A city without stars in the, sky.
3Lipca
11.40AM
___________— Zostaw go! – Krzyknął najgłośniej jak może. Niebo nabierało ciemnego, nieprzyjemnego koloru, jakby do świata doszła wiadomość, że właśnie umiera ich masakra.
Lecz blondynka mimo krzyku uzdrowiciela, zaczęła bezczelnie w strachu o uchodzące życie, dotykać twarz leżącego, jakby próbowała go w taki sposób obudzić.
— Susan! Odejdź od niego! – Krzyczał bo wiatr, który zaczął wokół nich wiać, był zbyt głośny na normalny ton głosu.
Kompletny chaos zapanował między dwoma ciałami na ziemi i jednym stojącym parę kroków dalej. Wiatr szarpał ich włosy i próbował rozebrać z ubrań, grzmoty zagłuszały najgłośniejsze krzyki, a szarość uniemożliwiała przejrzystą widoczność.
To jak koniec świata.
— Susan! On zacznie się palić! Zginiesz!
Ta mimo gorąca pod palcami, próbowała uratować władcę szarpaniem jego ciała.
— Odejdź od niego! – Ujrzeć mógł parę, która mimo wiatru, unosiła się w górę.
To ciało zaczęło dymić.
— Zamknij się w końcu! – Krzyknęła zrozpaczona udając, że wszystko ma pod kontrolą, lecz tak nie było. Wampir umierał w jej dłoniach.
— Wy! Anioły! Od zawsze byliście takimi głupimi istotami! – Zaczął krzyczeć do nieba, choć odbiorcą miała być dziewczyna.
Blondynka mimo oparzenia na dłoniach, przyłożyła obie do ognistej klatki piersiowej i zamknęła oczy pochylając głowę delikatnie w dół.
Krzyczała z bólu, bo ogień zaczął palić jej wewnętrzną stronę dłoni, a ona wciąż szczelnie je przyciskała. Wrzeszczała próbując opanować istny koszmar.
— Ty głupcu! – Ostatnie słowa uzdrowiciela i łza dziewczyny, która spłynęła po jej policzku, a potem brodzie, aż w końcu wylądowała na coraz to bardziej gorącym ciele i poczuła dziwny spokój, bo dłonie nie bolały ją wcale, a zamiast to, poczuła jak mroźna woda zaczyna sączyć się z opuszków jej palców.
Kolejny grzmot, a z końcówek jej włosów zaczęły spływać kropelki wody. Spokój zawładnął jej ciałem, czując jak z każdej osobnej rzęsy wydobywa się kolejna to kropelka mroźnej wody.
— Niech woda nie drwi z mych czynów, a bogowie zmartwychwstaną. – Uzdrowiciel słysząc pierwszą część zaklęcia, otworzył szeroko oczy, a potem zaczął cofać do tyłu.
Uciekał.
— Niech ciemność upadnie, a jasność wzejdzie razem z złem ukrytym. Wszystkie oczy Pana otworzą wrota niebiańskie. – Szeptała ze spokojem, zbliżając obie dłonie do siebie. — Nigdy nie ubolewa pod moją białą opieką. – Złączyła dłonie i zrobiła przerwę.
CZYTASZ
I never meant to fall for you // Hyunlix
Fanfikce★ Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność jest piękniejsza. Oboje zaczęli nowe życie dokładnie rok temu. Lee Felix siedemnastolatek z szczęśliwym nastawieniem do każdych mijający...