15. To też twoje pieniądze

1K 63 13
                                    

- Może pojedziemy autobusem? Będzie szybciej - zaproponowała Evelyn gdy mijałyśmy przystanek autobusowy. Ja jedynie przytaknełam.

Nadal byłam do niej specyficznie nastawiona. Podeszłyśmy do przystanku.
- O do centrum autobus odjeżdża za 5 minut - zaśmiała się w moją stronę i zajęła miejsce obok mnie.

- Okej a gdzie chcemy iść? - mówię cicho bawiąc się nerwowo skrawkiem sukienki.

- Pochodzimy bez celu po sklepach. Może pójdziemy do empika? - mruknął a mi oczy się zaświeciły na słowo empik. Byłam miłośniczką tego sklepu.

Równo z rozkładem zjawił się autobus do którego wsiadłam razem z Evelyn która miała bilety kupione online. Zajełyśm miejsce i zaczęłyśmy rozmawiać.

Trochę ją poznałam i moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Dużo nas łączyło. Lubiała takiak ja książki i też lubiała grać w kosza.

Po około piętnastu minutach już byłyśmy na miejscu. Pod galerią stała masa samochodów.

Po wejściu do galerii skierowałyśmy się do pierwszego lepszego sklepu z ubraniami, w którym Evelyn kupiła sobie dwie bluzki.

Ja zastanawiałam się nad kilkoma, ale ostatecznie uznałam, że narazie nie będę kupować ubrań. W końcu miałam pełno nowych w domu.

D o m.
To słowo na zawsze będzie wydawać mi się dziwne. Wręcz nieodpowiednie i tak bardzo do mnie nie pasujące.

Po godzinie łażenia moje nogi błagały o przerwę.

- Oo, patrz! - zawołała Evelyn, wskazując na coś palcem. Skierowałam wzrok tam, gdzie pokazała i ujrzałam księgarnie.

Od razu chęci do chodzenia mi wróciły. Chętnie kupiłabym sobie coś nowego.

- Idziemy! - powiedziałam z entuzjazmem, którego się po sobie nie spodziewałam.

Po wejściu od moje oczy wręcz rozbłysły. Kiedy ja ostatnio byłam w księgarni? Nie sięgałam tak daleko pamięcią. Byłam kilka razy w pobliskiej księgarni, blisko poprzedniej szkoły, ale nigdy nic nie kupowałam z wiadomych przyczyn.

Gdy byłam wśród książek czułam się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Spojrzałam do kieszeni gdzie miała portfel Codiego. Dał mi go żebym sobie coś kupiła. Czułam się dziwnie mając wydać ich pieniądze.

Ostatecznie zrezygnowałam przeglądając tylko książki.

Wróciłam do domu autobusem. Pierwsze co zrobiłam po wejściu ruszyłam do pokoju ale zatrzymał mnie głos Nathana.

- Hej Kaylie i jak było? - uśmiechnął się do mnie opierając się o ścianę.

- Było dobrze. Dziękuję że się zgodziłeś - uśmiechnęłam się w jego stronę

- I jak kupiłaś sobie coś? - spojrzał na mnie uważnie a ja pokręciłam głową

- Nie. Cody dał mi swój portfel ale nie chciałam wydawać waszych pieniędzy - burknąłam cicho speszona.

Nathan odepchnęł się od ściany i podszedł do mnie.

Podniósł mój podbródek dwoma palcami i spojrzał mi w oczy.

- Kaylie to są też twoje pieniędze. Więc mogłaś sobie coś kupić. - powiedział patrząc mi w oczy.

Ja za to starałam uciec wzorkiem. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież nadal byłam dla nich taka obca.

Nathan puścił mój podbródek i sięgnął do kieszeni z której wyciągnął karte kredytową.

Spojrzałam na nią i dostrzegłam że jest personalizowana bo na niej były książki. Nie rozumiałam o co tu chodzi.

- Proszę - wyciągnął do mnie rękę w której miał karte. Wzięłam karte nie pewnie w dłoń. Dopiero teraz mogłam na nie ujrzeć moje imię i moje nowe nazwisko. K a y l a H a l t r e s.

Nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego nazwiska. Ale musiałam bo już każdy tak na mnie wołał i wszędzie byłam tak zapisana.

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nathana.

- Powiesz coś? - mierzył mnie uważnie wzrokiem.

- Czemu założyłeś mi konto? - zapytałam cicho. Brawo Kayla zajebiste pytanie.

- Po to żeby przelewać ci na nie kieszonkowe żeby nie brała od braci. - powiedział jak by to było dla niego normalne.

Ale dla mnie nie było. Żyłam skromnie i mogłam pomarzyć o własnym koncie przez to w jakiej sytuacji byłam. A teraz nie dość że mam własne konto w banku to też kieszonkowe.

Nawet nie chciałam pytać o wysokość kieszonkowego bo wiedziałam że napewno jest wysoka.

- Dziękuję ale nie trzeba - powiedziałam cicho oddając bratu kartę ale on ją nie przyjął i ruszył w stronę gdzie nie miałam wchodzić.

- Trzeba Kayla. Trzeba. Jesteś jedną z nas. Chce żebyś miała wszystko co najlepsze. Chce żebyś czuła się tu dobrze. Jak w domu bo to jest twój dom Kaylie. - powiedział a ja stałam wpatrując się w jego plecy.

Jego słowa dudniały mi w głowie. Ale czy napewno był to mój dom? Czy w domu bym czuła się tak obco?

Spojrzałam jeszcze raz na kartę za nim wcisnęłam ją do kieszeni spodni.

Ruszyłam do góry. Najpierw poszłam do pokoju Codiego żeby oddać mu portfel ale go nie zostałam więc zostawiłam portfel na jego szafce i ruszyłam do swojego pokoju gdzie wziąłam się za odrabianie lekcji.

Wieczorem zeszłam na kolację. Widząc całe rodzeństwo w komplecie jedynie się uśmiechnęłam.

- O mała jak było na zakupach? - zagadał do mnie Scott

- Dobrze - mruknąłam jedynie i skupiałam się na kolacji. Nie miałam ochoty rozmawiać.

- A własnie w ten weekend idziemy z Seleną i Tylerem na kolację. - powiedział Aiden patrząc po nas.

Ja jedynie przytaknełam. Poczułam jak mój żołądek podskoczył na myśl że znowu zobaczę Tylera. Ale przecież nie mogłam się zakochać. Nie powinnam.

- A właśnie Harry wiesz że Connor pytał mnie o numer naszej małej siostrzyczki? — mruknął z śmiechem Liam a ja odrazu uniosłam na niego wzrok.

- Serio? Co za - Harry ugryzł się w język nie chcąc przeklnąć. - Przecież mu powiedziałem że Kayla jest nietykalna - burknął delikatnie zły.

A ja jedynie pokręciłam głową.

- Co w tym złego że chciał mój numer? - mruknąłam cicho a wzrok wszystkich braci padł na mnie.

- Mała to że napewno by ciebie w sobie rozkochał i potem złamał serce. Znam go bardzo dobrze. - burknął Harry a ja się nie odzywałam.

Nigdy nie miałam chłopaka i nie byłam nawet zakochana. Więc nie wiedziałam co o tym myśleć.

- Dziękuję było pyszne - mruknęłam wstając od stołu. Ruszyłam do swojej sypialni gdzie wykonałam wieczorną rutynę i położyłam się na łóżko odpływając w objęcia Morfeusza.

Tydzień minął mi jak z bicza strzelił i pojawił się weekend i kolacja z dziewczyną Aidena i jej bratem.

Westchnąłam cicho wstając z łóżka. Przez te kilka dni bardziej się zaprzyjaźniłam z Evelyn ale też zauważyłam że Connor czyli przyjaciel Harrego na mnie leciał ale też Mason.

Czułam się z tym faktem dziwnie sama nie wiedziałam czemu.

Dobra koniec rozmyślania. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki żeby wykonać poranną rutynę.

------------------------------------------------------------------
Miłego czytania!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Adoptowana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz