11

226 7 1
                                    

Pov. Kia

- Masz, wziąłem ci jakąś zwykłą czarną - powiedział Robby przynosząc mi herbatę.

- Boże dzięki wielkie, kochany jesteś - wzięłam kubek od chłopaka po czym przytuliłam go.

Gdy przytulałam chłopaka, zauważyłam, że Miguel dalej stoi gdzieś na końcu korytarza. Nie chciałam zwracać na niego uwagi, ale jednak szkoda było mi widzieć go takiego przybitego.

Odchrząknęłam więc, aby przerwać przytulasa. Oczywiście chłopak od razu zauważył że coś jest nie tak.

- Co jest? O niego chodzi? - zapytał odwracając się w jego stronę.

- Nie..nie. Chodźmy pod sale wiesz - uśmiechnęłam się tylko.

- Widziałem jak rozmawialiście, co chciał?

- A..nic takiego.

Robby spojrzał na mnie podejrzliwie, ale i tak podprowadził mnie pod salę.

Wreszcie zadzwonił dzwonek i rozpoczęła się lekcja biologii na której oczywiście siedziałam z Miguelem.

Szczerze mówiąc ciężko było mi się na czymkolwiek skupić, a co dopiero gdy obok mnie siedział właśnie ten chłopak.

Znowu naszło mnie na myślenie - dziwiło mnie że jedne zdarzenie może wpłynąć na mnie aż tak bardzo. Ale jednak i tak gdy próbowałam wyluzować, było jeszcze gorzej. Zastanawiałam się nawet dlaczego tak bardzo się przejmuje tą sytuacją - przecież my nawet teraz, po sytuacji porannej nie jesteśmy oficjalnie razem, więc rzecz biorąc mogę całować kogo chcę i kiedy chcę - ale, z drugiej strony, czy takie myślenie definiuje mnie jako puszczalską? - i tak właśnie narastały moje myśli - z jednego problemu robił się drugi, z drugiego trzeci i tak w kółko dopóki coś mnie nie rozproszy.

Tym razem rozproszył mnie mój sąsiad z ławki.

-Kia..przepraszam serio..pogadajmy o tym - zaczął Miguel łamiącym się głosem.

- Zostaw mnie.

- Proszę daj mi się wytłumaczyć..nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni..naprawdę mi na tobie zależy..

- Powiedziałam ci, odczep się ode mnie! - krzyknęłam zapominając że jesteśmy na lekcji.

-Spokój! - krzyknęła nauczycielka na co ja tylko wstałam i wybiegłam z klasy.

Nie wiedziałam dlaczego, ale Miguel denerwował mnie nawet samym byciem. W ogóle dlaczego on przepraszał mnie w taki sposób?! Coś musi być z nim serio nie tak.

Pobiegłam w stronę toalety, bo w sumie to nie miałam gdzie indziej się podziać.

Zamknęłam się w kabinie i po prostu zaczęłam płakać. I siedziałam tam tak aż zadzwonił dzwonek.

Chciałam wyjść niezauważona, bo wolałbym żeby ludzie nie zobaczyli mnie całej zaryczanej wychodzącej z kiblowej kabiny.

Otworzyłam więc drzwi, nieszczęśnie uderzając osobę stojącą przed nimi.

- Boże naprawdę przepraszam nie chciałam - spanikowałam.

Nie zauważyłam jednak że osoba która dostała drzwiami to nie kto inny jak Tory Nichols.

- Ależ ty musisz mieć przykre życie.. siedzieć i płakać w toalecie..ojoj - mówiła udając współczucie.

- Pieprz się, Tory - powiedziałam starając się ukryć strach po czym ominęłam ją, popychając ją ramieniem w ramię.

Byłam przestraszona, ale jednocześnie dumna z siebie - Tory pierwszy raz mi nie oddała - może wreszcie uznała że nękanie już jej się znudziło.

Wychodziłam z toalety aż nagle ktoś pchnął mnie - na tyle mocno że wylądowałam na podłodze.

Oczywiście znowu była to Tory - ona jednak nigdy nie odpuszcza.

Szybko podniosłam się z ziemii i stanęłam naprzeciwko wroga gotowa do walki. Wiedziałam że tym razem mam na tyle dużo siły że mam możliwość pokonania jej.

- Kia co wy robicie - usłyszałam z daleka głos Robbiego, przez który od razu straciłam koncentracje.

Odwróciłam wzrok a Tory wykorzystując chwilę nieuwagi kopnęła mnie w brzuch -  ja poleciałam na szafki za mną i osunęłam się po nich w dół.

Wstałam dość szybko i zadałam dziewczynie szybki cios w twarz.

Nie zabolało jej to jednak jakoś zbytnio bardzo ponieważ nawet się nie wzdrygnęła.

Po chwili chwyciła mnie za kołnierz koszulki, ściskając ją na tyle że ciężko mi się oddychało.

- Słuchaj ty mała ściero, to że Robby daje ci troche uwagi nic nie znaczy. Podniosła ci się pewność siebie ale i tak nie masz na tylw odwagi żeby poważnie mi przywalić. A co do Robbiego, on kręci z każdą, nie myśl sobie że jesteś wyjątkowa - powiedziała po czym puściła mnie i odwróciła, na co ja tylko odetchnęłam z ulgą.

Odwróciła się jednak ponownie i uderzyła mnie pięścią w nos.

- A jak masz kogoś walić w twarz to chociaż rób to dobrze - dodała i odeszła.

Stałam tak w tym miejscu, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły lecieć mi łzy. Byłam zawiedziona sobą i zabolało mnie to co powiedziała Tory. Nigdy nie przejmowałam się tym co mówiła ale jakby nie patrzeć znała Robbiego o wiele dłużej niż ja.

Nagle podbiegła do mnie cała grupka moich znajomych: Miguel, Eli, Demetri, Sam i Aisha.

Zaczęli pytać jak się czuję, co mnie boli. Wyzywali też Tory i mówili że kiedyś wreszcie się na niej zemszczą.

A ja tylko stałam przer nimi płacząc i ocierając krew która leciała mi z nosa.

- Przyniosłem ci chusteczki, chodź, odwioze cię do domu - podbiegł do mnie nagle Robby.

- Obejdzie się, wróce sama - powiedziałam przełykając ślinę.

- Nie wyglądasz najlepiej, pozwól mi ci pom..-

- Robby błagam odczep się ode mnie. Z resztą proszę was wszystkich dajcie mi święty spokój - przerwałam chłopakowi po czym odeszłam od nich.

Wybiegłam ze szkoły nie zwracając uwagi na to że opuszcze lekcje. Pobiegłam oczywiście nigdzie indziej jak do domu. Wiedziałam że dostanę opierdziel od matki ale w tej sytuacji było mi już wszystko jedno.

Different side of you - Robby KeeneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz