Po kilkugodzinnej podróży w końcu dojechaliśmy na miejsce. Z tego co zauważyłam, byliśmy w lesie. Czyli w miejscu, za którym nie przepadałam. Przecież tu można złapać jakiegoś kleszcza i jeszcze te upierdliwe komary. Zdecydowanie nie byłam fanką natury.
- Okej! Cała grupa do mnie! - krzyknęła do nas pani Beata, a wszyscy posłusznie ustaliliśmy się w jednej grupie i czekaliśmy na to, co ma do powiedzenia. - Bagaże zostawiacie w autokarze, pojadą na miejsce noclegu. My pójdziemy tam pieszo, żebym mogła wam opowiedzieć co nieco o tym miejscu. - kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam, co pewnie zrobiło też kilka innych osób. - No to w drogę!
Kiedy w końcu ruszyliśmy wyłączyłam się kompletnie i szłam obok Poli, słuchając muzyki. Leciała akurat piosenka mojego ukochanego zespołu, The Luminers. Umiałam zagrać prawie ich każdą piosenkę na gitarze. To była też jedna z pasji, którą zaraził mnie mój tata. Skłamałabym mówiąc, że nie byłam jego oczkiem w głowie. Mieliśmy tą wyjątkową więź, której nigdy nie będę miała z matką.
- Tu będziemy spać. - spojrzałam w tą samą stronę co czarnowłosa i ujrzałam piękny teren z kilkunastoma domkami wypoczynkowymi. Wszystko wyglądało na niesamowicie zadbane. Obok znajdowały się też inne budynki, o wiele większe niż domki, a jeszcze dalej dostrzegłam jezioro. Jeśli tak ma to wszystko wyglądać, to zaraz naprawdę nie będzie żadnych minusów związanych z przyjazdem tutaj.
- Wow. - to było jednyne co byłam wtedy w stanie z siebie wydusić.
- Dokładnie. Byłam tu w zeszłym roku i powiem ci, że było zajebiście. - spojrzałam na nią zaskoczona, bo nie wspominała wcześniej, że jest tu drugi raz. Ale przynajmniej zna ten teren lepiej ode mnie.
- Ale ona mnie wkurwia. - wskazałam głową na tą blondi laskę, która przysiadła się do mnie w autobusie.
- Ej. - Pola sztutchnęła mnie w ramię i spojrzała na jezioro. - Ona nie umie pływać. Jeśli się utopi, będziemy miały spokój. - nie powinnam się z tego śmiać, ale kurczę. To było zabawne.
- No dobra! - nasza kierowniczka zawołała nas wszystkich w jedno miejsce, a po chwili doszły jeszcze dwie grupy. - Jest na nas tu równo sześćdziesiąt osób. Podzielimy was na trzy drużyny i będziecie ze sobą rywalizować. Każda drużyna dostanie dwóch opiekunów, a spośród was, zostanie wybrany kapitan całej drużyny i jego zastępca. Teraz wyczytam listę do każdej z grup, a następnie przydzielę wam opiekunów. Reszty dowiecie się później! - kobieta zaczęła wyczytać osoby, które po kolei szły do odpowiedniej drużyny.
Każdy dostawał chustę i koszulkę z odpowiednim kolorem. Były trzy, czerwony, niebieski i żółty. Ja na szczęście trafiłam do niebieskich, gdzie była też Pola. Stety, albo niestety, znalazła się tam też cała ta świta, z którą jechałam. - Szybko poszło. Więc teraz najlepsza część! - pani Beata klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się w naszą stronę. - Do grupy czerwonej został przydzielony Jakub Błaszczykowski i Ewa Swoboda. Grupa niebieska, Tomasz Fornal i Paweł Fajdek, a do grupy żółtej idzie Marcin Lewandowski i Agnieszka Radwańska. - gdy tylko usłyszałam kto idzie do ostatniej drużyny zasmuciłam się, bo naprawdę chciałam poznać Lewandowskiego. Takie małe marzenie. Ale Fajdek też jest spoko, tego drugiego nawet nie znam. - Teraz idźcie do domków, a o osiemnastej zapraszam tutaj. Poznacie waszych opiekunów.Wszyscy rzucili się w pogoń za domkami, żeby wybrać te najlepsze, a ja po prostu poszłam za nowopoznaną dziewczyną, która ciągnęła mnie w stronę jednego z nich. Większość pobiegła do tych najbliżej jeziora, a nasz znajdował się prawie przy samym lesie. Plus był taki, że był dwuosobowy, więc prawdopodobnie dziewczyna mieszkała w nim rok temu, skoro od razu skierowała się w jego stronę.
- Najpierw ty pójdziesz po swoją walizkę, a potem ja, żeby nikt nam chatki nie zajebał, okej? - zapytała, a ja kiwnęłam głową na tak i wyszłam na zewnątrz.
Cały czas rozglądałam się dookoła, bo wciąż nie byłam pewna tego miejsca. Nie odzywałam się dużo, ale myślę, że to się zmieni. Mam wrażenie, że z Polą nadajemy na tych samych falach. Dogadamy się ma sto procent.
- Uważaj jak chodzisz kretynie. - powiedziałam do jednego chłopaka, który mnie potrącił. Miał na sobie niebieską koszulkę, co znaczyło, że jesteśmy razem w drużynie. Świetny początek znajomości.
Szybko zgarnęłam walizkę i wróciłam do domku, w którym czekała na mnie współlokatorka.- Wow! A tobie co? - zanim wyszła musiała zauważyć, że jestem zła.
- Jakiś idiota mnie potrącił i jestem wkurwiona, bo miał niebieską koszulkę. - nie chciałam mieć tu z nikim problemu. Miałam nadzieję, że uda mi się zachować kontrolę. Bójka to ostatnie, co teraz chodziło mi po głowie.
- Spokojnie. Pewnie już zapomniał. Lecę po walizkę.
No i jak ja miałam być tu spokojna? Przecież ja zaraz oszaleję. Nie ukrywam, że nie chcę tu być, ale to chyba lepsze niż wakacje z matką, która i tak ma mnie w dupie.
Szybko się rozpakowałam i przebrałam w t-shirt w kolorze mojej drużyny.- Nie uwierzysz! Mamy opiekunów obok siebie. To jest minus, ale spokojnie, znalazłam też jeden plus, jakim jest możliwość imprezowania, bo oni będą zajęci ogarnianiem reszty. - tak. Impreza to chyba ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję. Zaraz po bójce. Nieważne.
- Okej. Idziemy? - dziewczyna szybko przebrała koszulkę i wyszła uśmiechnięta tuż za mną z domku.
Cała grupa już czekała na przyjście naszych opiekunów. Przyznam szczerze, że też jestem ciekawa tego wszystkiego.
- Kurwa. - to była moja reakcja, gdy ujrzałam kim oni są. A raczej jeden z nich.
- Co?
- To ten idiota. - kretyn, który mnie potrącił, okazał się być moim opiekunem. Zajebiście kurwa. Lepiej być nie mogło.
CZYTASZ
Wakacyjna Miłość · Tomasz Fornal
Hayran KurguSiatkarz i zwykła dziewczyna. A może zwykły chłopak i największa suka stąpająca twardo po ziemi? Albo po prostu zagubiona dziewczyna szukająca pomocy, którą on jej dał. Szkoda tylko, że wakacyjna miłość nie ma prawa bytu. Prędzej czy później się sko...