7

259 7 1
                                    

Wreszcie nadszedł czas balu halloweenowego. Każdy już nie mógł się doczekać, poza mną - w tamtym roku nie zdecydowałam się na udział.

Chodź szczerze mówiąc cały czas zastanawiałam się czy się wybrać. Nawet nie wiedziałam czy matka mnie puści - w końcu jest duże prawdopodobieństwo że baletnice zapieprzają nawet w halloween. Poza tym nie miałam pomysłu na kostium.

- Yy..dzisiaj jest bal halloweenowy. Znajomi idą...zastanawiałam się czy nie pójść z nimi.. - podeszłam do mojej mamy siedzącej na kanapie.

- Jasne, możesz iść. - odpowiedziała bez większego zastanowienia.

Nie powiem że nie, zdziwiła mnie ta reakcja, ale uznałam że nie będę nic mówić żeby przypadkowo nie zmieniła zdania.

——————-
Już pod wieczór uzgodniłam, że razem z Miguelem przebierzemy się za kościotrupy - nie mogłam się już doczekać!

—————-

Szczerze mówiąc, bawiłam się genialnie. Tańczyłam z Miguelem i z jego przyjaciółką Sam - chodź było to bardzo widać że nie byli tylko przyjaciółmi.

Tańczyłam też z Aishą i paroma innymi dziewczynami, do tańca udało mi się wyciągnąć nawet Eli'a - w sumie to nawet nie był taki sztywny jak myślałam.

Pierwszy raz tak dobrze bawiłam się na tego typu imprezie - niespodziewałam się, że może być aż tak super.

Niestety wysiłek w końcu zmusił mnie do tego, any wreszcie iść się czegoś napić i opuścić przyjaciół - oczywiście Aishę zaciągnęłam za sobą.

POV. Miguel

Kia była aktualnie zajęta zabawą z Aishą, więc była to idealna okazja aby wymknąć się i poszukać Robbiego.
Od razu udałem się w stronę szatni od wf - tacy jak on zazwyczaj przebywali właśnie tam. Oczywiście udało mi się go znaleść.

- Myślisz że wolno ci pomiatać Kią?

- O co ci chodzi człowieku? Masz jakiś problem? - powiedział wstając z ławki.

- Widziałeś co zrobiłeś? Płakała, przez ciebie. Widze że trzeba ci nakopać bo inaczej się nie ogarniesz - westchnąłem tylko, po czym zadałem mu cios w twarz - Bez ciebie była by nikim? Skoro tak, pokaż to swoje marne karate - dodałem, pewny siebie.

On niespodziewanie szybko się ocknął, najpierw zapodał cios z łokcia, po czym rzucił mnie na ścianę a ja tylko jęknąłem z bólu. Nie sądziłem, że może być w to aż taki dobry. Ale ja i tak nie mogłem zostać jako przegrany, więc starałem się wstać.

Udało mi się wstać, ale gdy dostałem z kopa w twarz wiedziałem, że tym razem już się nie podniosę. Czułem się tak, jakby pobiła mnie cała banda karateków - bolała mnie szczęka i plecy, z nosa leciała mi krew.

Byłem jednocześnie zdziwiony i przerażony jakim cudem umiejętności Robbiego sięgają profesjonalizmu jak u Cobry Kai.

POV. Kia
Zostawiłam Miguela z chłopakami zaledwie na chwilę, żeby pójść z Aishą po jakieś picie i przekąski. Oczywiście jak wróciłam, nie było po nim śladu.

- Mig mówił wam gdzie znika tym razem? - zapytałam podchodząc do Eli'a i reszty.

- Nie mam pojęcia, po prostu wyszedł. Jak chcesz to mogę iść go z tobą poszukać - zaproponowała mi Sam.

- Nie..dzięki. Poszukam go sama... - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia z sali.

Nie zaszłam za daleko gdy usłyszałam znajomy głos dochodzący z miejsca obok hali - chodziło o szatnie.

-Wow, nieźle go załatwiłeś. To było bardzo w stylu Cobry kai - usłyszałam głos Tory.

Gdy tylko to usłyszałam, poczułam strach. Ale to i tak nie powstrzymało mnie od wejścia do szatni.

To, co w niej zobaczyłam zamurowało mnie, jak nigdy wcześniej.

W szatni stała Tory, w świetnym humorze, Robby z zakrwawionym nosem. Przy ścianie leżał Miguel, cały siny i jakby bez życia.

- Co ty mu zrobiłeś... - powiedziałam jakby oszołomiona, patrząc najpierw na Robbiego a potem na Miguela.

-Co mógł zrobić? Zrobił co słuszne. Uciszył wreszcie tego debila - warknęła zadowolona Tory.

-Tory...proszę..bądź cicho - mówił wystraszony Robby.

- Zadowolony jesteś z siebie? - zapytałam podchodząc do Robbiego.

-Wiem jak to wygląda, ale to naprawde nie jest moja wina! Pozwól mi to wytłumaczyć.

-Ty już lepiej nic nie mów i wyjdź. No wyłaź już! - krzyknęłam, ponieważ chłopak upierał się.

Gdy wreszcie udało mi się ich wygonić, od razu rzuciłam się do Miguela.

- Co on ci zrobił...zabiorę cię zaraz do domu..wszystko będzie dobrze - mówiłam przez łzy, patrząc na jego bladą twarz.

-Kia... - próbował coś powiedzieć, ale chyba zbyt bardzo go bolało więc przerwałam mu.

-Nie mów nic...będzie dobrze...

————————————-
Od razu po tamtej konwersacji zadzwoniłam po senseia, że odwiózł Miguela do domu. Oczywiście kazałam zabrać i siebie.

Jak można się domyślić reakcja mamy Miga była dokładnie taka sama jak moja w szatni. Była przerażona.

Ja chciałam jeszcze chwilę przy nim zostać i przy okazji pocieszyć troszkę jego mamę. Szczęście w nieszczęściu Miguel od razu po przyjeździe zasnął, więc nie było już sensu, żebym zostawała - dostałam propozycję podwózki do domu, ale zdecydowałam się wrócić spacerem, przy okazji poukładać myśli.

Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić..dlaczego Robby pobił Miguela? I dlaczego stał się taki agresywny? Co tam w ogóle robiła Tory i dlaczego mówiła o Cobra kai? Męczyły mnie natrętne myśli które szczerze mówiąc zaczęły mnie przerastać.

POV. Robby

Od razu gdy w szatni zaczepił mnie Miguel wiedziałem że nie będzie to miłe spotkanie. Nie sądziłem też że od razu wyskoczy do mnie z łapami. Mi wystarczyło się tylko bronić, ale gdy zobaczyłem to co potrafię, to jak potoczyła się walka i jak skończył Miguel trochę mnie to przestraszyło. Tak jakbym nie miał nad sobą kontroli.

Najbardziej i tak zabolało mnie to że gdy Kia wparowała nam do szatni od razu pobiegła do niego, obwiniając mnie za to wszystko, mimo iż nie widziała nic od razu pomyślała że wszystko jest z mojej winy..

Different side of you - Robby KeeneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz