Rozdział 8. Chcesz, żebym na zawał zeszła?

621 50 7
                                    

- Jak myślisz? Blondyna da radę? - razem z Polą obserwowałyśmy jak nasza znienawidzona koleżanka próbuje rzucić oszczepem. Nawet jeśli przegra, to konkurencję powinniśmy wygrać. Chyba, że naprawdę to spierniczy.

- Może nas zaskoczy. - wzruszyłam ramionami i kątem oka szukałam siatkarza. Nie wiem dlaczego.

Od wczoraj wiele myśli przeleciało mi przez głowę. Zdałam sobie sprawę, że bardzo źle się zachowywałam i uznałam, że to naprawię. Przynajmniej wtedy uważałam to za dobry pomysł.

- Udało się. - współlokatorka delikatnie szturchnęła mnie w ramię, żeby dać mi znać jak poszło wrednej blondynce. Kolejny punkt dla nas. - Za kim się tak rozglądasz? - zapytała mnie, ale ja znowu nie dałam jej odpowiedzi. Co miałam jej niby powiedzieć? Że chcę znowu przegadać kilka godzin z Tomkiem? No nie mogę sobie na to pozwolić, żeby Pola się zorientowała, że zakopaliśmy topór wojenny.

- Wieczorem mamy wolny wieczór w końcu? - zapytałam, całkowicie zapominając o co wcześniej pytała.

- Serio? Najpierw mnie nie słuchasz, a później myślisz że tak normalnie ci odpowiem? - cholera, jeszcze mi brakuje żebym zepsuła realcję z nią. - Dobrze myślisz. - zaśmiała się i kontynuowała. - Podobno będą podchody i o osiemnastej mamy być gotowi. Słyszałam, że wygrana drużyna dostanie jakieś dodatkowe punkty do puli.

- Okej, dzięki. - mamy dopiero piętnastą, więc pójdę chwilę popływać, tak, żeby mieć czas na przyszykowanie się.

Po ogłoszeniu wygranych, czyli oczywiście nas, poszłam ubrać strój kąpielowy. Nie chciało mi się siedzieć w domku, a wiem, że Pola też znajdzie sobie towarzystwo. Wolałam popływać i zająć czymś myśli niż na siłę siedzieć ze współlokatorką i wymyślać tematy. A przecież chwila relaksu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Dzisiaj postanowiłam popłynąć z trochę innej strony, żeby zobaczyć co jeszcze innego skrywa wysepka.
Na początku myślałam, że oprócz pięknej polany i lasu nie ma tam nic ciekawego. Jakie było moje zdziwienie, kiedy znalazłam tam ruiny jakiegoś budynku. Za dużo nie zostało, ale było widać, że to coś większego.
Jak to ja, wielka i ciekawa świata odkrywczyni, czujecie ten sarkazm? Wracając, wielka i ciekawa świata, zaczęłam się kierować do środka, żeby zobaczyć coś więcej.

- Kolejne moje miejsce odkryte. - tak się wystraszyłam głosu za mną, że się potknęłam i zaczęłam spadać ze stopnia, na który właśnie wchodziłam. Tylko najgorsze w tym wszystkim było to, że nie spadłam bo ktoś mnie złapał. Tomasz Fornal złapał mnie we własne ramiona.

- Chcesz żebym na zawał zeszła? - szybko wyswobodziłam się z jego uścisku i stanęłam przed nim. - Przestaniesz kiedyś za mną łazić?

- Ale to ty chodzisz za mną. Byłem tu wcześniej, zresztą usłyszałem jak śpiewasz to uznałem, że zobaczę kto tym razem się kręci. - cholera. Że też nie domyśliłam się, że on może tu być. Nawet nie wiem czemu jestem taka zdziwiona.

- Mniejsza. Co tu kiedyś było?

- Jakis nawiedzony szpital psychiatryczny. - wzruszył ramionami i poszedł przed siebie. Chyba zauważył, że nie idę za nim tylko stoję tam gdzie stałam i patrzyłam na niego z przerażeniem. Chłopak jak się odwrócił do mnie i zaczął się ze mnie śmiać. - Żartuję, skąd mam wiedzieć co tu było?

- Ha, ha. Nieśmieszne... - ruszyłam w stronę chłopaka i szliśmy dalej. Nie obyło sie oczywiście bez rozmowy o wszystkim i o niczym. Zaczęłam się coraz bardziej przekonywać do siatkarza, który okazał się naprawdę świetnym kompanem do rozmowy i towarzystwa. - Po wakacjach wracasz do ligi?

- Pewnie tak, będę musiał uważać na kontuzję, ale mam na miejscu fizjoterapeutę, więc ćwiczymy. Jest poprawa. - delikatny uśmiech na jego twarzy i tak nie zamaskuje smutku w oczach.

- A w jakim klubie będziesz grał?

- Zostaję w Jastrzębiu. - czyli dosyć daleko. Chociaż i tak nie zakładam, że będziemy utrzymywać jakikolwiek kontakt po obozie. - A ty? Studia?

- Myślałam o tym, ale nie wiem czy sie nadaję na studia. Wolałabym znaleźć pracę i wynająć mieszkanie. - nic mnie nie trzyma w rodzinnym domu, a chęć zamieszkania samej i tak wygrywała.

I tak minęły dwie czy trzy godziny i uznaliśmy, że wrócimy już z powrotem, żeby wyszykować się na podchody. Miałam nadzieję, że wieczór minie szybko. Chciałam tu jutro wrócić i znowu spędzić czas z Fornalem.

- Gdzie ty uciekasz na tak długo? - zapytała Pola, kiedy szukałam spodenek w mojej szafie, w której swoją drogą był niezły bałagan.

- Zwiedzam. - odpowiedziałam krótko i wzruszyłam ramionami. Przecież nie powiem jej, że wymykam się na wyspę obok i spędzam czas z siatkarzem. - Masz jeszcze coś na komary?

Rzuciłam mi spray i po chwili byłam już zabezpieczona przed tym ustrojstwem. Po kilku chwilach gotowe wyszłyśmy na główny plac, żeby usłyszeć zasady gry. Nie skupiłam się zbytnio na tym bo myślałam co będzie, jak to się skończy. Chyba zaczęło mi się tu bardzo podobać.

- Więc zapraszam na środek kapitanów każdej drużyny i po jednym opiekunie! - usłyszałam głos pani Beaty i wtedy dotarło do mnie, że źle zrobiłam nie słuchając jej. Nagle stałam na samym środku obok Fornala i reszty i nie miałam pojęcia co się dzieje. - Dajcie nam pół godziny, żeby ich przewieźć, a wy macie czas do północy, by znaleźć członków waszej drużyny! Zwycięska grupa dostanie w nagrodzie dwadzieścia punktów! Ruszajcie!

Zajebiście...

Wakacyjna Miłość · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz