Konkurencja przebiegła sprawnie i szybko. Nie była aż taka trudna i wymagająca jak myślałam. Szkoda tylko, że teraz idziemy łeb w łeb z żółtą drużyną, co bardzo mi się nie podoba. Musimy wziąć się w garść, żeby to wygrać. Innej opcji nie widzę.
- Wieczorem znowu mamy ognisko? - zapytałam Poli, kiedy zaczęłam się rozbierać, żeby choć trochę popływać w jeziorze. Na dzisiaj zawody się skończyły, także mieliśmy chwilę dla siebie, czego zdecydowanie potrzebowałam.
- Chyba tak. - odpowiedziała i zaczęła przeglądać telefon.
- Idę popływać, może mnie długo nie być, także nie musisz na mnie czekać.
Długo się nie zastanawiałam i od razu wskoczyłam do wody. W końcu mogę zapomnieć o całym świecie. Potrzebowałam tego bardzo. Przynajmniej oczyszczę swój umysł.
Jezioro nie było jakoś super szerokie, więc postanowiłam popłynąć na drugi brzeg i przejść się po wyspie, która tam się znajdowała. Wątpię, że ktokolwiek inny tam będzie, bo miejsce wyglądało jak z horroru.
Kiedy już wyszłam na malutką wysepkę, od razu zaczęłam się kierować w głąb lasku, który zaczynał się kilka kroków od brzegu. Moja ciekawość oczywiście wygrała, szkoda tylko, że byłam na boso.
Delikatny wiaterek muskał moje mokre ciało, a ja przed sobą ujrzałam piękną polanę. Nic dziwnego, że nikt tu nie przypływa, skoro patrząc na wyspę, widać tylko okropny las. Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie i po krótkiej chwili czułam na stopach delikatną trawę. Nie mogłam wyjść z podziwu jak tu jest pięknie. Położyłam się na środku polanki i zaczęłam oglądać chmury. Dawno nie czułam się tak dobrze.- Widzę, że ktoś odkrył moje miejsce. - usłyszałam dobiegający głos od strony lasu, ale miałam go gdzieś. Wiedziałam do kogo on należy, ale w tamtym momencie nie intetesowało mnie to. Jedyne co poszułam, to jak siatkarz kładzie się obok mnie.
- Nawet ty mi dzisiaj nie zepsujesz tej chwili. - czułam się tam dobrze psychicznie, nie miałam ochoty na jakieś słowne przepychanki. Chciałam delektować się tą chwilą ile tylko mogłam.
- Czyli jednak potrafisz być miła. - jego zdziwiony głos trochę mnie zaskoczył, bo ja czasem jestem okej dla innych. Tylko dla niego tak jakoś mam blokadę.
- No popatrz. Dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień. - odburknęłam z sarkazmem i zamknęłam oczy, żeby dalej delektować się chwilą.
- Jak noga? - co on wciąż z tą nogą? Przecież mi jej nie odcięli.
- W porządku. - delikatnie mnie bolała podczas szybszego chodu, ale myślę, że wystarczą jeszcze kolejne dws dni i będzie jak nowa. - Czemu jesteś tutaj, a nie w kadrze narodowej?
To pytanie wymsknęło mi się szybciej niż chciałam. Ale byłam bardzo ciekawa odpowiedzi.
- Uwierzysz jak powiem, że wolę być tu niż na boisku?
- Nie.
- Na koniec ligi miałem kontuzję, która całkowicie wykluczyła mnie z tego sezonu. Wciąż ją leczę i jest lepiej, ale na boisku nie dam rady przegrać choćby seta. - dało się usłyszeć smutek w jego odpowiedzi. Skoro coś co kocha ucieka mu między palcami to się nawet nie dziwię.
- Przyrko mi. Chociaż pewnie i tak mi nie uwierzysz, ale naprawdę ci współczuję. - może powinnam się trochę zmienić w stosunku do niego. Co z tego że ja przeżywam w sobie dramat, skoro on też.
- Spoko. A ty? Co tu robisz? Z własnej woli na pewno tu nie przyjechałaś. - niestety. Aczkolwiek zaczyna mi się podobać.
- Matka mnie tu wysłała. Pewnie chciała się mnie pozbyć na dwa miesiące, żeby mogła ode mnie odpocząć.
- Aż tak dajesz jej popalić? - zaśmiał się, ale mi do śmiechu nie było.
- Nie daje. Nienawidzi mnie. Obwinia mnie za śmierć ojca. Nie może nawet na mnie patrzeć. - może to dlatego, że jestem do niego podobna. Że mam podobny charakter.
- Przepraszam.
- Spoko. - powtórzyłam jego odpowiedzieć i poczułam, że mogę mu się wyżalić. Że mam kogoś z kim mogę pogadać. Mimo, że jeszcze kilka godzin temu pałałam do niego nienawiścią.
- Chcesz pogadać? - Fornal odwrócił się na bok tak, żeby na mnie patrzeć. Ja wciąż patrzyłam w niebo.
- Nie wiem. Wiem, że nie mogę się doczekać aż to się skończy. Aż będę miała osiemnaście lat i się wyprowadzę i zacznę własne życie. Bez niej. To ona zrobiła ze mnie tak złego człowieka. - nigdy jej tego nie wybaczę. Ona o tym wie i nawet nie będzie o mnie walczyć. Tak jak ja o nią.
- Nie jesteś złym człowiekiem, tylko zagubionym. - możliwe. Ale co z tego? - Myślę, że ten obóz cię w jakiś sposób naprawi. Przynajmniej ja to tak odbieram.
- Ja nie potrzebuję naprawy, ale jakiegokolwiek zainteresowania. Brakuje mi miłości jaką dostawałam od ojca. Tylko on mnie rozumiał. Teraz zostałam całkowicie sama. - pewnie niejeden człowiek też stracił rodzica, albo ważną dla siebie osobę i tęskni za nią całym sobą. To jest niewyobrażalne uczucie czekać aż ktoś wróci, ale z drugiej strony wiesz, że tak się nie stanie.
- Nie jesteś sama. Zobacz ile osób tu za tobą stanie. Pola, ja. I wiele innych. - jasne. Już widzę jak Tomek staje za mną po tym co zrobiłam.
- Ja chcę tylko zapomnieć o tym wszystkim złym co się dzieje u mnie w życiu.
- Dlatego tu jesteś. Tutaj możesz być sobą i nikt nie zwróci ci uwagi ani nic. Tutaj nie musisz zakładać maski. - i znowu miał rację. Teraz dotarło do mnie, jaka ja jestem okropna. Czas chyba zmienić swoje zachowanie i się powoli ogarnąć.
- Zobaczymy.
Powoli usiadłam i schowałam twarz w rękach. Robiło mi się zimno, więc czas chyba sie zbierać. Słońce już powoli zaczęło chować się za horyzontem, a nas czeka jeszcze dzisiaj ognisko.
- Może ci to nie pomoże, może cię to nie obejdzie, ale chodź się przytulić.
Nim zdążyłam coś powiedzieć, siatkarz wziął mnie i przyciągnął do siebie, żeby delikatnie mnie objąć. Dawno nikt tego nie robił. A było to bardzo przyjemne uczucie.
- Dzięki.
- Do usług. - puścił mi oczko i zaczął się zbierać razem ze mną.
- Popłyń chwilę po mnie, żeby nikt sobie nie pomyślał co mu tu robiliśmy. - nie czekałam na jego odpowiedź, tylko wskoczyłam do wody i zaczęłam kierować się w stronę brzegu.
Zajęło mi to chwilę. Droga do domku tak samo. Czułam się trochę inaczej niż wcześniej. Czułam, że ktoś mnie w końcu zrozumiał. Było to fajne uczucie.
- Pola! Zbieramy się? - weszłam do środka z impetem i zaczęłam się przebierać, bo dziewczyna była w łazience. Zresztą i tak nie miałam się przy niej czego wstydzić.
- Jestem już gotowa! - krzyknęła zza drzwi i po chwili wyszła. Była ubrana w jeansowe spodenki i białą, luźną koszulkę.
- Możemy iść.
I tak cały wieczór minął nam przyjemnie przy ognisku, śpiewając i śmiejąc się. Faktycznie nie jest tutaj tak źle. Myśląc teraz inaczej, zaczynam widzieć plusy tego obozu. Jedyne czego się boję, to że niedługo kolejnym plusem może okazać się siatkarz, bo przez cały wieczór nasz wzrok się spotykał. A było to inne uczucie niż dotychczas. To uczucie przestało mi przeszkadzać, a wręcz mi się podobać.
CZYTASZ
Wakacyjna Miłość · Tomasz Fornal
FanficSiatkarz i zwykła dziewczyna. A może zwykły chłopak i największa suka stąpająca twardo po ziemi? Albo po prostu zagubiona dziewczyna szukająca pomocy, którą on jej dał. Szkoda tylko, że wakacyjna miłość nie ma prawa bytu. Prędzej czy później się sko...