13

210 10 0
                                    

- Niezła zbierzność imion i nazwisk. Słyszałaś o nim kiedyś w ogóle? - zapytał Mig.

-Nie słyszałam..pokażcie go.

Gdy zobaczyłam na zdjęciu mojego ojca, zamarłam. Czemu ja nic nie wiedziałam? Czemu matka nic mi nie powiedziała? Czemu nie spytałam.. tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi..

-Jja...

Byłam w tak wielkim szoku że po prostu wyleciałam z dojo.

Próbowałam biec do domu, ale przy moim stanie zdrowia było to całkiem duże wyzwanie. Ciężko mi się oddychało, czasami nawet robiło mi się ciemno  przed oczami - mimo to i tak starałam się dotrzeć do miejsca docelowego.

Nagle jednak zakręciło mi się w głowie i poczułam tylko jak na kogoś wpadam.

Upadłam na ziemię nie wiedząc zbytnio co się dzieje - dopiero po chwili ogarnęłam sytuacje.

- Boże, przepraszam bardzo, nie chciałam.. - powiedziałam, nie wiedząc jeszcze na kogo tak naprawdę wpadłam.

- Kia? - usłyszałam męski głos.

- Robby.. - odrzekłam zdziwiona widokiem chłopaka.

Szczerze mówiąc nie miałam ochoty na rozmowę z nim - dalej bolało mnie to co powiedział mi wczoraj.

Popatrzyłam na niego tylko i odwróciłam się żeby pobiec dalej.

- Kia, ja cię kocham... - powiedział drżącym głosem.

Miałam do niego słabość. Chciałam odwrócić się i przytulić. Wiedziałam jednak że będe tego żałować - Robby prędzej czy później spowoduje jakąś kolejną kłótnie z ''mojej winy''.

Odwróciłam się i zobaczyłam że chłopak jest bardzo przybity. Przez chwilę zrobiło mi się go szkoda, ale od razu mi przeszło gdy przypomniałam sobie jak mnie traktował przez cały czas.

- Może po prostu zakochałeś się w nieodpowiedniej osobie - westchnęłam po czym obróciłam się i odeszłam w kierunku domu by zapobiec kolejnej takiej sytuacji.

Przez to co się stało na chwilę zeszły ze mnie emocje dotyczące te4go czego dowiedziałam się w dojo. Niestety tamte emocje zastąpiły kolejne - tak samo negatywne.

Do domu dotarłam spokojnie - teraz bardziej byłam smutna niż zła. Jeszcze niedawno chciałam drzeć się na matkę, że ukrywała przede mną to wszystko. A teraz? Teraz nawet nie wiedziałam czy chce zaczynać ten temat.

Weszłam do domu - mama siedziała na kanapie tak jak zwykle czytając jakąś książkę. Chciałam usiąść koło niej, porozmawiać chwilę. Tak naprawdę nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu.

- Czemu nie powiedziałaś mi nic o ojcu. Dlaczego nie wiedziałam że był mistrzem świata...to dlatego odciągałaś mnie od karate...zacierasz historię...dlaczego? - wypaliłam.

- Jak się dowiedziałaś? - przestraszyła się.

- Nie ważne. Chce wiedzieć dlaczego tak bardzo to ukrywałaś.

- Kia.. nie chciałam żebyś skończyła jak twój ojciec.. Gdy wygrał te zawody miał straszne problemy ze zdrowiem. Mimo że były to mistrzostwa świata on chciał więcej. Trenował dniami i nocami żeby zostać najlepszym ze wszystkich. Robił się agresywny, coraz częściej małe rzeczy budziły w nim złość. Pewnego dnia jednak jego złość sięgnęła zenitu. Musiał odreagować, trenując. I ja mu na to pozwoliłam. Był to jednak jego ostatni trening w życiu. Jego serce tego nie wytrzymało i.. - mówiła wzruszona, widziałam że była już blisko płaczu.

- Boże..ja, przepraszam..ale mimo wszystko to nie powód żeby zmuszać mnie do tego całego baletu.. Karate nie jest złe jeżeli jest używane w odpowiedniej ilości i w momentach w których jest potrzebne. Chce tylko żebyś wiedziała że zapisałam się na turniej All Valley. Nie musisz mnie w tym wspierać ani nic w tym stylu. Nie pytam cię też o pozwolenie. Chce być jak lepsza wersja mojego ojca, chce utrzymać naszą tradycję przy życiu.

- W porządku.. - powiedziała zmieszana.

Byłam w szoku że tak łatwo to przyjęła. Szkoda tylko że potrzebowała takiego przesłuchania żeby się otworzyć. Było mi przykro widząc ją taką smutną więc po prostu usiadłam obok niej i przytuliłam ją - był to pierwszy przytulas od bardzo dawna.

- Tylko uważaj na siebie i trenuj ostrożnie...

- Oczywiście mamo...

-------------------------------------------------------

Wieczór spędziłam przyjemnie - mama pokazała mi stare zdjęcia ojca z mistrzostw. Wyglądał tak szczęśliwie z tym pucharem... Gdy patrzyłam na niego widziałam w nim siebie. Miałam takie poczucie że też chciałabym osiągnąć tyle co on...żeby był ze mnie dumny..

To sprawiło że całkowicie zapomniałam o sprawach uczuciowych. Obudziła się we mnie pewność siebie i teraz myślałam tylko i wyłącznie o turnieju - chciałam go wygrać i nie widziałam innej opcji.

Zanim poszłam spać zadzwoniłam jeszcze do Miguela - byłam pełna energii - umówiłam się już z nim na wspólne treningi codziennie po szkole - oboje byliśmy strasznie podekscytowani. Przeprosiłam go też za to że dzisiaj wybiegłam tak o z dojo i opowiedziałam mu o tym co dzisiaj się stało, poza tym opowiedziałam o moim ojcu - to była bardzo długa rozmowa i mimo tego co niedawno stało się między mną a Miguelem nadal zachowywaliśmy się jak prawdziwi przyjaciele - naprawdę bardzo za tym tęskniłam...

Different side of you - Robby KeeneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz