- Oliwka! Weź ze sobą gitarę! - usłyszałam jeszcze krzyk Poli kiedy ta była już w drodze na ognisko. Kolejne. Mam wrażenie że nie robimy tu nic innego.
- Wezmę! - odkrzyknęłam jej i chwyciłam za instrument.
Ruszyłam za współlokatorką i po chwili już byłam na miejscu ogniska. Usiadłam na zajętym przez nią miejscu i zaczęłam nastrajać gitarę.
- Ponad połowa obozu za nami. Jak się do tej pory bawicie? - zapytał Fajdek, a ja spojrzałam w tym momencie na Tomka. On zrobił to samo. Chwilę na siebie patrzyliśmy dopóki tego nie przerwałam. Ktoś mógłby zauważyć.
- Jestem tu pierwszy raz i na pewno wrócę. Nie sądziłem że będzie tak świetnie. - jakiś blondyn z wielkim uśmiechem odpowiedział na pytanie i wiele osób mu przytaknęło. W tym ja. Jest naprawdę super.
- To co? Oliwia, zagrasz? - kiwnęłam głową i zaczęłam grać piosenkę Wehikuł Czasu. Coś tam podśpiewywałam ale nie na tyle głośno żeby zagłuszyć dźwięki z gitary.
Po jakimś czasie niektórzy zaczęli się już rozchodzić. Zostało tylko kilka osób w tym ja i siatkarz. Co chwilę na niego spoglądałam bo czułam jego wzrok na sobie. Było już późno, a jutro czekała na nas kolejna konkurencja. Choćbym chciała z nim pobyć sama, to dzisiaj i tak nie miało to sensu.
Wstałam i pożegnałam się z resztą, po czym wolnym krokiem skierowałam się w stronę domku.- Uciekasz przede mną? - ni stąd ni zowąd obok mnie pojawił się Tomek.
- Nie. Powinnam? - zapytałam i stanęłam w miejscu. Spojrzałam na niego z przymróżonymi oczami i po chwili ruszyłam dalej.
- Chyba nie! - krzyknął za nną. Mimowolnie na moją twarz wkardł się uśmiech. - Dobranoc! - pomachałam mu nie odwracając do niego, ale chciałam żeby wiedział, że usłyszałam.
Wchodząc do domku wciąż się cieszyłam. Niby drobny gest, ale jak wiele znaczy. Dobrze, że Pola już spała, bo nie miałam ochoty na serię pytań. Nie myśląc za dużo ogarnęłam się i poszłam się położyć. Jutro czeka nas intensywny dzień, więc dobrze byłoby odpocząć.
---
- Zapraszam kapitanów drużyn i po jednym opiekunie! - w duchu modliłam się, żeby przyszedł Tomek a nie Paweł. - Proszę o zawiązanie oczu uczestnikom i stanięciu za nimi. Oto zasady. Wasza drużyna musi rozwiązać dziesięć różnych zagadek. Gdy to zrobicie, wasz kapitan musi przejść przez tor przeszkód z pomocą opiekuna. Kto pierwszy wykona zadanie, wygrywa! Na rozwiązanie zagadek macie tylko pół godziny. - to już po nas. To było pierwsze co pomyślałam. - Na razie zdejmijcie opaski i przejdźcie na linię stratową. Damy wam znać kiedy możecie je z powrotem ubrać.
Tak jak powiedziała pani Ewa, tak zrobiliśmy. Na spokojnie doszliśmy w ustalone miejsce i czekaliśmy na sygnał.
- Stresujesz się? - zapytał Tomek, ale już sama nie wiedziałam.
- Może trochę?
- Wsłuchaj się w mój głos. Postaram się jak najlepiej ci wszystko przekazać. Skup się tylko na mnie. - spojrzałam mu w oczy i pomyślałam sobie, że to nie będzie trudne. - Pamiętaj, że to jest tylko zabawa.
- Nieprawda. Każdy chce wygrać ten puchar. - zaśmiałam się, po czym usłyszeliśmy, że mamy zawiązać oczy. - No to zaczynamy.
Po jakiś pięciu minutach dostaliśmy pozwolenie na start. My i drużyna żółta. Znowu łeb w łeb.
- Oli, przed nami siatka, pod którą musimy przejść. Czołgaj się najszybciej jak potrafisz. - powiedział to tak spokojnym głosem. Zrobiłam jak mówił. W pewnym momencie poczułam jak chwyta mnie za rękę. Siatka się skoczyła i lecimy dalej. - Mamy kawałek jeziora do przepłynięcia.
- Co?! - jak ja mam płynąć z zasłoniętymi oczami? Jak? - Tamci są daleko?
- Nie widzę ich.
Kiedy poczułam że wchodzimy do wody to delikatnie się wycofałam, żeby zdjąć spodenki. Miałam na sobie strój kąpielowy, a w spodenkach byłoby mi niewygodnie.
- Jak daleko musimy przepłynąć?
- Jakieś sto metrów?
I tak w spokoju przechodzilismy tor przeszkód. Ja słuchałam go, a on mi pomagał. Zgraliśmy się super jeśli chodzi o to zadanie. Chyba najlepszy dzień tutaj.
- Koniec. - zatrzymał mnie Fornal i delikatnie zdjął opaskę z oczu. Pierwsze co to zauważyłam jego uśmiech.
- Jesteśmy pierwsi? - pokiwał twierdząco głową a ja za szczęścia go przytuliłam. Siatkarz był zaskoczony, ale odwzajemnił mój gest.
Po chwili przybiegła cała drużyna z wielkimi uśmiechami na ustach. Po kilku gratulacjach mieliśmy wreszcie czas wolny.
Nie zastanawiałam się co będę wtedy robić. Ogarnęłam się szybko i pobiegłam w stronę jeziora. Dawno nie odwiedzałam naszego miejsca. Dzisiaj w końcu jest na to czas.- Tak myślałem, że tu będziesz. - usiadł obok mnie i zaczął na mnie patrzeć. Ja sobie wygodnie leżałam na trawie i obserwowałam chmury.
- Zasłaniasz. - chciałam go delikatnie przesunąć, ale nie miałam na to wystarczająco siły.
- Jeszcze dwa tygodnie. - teraz już siatkarz zrobił to co ja i chwycił za moją rękę. Poczułam delikatny prąd który przechodził przez moje ciało, ale starałam się tego nie pokazywać.
- Jak obóz się skończy, pewnie o mnie zapomnisz. - odwróciłam się w jego stronę i teraz ja obserwowałam. Napajałam się tym widokiem, bo wiedziałam, że nie zostało nam dużo czasu.
- Nie chciałbym cię zapominać.
- Ale to zrobisz. - ułożyłam glowę na jego ramieniu i się wtuliłam w mężczyznę. Niby wiedziałam, że to jest tylko chwilowe i że każde rozejdzie się w swoją stronę.
- A ty? Zapomnisz o mnie? - odbił piłeczkę.
- Pewnie zajmie mi to sporo czasu, ale zapomnę. - mam jednak nadzieję, że zdarzy się to szybciej niż później. - Teraz cieszmy się z tego co mamy. Tego nikt nam nie zabierze. Wspomnień też.
Szkoda, że wszystko miało zaraz runąć jak domek z kart.
CZYTASZ
Wakacyjna Miłość · Tomasz Fornal
أدب الهواةSiatkarz i zwykła dziewczyna. A może zwykły chłopak i największa suka stąpająca twardo po ziemi? Albo po prostu zagubiona dziewczyna szukająca pomocy, którą on jej dał. Szkoda tylko, że wakacyjna miłość nie ma prawa bytu. Prędzej czy później się sko...