10

252 9 1
                                    

Oczywiście odwzajemniłam pocałunek - szczerze mówiąc podobało mi się.

Nie wiedziałam jednak czy postąpiłam dobrze, ale stwierdziłam że będe się tym zamartwiać dopiero jak opowiem o sytuacji Miguelowi. Wiedziałam, że chłopak może różnie zaregować - pytanie tylko czy w tym przypadku bardziej zależało mu na szczęściu moim czy jego własnym. Innym problemem była również kwestia dojo. Turniej był coraz bliżej, a mi głowe zaprzątała myśl - co teraz zrobić? Nie wiedziałam, czy mam wziąć udział jako członkini Orlego kła, czy być razem z Robbym jako niezależni zawodnicy. Uznałam więc, że udam się do Miguela, żeby tak jak zawsze spytać go o rade.

Znałam już na pamięć drogę do domu chłopaka, więc szybko dotarłam na miejsce.

Zapukałam do drzwi, nie wchodziłąm jeszcze jak do siebie, bo wiedziałam że pani Diaz lubi kulturalne osoby. Ku mojemu zdziwieniu nie otworzyła mi ona, a od razu Miguel.

- Co ty, sam w domu siedzisz? - zdziwiłam się.

- A tak jakoś wyszło...wchodzisz?

- No jasne...

Weszliśmy więc do salonu I usiedliśmy na kanapie.

- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na mnie zatroskany

- Chyba tak..chciałam ci coś powiedzieć.

-Wiesz, też chciałem ci coś powiedzieć.

Miguel w tej chwili po prostu zbliżył się, całując mnie po czym odsunął się i popatrzył mi w oczy.

Nie wiedziałam co się stało. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego akurat w tym momencie? Myślałam że lubił Sam...

Popatrzyłam tylko na niego przez chwilę, po czym przełknęłam ślinę, wstałam z kanapy I wyszłam z domu chłopaka.

Szczerze mówiąc byłam w szoku. Nie wiedziałam czy ma mi być głupio czy nie, w końcu przyjaciel pocałował mnie wtedy kiedy chciałam powiedzieć mu o tym że pocałowałam jego wroga.

Od razu pobiegłam do domu. Nie chciałam już myśleć o tym co stało się przed chwilą. Miałam wrażenie jakbym zdradziła Robbiego, mimo że tak naprawdę to oficjalnie nie byliśmy parą.

Gdy dobiegłam od razu udałam się do pokoju. Nie zwracałam nawet uwagi na to czy mama zwróci uwagę że nie mam ze sobą całego baletowego zestawu.

Rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszkę.

Nagle usłyszałam jednak otwierające się drzwi – oczywiście była to moja mama.

- Wszystko gra? - zapytała siadając na moim łóżku.

Szczerze mówiąc lekko zdziwiło mnie to pytanie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz usłyszałam je z jej ust.

-Ta, wszystko git – odpowiedziałam oschle.

- Nie wydaje mi się. Wstań, popatrz na mnie.

Nie chciało mi się z nią dyskutować więc odrzuciłam poduszkę na bok i usiadłam naprzeciwko mojej mamy.

- Co ty masz pod nosem dziecko?

- Co? - zapytałam zdziwiona.

Tajemnicze coś okazało się być krwią, którą zapewne Robby zostawił mi po pocałunku, przez to że nie dokładnie wytarł sobie nos po treningu.

- Na palcach też masz. Co ty znowu robiłaś? Biłaś się? - wypominała mi z wyrzutem.

- Mamo, to nie tak. To... ze stresu. No, ze stresu przez ten balet mam krwotoki z nosa. - skłamałam, zrzucając winę na nią.

- Wiesz co, jesteś okropną kłamczuchą – powiedziała, po czym wstała i wyszła.

Ja tylko przewróciłam oczami i wróciłam do wcześniejszej czynności.

Rano obudziłam się w ciuchach z wczoraj i z wczorajszym makijażem. Świadczyło to o tym że chyba wczorajsze leżenie chyba za bardzo mi podpasowało.

Wstałam ledwo, szczerze mówiąc czułam się fatalnie – było mi zimno, leciało mi z nosa i wszystko mnie bolało.

Zignorowałam to jednak, ubrałam się ciepło i wyszłam z domu.

Gdy weszłam do szkoły, oczywiście było pusto. Była tam tylko jedna osoba – ta co zawsze – Robby.

Nie miałam pojęcia jak mam teraz z nim rozmawiać. Męczyło mnie to że nadal nie wyjaśniliśmy sprawy z końca wczorajszego treningu – mamy uznać że tego nie było, czy zachowywać się, no nie wiem..jak para? Poza tym była jeszcze ta druga, kluczowa sprawa – Miguel.

Chłopak podszedł do mnie, delikatnie całując mnie. Odwzajemniłam pocałunek niechętnie.

Wiedziałam, że Robby jest tym, którego chciałam. Tak naprawdę był chłopakiem o którym marzyłabym jeszcze jakieś 3 miesiące temu. Czułam się dla niego jednak trochę nie wystarczająca. Dlaczego całował mnie, kiedy mógłby całować np. Tory. Bałam się też, że go stracę gdy tylko powiem mu co się stało.

- Źle wyglądasz. Dobrze się czujesz? - zapytał zakładając mi włosy za ucho.

Gdy usłyszałam to pytanie szczerze pogorszył mi się humor. Ile osób zdążyło już mnie o to spytać w ciągu dwóch dni? Chciałam już spławić go, mówiąc cokolwiek ale jednak był on osobą na której wyjątkowo mi zależało.

- Chyba się przeziębiłam. Ale to nic takiego – powiedziałam uśmiechając się lekko.

On tylko przytulił mnie.

- Skocze do automatu, wezmę ci jakąś herbatę. Zaczekaj – oznajmił po czym pobiegł w stronę automatu z piciem.

Nagle na korytarzu pojawił się Miguel, idący w moją stronę.

Niestety był już na tyle blisko, że nie dała bym rady go spławić.

- Wybacz Miguel, nie zaczynaj nawet o sprawie z wczoraj, nie wiem co to miało znaczyć i dlaczego mnie w ogóle pocałowałeś. Wiedz że ja kocham Robbiego, a ty powinieneś kochać Sam więc zostaw mnie w spokoju i idź sobie – wybuchłam od raz gdy do mnie podszedł.

On tylko spojrzał na mnie, przełknął ślinę po czym odszedł.

POV. Robby

Uznałem że przyniosę Kii coś ciepłego, żeby poczuła się lepiej. Automat uwinął się wyjątkowo szybko, a i tak przy dziewczynie już pojawił się Miguel. Nie chciałem podsłuchiwać, ale byłem na tyle blisko, że usłyszałem większość ich konwersacji i szczerze mówiąc trochę mnie zamurowało.

--------------------------------------

Boze wybaczcie, poprzednio gdy opublikowalam ta czesc wkleilo mi sie za malo3

Different side of you - Robby KeeneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz