Rozdział 3. Więc już nie jestem kretynem? Awans?

687 50 5
                                    

Z pełną uwagą i skupieniem słuchałam co oni mają do powiedzenia i czekałam, aż w końcu skończą. Było mi trochę głupio z powodu nazwania jednego z moich opiekunów kretynem. Miałam nadzieję, że Pola miała rację i mężczyzna już o tym zapomniał. Albo przynajmniej zapomniał o mnie. No ale nadzieja matką głupich.

- Przygotowaliśmy też dla was ognisko, żeby się lepiej poznać. Zapraszam wszystkich do naszego kręgu życia. - ogólnie to już na początku ich przemówienia było widać, że są to raczej osoby, które uwielbiają się śmiać i prawie z wszystkiego żartują.
Z jednej strony fajnie, bo nie będzie nudno, ale z drugiej strony, jeśli stanie się coś poważnego, to czy oni będą w stanie tą powagę zachować. - No i najważniejsze! Możecie mówić do nas po imieniu. Ja jestem Paweł, obok stoi Tomek. Miło nam was poznać. - tym zakończyli swoją mowę i zaprowadzili nas na ognisko. Wszystko było pięknie przygotowane i zauważyłam nawet pianki, które możnaby było usmażyć. Chwyciłam jedną paczkę i dwa kijki i już miałam iść do Poli, ale ktoś mi przeszkodził.

- Och, to ty. Przepraszam. - powiedziałam do Tomka, którego przez przypadek trąciłam ramieniem. Nie mam pojęcia skąd on się tam wziął, ale nagle nikogo innego nie było w pobliżu, co wcale nie było dla mnie krępujące. Wcale.
Pominę też fakt, że wyglądał świetnie i niebieskiej koszulce i w szortach do kolan.

- Więc już nie jestem kretynem? Awans? - i ten głupi uśmieszek przekonał mnie tylko, że moje pierwsze wrażenie o nim było trafne. Nic się nie zmieniło. Nawet jego idealnie rozczochrane włosy mojego zdania nie zmienią.

- Nie. Wciąż nim jesteś. - mrugnęłam do niego i oddaliłam się w stronę ogniska.
Co ja najlepszego narobiłam? Żałuję, że nie umiem trzymać języka za zębami. Przecież mogę mieć przez to kłopoty. A jakby matka się dowiedziała? To w ogóle nie miałabym życia.
Usiadłam na wolnym miejscu obok współlokatorki i powoli zaczęłam smażyć pianki na ognisku. Kochałam je. Przypominały mi dzieciństwo. Ten idelany czas beztroski. Nie było żadnych problemów, a ty nie martwiłeś się jak uda ci się przeżyć kolejny dzień, wiedząc, że wokół siebie nie masz nikogo, kto mógłby cię kochać.

- No dobra! To teraz każdy się przedstawi i powie co tu robi, może też coś o sobie. - wtedy w mojej głowie pojawiło się chyba milion sposobów jak zabić Tomka. Poważnie. - Zaczynasz. - kiwnął głową w moją stronę, a ja wymyśliłam kilka kolejnych. Wiem, że zrobił to na złość, a mi nie zostało nic innego, jak pokazać mu, że wcale mnie to nie ruszyło. Nie miałam problemu, żeby się przedstawić, tym bardziej, że i tak nikogo stąd nie znam.

- Mam na imię Oliwia. Lubię sport, oprócz siatkówki, której szczerze nienawidzę. Lubię też grać na gitarze. - uśmiechnęłam się na wspomnienie, gry, której nauczył mnie ojciec. - Dlaczego tu jestem? Matka mnie zapisała na ten obóz za złe zachowanie. Nie jestem pewna co uważa za złe, ale cóż... Jestem tutaj, więc musiało być naprawdę źle. - wzruszyłam ramionami i wsadziłam jedną piankę do buzi. Cholera, użyłam zbyt dużo powtórzeń.

- Więc nienawidzisz siatkówki? - teraz kolejna osoba powinna opowiadać, a ten kretyn zadaje mi głupie pytania.

- Tylko to wyłapałeś? - zapytałam go z naprawdę zirytowaną miną. Nie mogłam nic na to poradzić. Wyzwalał we mnie najgorsze uczucia. A resztę uczestników obozu po prostu ignorowałam.

- Oliwia, tak? - tym razem to Fajdek zadał mi pytanie. Kiwnęłam twierdząco głową i zjadłam kolejną piankę. Kocham je, serio. - Tak się akurat złożyło, że nasz Tomeczek jest siatkarzem. I to nie byle jakim, a mistrzem świata. - cholera, mogłam go wygooglować, albo coś.

- Ups? - to było jedyne co byłam wtedy w stanie powiedzieć. Zresztą skąd miałam wiedzieć, że on akurat jest siatkarzem?

- Nieważne. - burknął pod nosem i wyznaczył kolejną osobę.
Ja ponownie się wyłączyłam i nie słuchałam kompletnie nikogo. Nawet Polki. Byłam zbyt bardzo zajęta piankami. Były za dobre, a ja za głupia, żeby przestać je jeść. Jutro będę żałowała, kiedy nie będę mogła się zwlec z łóżka. Ale to jutro. Dzisiaj w pełni korzystam z życia.

- Oli, wiesz jakie odczuwałam napięcie seksualne jak patrzyłam na ciebie i na Tomka? Wtedy na ognisku? Laska... Gadaj co to było! - zaśmiałam się na jej słowa, bo nie miałam pojęcia o czym mówiła Pola, tym bardziej, że nie darzę go sympatią. Pokręciłam głową z rozbawieniem i usiadłam na łóżku opierając się o ścianę.

- Ja go nawet nie lubię. - powiedziałam to naprawdę szczerze, bo to była czysta prawda.
Nasze pierwsze spotkanie nie wpłynęło na mnie pozytywnie, tylko przeciwnie. Jak do tej pory to się nie zmieniło. On był niezwykle irytujący.

Wakacyjna Miłość · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz