- Nie wierzę, że to robię. - szepnęłam do siebie i po oddaniu bagażu, wsiadłam do autobusu i zajęłam jedno z wolnych miejsc na samym przodzie. Z tego co zdążyłam zauważyć, na samym tyle usiadła jakaś grupa chłopaków ze swoją świtą dziewczyn. Cóż, przynajmniej będzie ciekawie. Z takimi zawsze tak jest. Typowe pustaki, które myślą że wszystko im wolno. Wiem, bo sama zadawałam się z takimi osobami.
Oparłam głowę o szybę i zaczęłam myśleć o tym wszytskim. Jak to będzie wyglądać i czy uda mi się to w ogóle przeżyć. Tym bardziej, że to obóz sportowy. Wiem, że będą nas tu cisnąć. Dlatego tak bardzo zdziwił mnie widok tłustego nastolatka, który siedział naprzeciw mnie i jadł żelki, wpychając je sobie na siłę do buzi. Zwróciłam też uwagę na niską, przestraszoną dziewczynę w dwóch, rudych kucykach. Nie wyglądała na szczególnie wysportowaną, więc co tu robiła?
Przestałam rozglądać się jak głupia po autobusie i swój wzrok skierowałam na to, co działo się za szybą. Widziałam grupkę ludzi, która stała i rozmawiała ze sobą, co jakiś czas śmiejąc się z czegoś. I dałabym sobie głowę uciąć, że widziałam Ewę Swobodę i Marcina Lewandowskiego. Ja rozumiem, że to obóz sportowy, ale jak takie gwiazdy tu będą, to ja mogę nawet cały rok zostać.- Dzień dobry młodzieży! - do środka weszła jakaś kobieta, na oko czterdziestolatka. Pierwsze wrażenie pozytywne, więc mam nadzieję, że uda mi się z nią dogadać. - Jak już wiecie, spędzimy razem dwa miesiące. Nie powiem wam gdzie dokładnie jedziemy, ani kto będzie z nami w tym roku. Niech to będzie dla was niespodzianka. Ja nazywam się Beata Skowron i obóz sportowy uważam za otwarty! - po autokarze rozległy się słabe brawa i może jeden czy dwa gwizdy.
Kiedy ruszyliśmy, pojawiły się pierwsze wątpliwości, jeśli chodzi o ten cały wyjazd. Głupi chyba by niczego się nie obawiał. To nie było też tak, że się bałam. Nie ja. Podczas całego liceum nauczyłam się odwagi i pewności siebie, to drugie to na pewno.
Dopiero we wrześniu kończyłam osiemnaście lat, więc nie miałam zbytnio wyboru, żeby nie pojechać i sprzeciwić się matce. Dla niej wciąż byłam tą zbuntowaną małolatą, która musiała się jej słuchać.
Szkoda, że nie widziała mojego świadectwa z czerwonym paskiem. Miałam cholerne wyróżnienie, a ona to zignorowała i nawet nie przyszła na moje zakończenie roku. Szkoda, że zapomniała o rocznicy śmierci taty, którą spędziłam sama w domu, oglądając albumy ze zdjęciami. Szkoda, że to ja byłam zła córką, a ona nie zdawała sobie sprawy jak chujową jest matką. Ale została mi tylko ona.- Cześć! - wzdrygnęłam się na piskliwy głos dziewczyny, która nagle się do mnie przysiadła. Spojrzałam na nią i zauważyłam blondynkę z tapetą na twarzy. - Tak myślałam z przyjaciółmi, że może byś się do nas dosiadła? Siedzimy na samym tyle. - czyli jedna ze świty elity obozu. Jestem pewna, że to właśnie ich grupa będzie sprawować taką rolę tutaj.
- Nie, dzięki. - posłałam w jej stronę sztuczny uśmiech i wróciłam do słuchania muzyki i przeglądania telefonu. - Nie potrzebuję towarzystwa sztucznych lasek i napakowanych chłopczyków, którzy mają orzech zamiast mózgu. - usłyszałam tylko jej ciche prychnięcie w odpowiedzi zanim odeszła. Chociaż nawet mnie to zbytnio nie interesowało.
Spojrzałam na szybę, w której odbijało się moje odbicie. Blond włosy, trochę za ramioma, lekko kręcone, chociaż bardziej przypominały fale niż loki. Duże, niebieskie oczy. Pełne, malinowe usta. Lekko wystające kości policzkowe i ten cholernie idealny nos. Czasami miałam wrażenie, że jestem trochę za perfekcyjna. Nie miałam żadnych kompleksów, a nawet moja cera była nieskazitelna.
Byłam dość wysoka, bo miałam jakieś sto siedemdziesiąt dwa centymetry wzrostu. Do tego jeszcze wysportowana sylwetka i szybki metabolizm.
Jedyną rzeczą, której w sobie nie lubiłam, to była ogromna blizna, która zaczynała się na biodrze i kończyła na wysokości pępka, na talii. Planowałam zrobić sobie w tym miejscu tatuaż, ale jeszcze nie wpadłam na pomysł co by to mogło być.
No i jestem jedną z tych osób, które uważają, że tatuaż musi mieć jakieś znaczenie. Bo prawie zawsze ma. Tak jak moje. Jeden w dole pleców, drugi nad kostką i trzeci za uchem. Są to miejsca raczej niewidoczne na codzień, bo nie chciałabym, żeby ktoś je zauważył, tym bardziej mama. Od zawsze była wrogiem tatuaży, piercingu. Wszystkiego. Chyba nawet moim.- Szczoteczka do zębów jest? - usłyszałam pytanie kolejnej osoby, tym razem innej dziewczyny, która miała niesamowicie melodyjny i przyjemny głos. Odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam śliczną, czarnowłosą nastolatkę.
- Co? - nie wiedziałam o co jej chodzi z tą szczoteczką. Zapomniała, czy co?
- Chciałam być oryginalna i zamiast zaczynać znajomość od 'Hej, jestem Pola! Zostaniemy przyjaciółkami?' wolałam powiedzieć coś nowego i świeżego. - zmrużyła oczy i kiwała głową, prawdopodobnie zdając sobie sprawę jak dziwne to było. Ale dla mnie było to raczej pomysłowe i takie niecodzienne, ja bym na to nie wpadła. No i dziewczyna różniła się od tej wcześniejszej pustej laski. Była bardziej prawdziwa.
- Oh, okej. Oliwia. - wyciągnęłam rękę na przywitanie. Może dobrze będzie mieć tu jakąś koleżankę. Przynajmniej nie będę sama.
CZYTASZ
Wakacyjna Miłość · Tomasz Fornal
FanficSiatkarz i zwykła dziewczyna. A może zwykły chłopak i największa suka stąpająca twardo po ziemi? Albo po prostu zagubiona dziewczyna szukająca pomocy, którą on jej dał. Szkoda tylko, że wakacyjna miłość nie ma prawa bytu. Prędzej czy później się sko...