- Niezła zbierzność imion i nazwisk. Słyszałaś o nim kiedyś w ogóle? - zapytał Mig.
-Nie słyszałam..pokażcie go.
Gdy zobaczyłam na zdjęciu mojego ojca, zamarłam. Czemu ja nic nie wiedziałam? Czemu matka nic mi nie powiedziała? Czemu nie spytałam.. tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi..
-Jja...
Byłam w tak wielkim szoku że po prostu wyleciałam z dojo.
Próbowałam biec do domu, ale przy moim stanie zdrowia było to całkiem duże wyzwanie. Ciężko mi się oddychało, czasami nawet robiło mi się ciemno przed oczami - mimo to i tak starałam się dotrzeć do miejsca docelowego.
Nagle jednak zakręciło mi się w głowie i poczułam tylko jak na kogoś wpadam.
Upadłam na ziemię nie wiedząc zbytnio co się dzieje - dopiero po chwili ogarnęłam sytuacje.
- Boże, przepraszam bardzo, nie chciałam.. - powiedziałam, nie wiedząc jeszcze na kogo tak naprawdę wpadłam.
- Kia? - usłyszałam męski głos.
- Robby.. - odrzekłam zdziwiona widokiem chłopaka.
Szczerze mówiąc nie miałam ochoty na rozmowę z nim - dalej bolało mnie to co powiedział mi wczoraj.
Popatrzyłam na niego tylko i odwróciłam się żeby pobiec dalej.
- Kia, ja cię kocham... - powiedział drżącym głosem.
Miałam do niego słabość. Chciałam odwrócić się i przytulić. Wiedziałam jednak że będe tego żałować - Robby prędzej czy później spowoduje jakąś kolejną kłótnie z ''mojej winy''.
Odwróciłam się i zobaczyłam że chłopak jest bardzo przybity. Przez chwilę zrobiło mi się go szkoda, ale od razu mi przeszło gdy przypomniałam sobie jak mnie traktował przez cały czas.
- Może po prostu zakochałeś się w nieodpowiedniej osobie - westchnęłam po czym obróciłam się i odeszłam w kierunku domu by zapobiec kolejnej takiej sytuacji.
Przez to co się stało na chwilę zeszły ze mnie emocje dotyczące te4go czego dowiedziałam się w dojo. Niestety tamte emocje zastąpiły kolejne - tak samo negatywne.
Do domu dotarłam spokojnie - teraz bardziej byłam smutna niż zła. Jeszcze niedawno chciałam drzeć się na matkę, że ukrywała przede mną to wszystko. A teraz? Teraz nawet nie wiedziałam czy chce zaczynać ten temat.
Weszłam do domu - mama siedziała na kanapie tak jak zwykle czytając jakąś książkę. Chciałam usiąść koło niej, porozmawiać chwilę. Tak naprawdę nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu.
- Czemu nie powiedziałaś mi nic o ojcu. Dlaczego nie wiedziałam że był mistrzem świata...to dlatego odciągałaś mnie od karate...zacierasz historię...dlaczego? - wypaliłam.
- Jak się dowiedziałaś? - przestraszyła się.
- Nie ważne. Chce wiedzieć dlaczego tak bardzo to ukrywałaś.
- Kia.. nie chciałam żebyś skończyła jak twój ojciec.. Gdy wygrał te zawody miał straszne problemy ze zdrowiem. Mimo że były to mistrzostwa świata on chciał więcej. Trenował dniami i nocami żeby zostać najlepszym ze wszystkich. Robił się agresywny, coraz częściej małe rzeczy budziły w nim złość. Pewnego dnia jednak jego złość sięgnęła zenitu. Musiał odreagować, trenując. I ja mu na to pozwoliłam. Był to jednak jego ostatni trening w życiu. Jego serce tego nie wytrzymało i.. - mówiła wzruszona, widziałam że była już blisko płaczu.
- Boże..ja, przepraszam..ale mimo wszystko to nie powód żeby zmuszać mnie do tego całego baletu.. Karate nie jest złe jeżeli jest używane w odpowiedniej ilości i w momentach w których jest potrzebne. Chce tylko żebyś wiedziała że zapisałam się na turniej All Valley. Nie musisz mnie w tym wspierać ani nic w tym stylu. Nie pytam cię też o pozwolenie. Chce być jak lepsza wersja mojego ojca, chce utrzymać naszą tradycję przy życiu.
- W porządku.. - powiedziała zmieszana.
Byłam w szoku że tak łatwo to przyjęła. Szkoda tylko że potrzebowała takiego przesłuchania żeby się otworzyć. Było mi przykro widząc ją taką smutną więc po prostu usiadłam obok niej i przytuliłam ją - był to pierwszy przytulas od bardzo dawna.
- Tylko uważaj na siebie i trenuj ostrożnie...
- Oczywiście mamo...
-------------------------------------------------------
Wieczór spędziłam przyjemnie - mama pokazała mi stare zdjęcia ojca z mistrzostw. Wyglądał tak szczęśliwie z tym pucharem... Gdy patrzyłam na niego widziałam w nim siebie. Miałam takie poczucie że też chciałabym osiągnąć tyle co on...żeby był ze mnie dumny..
To sprawiło że całkowicie zapomniałam o sprawach uczuciowych. Obudziła się we mnie pewność siebie i teraz myślałam tylko i wyłącznie o turnieju - chciałam go wygrać i nie widziałam innej opcji.
Zanim poszłam spać zadzwoniłam jeszcze do Miguela - byłam pełna energii - umówiłam się już z nim na wspólne treningi codziennie po szkole - oboje byliśmy strasznie podekscytowani. Przeprosiłam go też za to że dzisiaj wybiegłam tak o z dojo i opowiedziałam mu o tym co dzisiaj się stało, poza tym opowiedziałam o moim ojcu - to była bardzo długa rozmowa i mimo tego co niedawno stało się między mną a Miguelem nadal zachowywaliśmy się jak prawdziwi przyjaciele - naprawdę bardzo za tym tęskniłam...
CZYTASZ
Different side of you - Robby Keene
Teen FictionNowe opowiadanie tym razem postac x Robby zycze milego czytania