubaw.

━━ Raz kozie śmierć! ━━ mruknęła do siebie Talia, z rozmachem otwierając drzwi do swojego pokoju, jakby były zrobione z czegoś ciężkiego, a nie lekkiego.

Tak, jakby to one właśnie toczyły wojnę z nią, że nie chciały jej wpuścić do środka.

Rose Doll [ żywe lalki # 01 / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz