14.Nowe znajomości

1.1K 68 11
                                    

Rano obudziłam się o 6. Usiadłam na łóżku i właśnie teraz zrozumiałam że zasnęłam w ciuchach z wczoraj i do tego ktoś mnie przykrył.

Pewnie było to jeden z braci. Wygramoliłam się z łóżka kierując swoje kroki odrazu do łazienki.

Musiałam się umyć. Już czułam jak śmierdzę. Zaspana zaczęłam się rozbierać żeby pochwili wejść pod prysznic.

Poczułam jak powoli się rozbudzam dzięki prysznicowi.

Gdy się umyłam owinięta w ręcznik ruszyłam do pokoju. Gdzie ubrałam mundurek i zaczęłam zaplątać warkocza.

Po zrobieniu fryzury ruszyłam umyć zęby bo o nich zapomniałam.

Po nich spakowałam plecak i gotowa ruszyłam na dół. W kuchni nikogo nie było co oznaczało że Scott jeszcze spał.

Co się dziwić jak była to dopiero 6:30. Życie w tym domu ożywało dopiero po 7. Odłożyłam plecak koło krzesła i ruszyłam do szafki gdzie były herbaty.

Otworzyłam ją. Ta szafka była moją ulubioną bo w niej było wiele rodzajów herbat. Mój wybór padł na malinę z miętą.

Wyjęłam torebkę z pudełka i wrzuciłam do kubka uprzednio wstawiając wode. Gdy woda się gotowała ruszyłam do lodówki z której wyjęłam wszystko co potrzebne na musli z świeżymi owocami i jogurtem naturalnym.

Byłam tak pogrążona przygotowywaniem sobie śniadanie że nie zauważyłam że ktoś wszedł do kuchni. Dopiero to do mnie dotarło gdy ten ktoś wyjął kubek z szafki nad moją głową.

Obróciłam się żeby spojrzeć kto zawitał o tak wczesnej porze w kuchni i stanęłam jak wryta. Był to Tyler. Na dodatek nie miał na sobie koszulki. Poczułam jak na moje policzki wpływa rumieniec i szybko obróciłam wzork od jego umięśnionej klatki piersiowej.

- Dzień dobry - burknąłam cicho zawstydzona i zaczęłam jeść swoje śniadanie.

- Dzień dobry - odpowiedział mi swoim zachrypniętym głosem wstawiając wodę i wsypując do kubka kawe.

Właśnie teraz zauważyłam jak on swobodnie porusza się po kuchni. Widać że musiał być dość często u chłopaków ale co się dziwić jak była tu jego siostra.

Gdy wybiła 7 w kuchni powoli zaczęła pojawiać się reszta domowników. W tym bliźniacy którzy byli bardzo zaspani i też Harry który w porównaniu do bliźniaków kipiał wręcz energią.

- Hej wróżko - pocałował mnie w głowr na powitanie i ruszył zrobić sobie herbate po drodze podbierając Codiemu jedną z jego kanapek.

- Ej to moje - mruknął oburzony Cody

- Już nie - zaśmiał się Harry a ja razem z nim za to Cody przewrócił oczami. Harry puścił mi oczko a ja się uśmiechałam.

Właśnie teraz poczułam że ktoś mi się przygląda i to nie byle kto a Tyler. Kolejny raz tego poranka moje policzki zapłonęły rumieńcem.

Gdy skończyłam jeść umyłam po sobie naczynia i ruszyłam ubrać buty czekając na chłopków. Którzy jak na złość się wlekli.

Więc zamiast wyjechać z domu o 7:40 wyjechaliśmy o 7:50 co skutkowało tym że spóźnimy się na pierwszą lekcję. Nie ma to jak się spóźniać drugiego dnia szkoły.

Adoptowana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz