Rozdział 10. Jest jeszcze jedno miejsce, którego nie widziałaś.

684 55 7
                                    

- Halo! Gołąbeczki! Wstawać! - obudził mnie jakiś męski głos. Ocknęłam się, ale nie mogłam się podnieść, bo coś mnie blokowało. Czyjeś silne ramiona mocno trzymały mnie w uścisku. Jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam Fornala.

- Tomek. - delikatnie go szturchnęłam, ale nic to nie dało. - Tomek! - w końcu mnie puścił i mogłam podnieść się do siadu. Zanim zdałam sobie sprawę co się dzieje, na moich policzkach zdążył pojawić się rumieniec. Wiem jak to mogło wyglądać dla osoby trzeciej.

- Co się dzieje? - chłopak przetarł oczy i patrzył na dwóch mężczyzn, którzy przyglądali się nam. Wyglądali na leśniczych. - Panowie. Zaraz to wyjaśnimy.

- No czekamy z niecierpliwością. - chyba im się nie podobało to, że tam byliśmy. Ba! Mi się to nawet nie podobało.

- Robimy podchody. Jesteśmy z obozu, tu niedaleko. No i kazali nam znaleźć wieżę i wejść po jakąś wskazówkę. No i jak wchodziliśmy to drabina się zawaliła. - gadałam jak najęta, ale starałam się nas wybielić. Mam nadzieję że w to uwierzyli, tym bardziej że to była szczera prawda. - Jak chcecie to zabierzcie nas do obozu to tam wszystko potwierdzą.

- Złaźcie mi stąd i pakujcie sie do auta. - zeszli pierwsi a my zaraz po nich. Przywieźli ze sobą nową drabinę, więc musieli wiedzieć że ta już ledwo się trzyma.
Załadowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do obozu. W końcu koniec tej całej zabawy. Jestem cała w bąblach, bo komary mnie pogryzły, jestem głodna i chce mi się spać.

- Nilogo chyba nie ma. - rozjerzeliśmy sie po miejscu zbiorki i ruszyliśmy do stołówki. Naprawdę muszę coś zjeść.

- Jakaś karteczka na drzwiach. - zauważyłam małą notatkę, czekającą chyba na nas.

- Tomek! Poszliśmy na kolejne zadanie, wszyscy wrócą dopiero wieczorem. Wy macie czas na odpoczynek. Wiemy co was spotkało. Paweł. I śmiejące się minki. - schował kartkę do kieszeni i otworzyłam drzwi od stołówki. Na szczęście jeszcze nie sprzątnęli wszystkiego więc mamy co zjeść. - Co będziemy robić?

- Ja mam zamiar iść w długą drzemkę. - powiedziałam biorąc duży gryz kanapki. Nie miałam ochoty na nic. Dosłownie.

- Serio? Nie pokorzystamy z jeziora póki nie ma reszty? Przecież taka okazja już się więcej nie wydarzy. - właśnie w tym momencie Fornal zrobił tak słodką minę, że chyba wiedział że na mnie to zadziała.

- Nie wiem. Możemy w sumie. - udałam obojętną najbardziej jak umiałam. Pewnie mi to wyszło koszmarnie. - Idę się przebrać.

- Spoko, ja zaraz też. Za dwadzieścia minut przy pomoście? - kiwnęłam mu tylko głową i ruszyłam do swojego domku.

Jak to ja, znowu zapomniałam zanieść pranie i został mi ten jeden jedyny strój. Ten, którego naprawdę nie chciałam ubierać. Ale do takich rzeczy trzeba być taką szczęściarą jak ja.
Przebrana ruszyłam w stronę jeziora gdzie Tomek już czekał. Wyglądał trochę smutnie siedząc tak na końcu drewnianego pomostu ze spuszczoną głową.

- Jestem. - na mój widok momentalnie się rozpromienił.

- To co? Mała rundka dookoła i idziemy w kimę? - spojrzałam na niego z przymróżonymi oczami. - Osobno oczywiście.

- Możemy. - wzruszyłam ramionami i wskoczyłam do jeziora. Fornal zrobił dokładnie to samo, ale musiał się jeszcze rozebrać z koszulki.
Chwilę razem popływaliśmy, aż w końcu nam się znudziło i usiedliśmy na plaży tak, żeby woda nas trochę moczyła. - Mogłoby być tak codziennie. - zamknęłam oczy i się troszkę rozmarzyłam.

- W sensie że tylko my jesteśmy tutaj?

- Nie, mówię o pogodzie... - chociaż troszkę też bym chciała z nim zostać sama. Jest świetnym pratnerem do rozmowy. - Nie chcę stąd wyjeżdżać.

- Mówiłem że ci się spodoba. A tak się zapierałaś. - zaśmiał się i zaczął iść w głąb jeziora. - Chodź! - wystawił swoją dłoń w moją stronę, żebym ją chwyciła, co oczywiście zrobiłam. - Jest jeszcze jedno miejsce, którego nie widziałaś.

I szliśmy tak za rękę dopóki nie skończył się nam grunt pod nogami. To było miłe uczucie. Ten delikatny i przyjemny prąd między nami. Wciąż czułam jego dłoń na swojej. Może przez to, że trzymał mnie tak mocno? Jakby bał się mnie puścić? Nie wiem. Gubię się już powoli. Może po prostu to wszystko źle odbieram.
Dopłynęliśmy do naszej wyspy. Tomek wyszedł pierwszy i znowu chwycił mnie za rękę. Zaczął mnie za sobą szybko ciągnąć jakby myślał, że to miejsce mu ucieknie. Że nie zdążymy.

- Patrz. - rozejrzałam się dookoła i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. To była polana. Inna niż ta, w której już byłam. Ta była pełna kwiatów. Były wszędzie. Wyglądała jak z bajki.

Puściłam dłoń Fornala i ruszyłam powoli przed siebie. Delikatnie dłońmi muskałam te wszystkie kwiatki. Czułam się niesamowicie. Ogarniał mnie spokój i takie uczucie, że jestem w miejscu, w którym powinnam być.
Siatkarz dołączył do mnie i złapał mnie kolejny raz za rękę. Stanęliśmy w miejscu i patrzyliśmy sobie w oczy.

- Od razu jak znalazłem to miejsce to pomyślałem o tobie. - mówił delikatnie opierając swoje czoło na moim. Był naprawdę blisko. Podobało mi się to i wiedziałam dokąd to zmierza. Chciałam tego. Tak cholernie tego chciałam. - Nie wiem co takiego w sobie masz, ale wariuję na twoim punkcie.

- Zauważyłam. - uśmiechnęłam się w jego stronę i w końcu zbliżyłam swoje usta do jego. Pocałowałam go a on mnie. Przepadłam dla niego. I nie żałowałam niczego.

Wakacyjna Miłość · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz