4.Tak jest szefie!

4.2K 137 12
                                    

Podróż z mojego Domu Dziecka samochodem, spędziliśmy większość w ciszy.

Chłopacy wymieniali się zdaniami między sobą, a ja wbiłam wzrok w szybę na całą drogę. Spoglądali na mnie często, ale chyba widzieli mój niepokój i poprostu zostawili mnie w spokoju. Za co jestem im wdzięczna.

Naprawdę już nie wiem czy to się dzieje naprawdę. Chyba tracę rozum.

Nathan przekazał mi, że jedziemy teraz na lotnisko i czeka nas trochę ponad 5-godzinny lot.

Po dotarciu na parking lotniska, chłopacy wzięli moje bagaże. Dziś jest zimny październikowy dzień, więc włożyłam jesienną kurtkę.

Idę niepewnie obok tych trzech mężczyzn, o których nie wiem zupełnie nic. Tak o wzięli mnie z Domu Dziecka i nagle jadę z nimi do innego stanu.

Zaczynam panikować. Naszczęście jestem mistrzem w ukrywaniu emocji, więc naprawdę niewiele można wyczytać z mojej twarzy. Mam szczerą nadzieję, że teraz nie widać po mnie paniki pożerającej mnie od środka.

Po załatwieniu podstawowych spraw na lotnisku - o czym nie miałam żadnego pojęcia, więc wszystkim zajęli się chłopacy. Za co jestem im wdzięczna.

Zapewne wiedzą, że nigdy nie podróżowałam samolotem. Jeszcze kiedy moi rodzice żyli pamiętam, że podróżowaliśmy bardzo dużo ale samochodem. Nigdy nie leciałam samolotem. Więc się obawiam.

A jednak myślę, że to jest rzecz o którą najmniej powinnam się martwić.

Zawsze myślałam, że na samolot czeka się kilka godzin. A jednak tutaj jest inaczej. Od razu zauważyłam, że będziemy lecieć "lepszym samolotem". Słyszałam, że są tego rodzaju samoloty. Pierwsza klasa. Nie dało się tego nie zauważyć.

Kiedy weszliśmy do środka, moim oczom ukazało się kilka loży nie które były zajęte a niektóre puste. Stewardessa poprowadziła nas do dwóch loży obok siebie

Usiadłam na miejscu wskazanym przez stewardessę. Zamarłam widząc jak to miejsce wygląda przyjemnie, jak na samolot.

Mam tutaj niewielki telewizor. Na środku biały stolik kawowy oraz oczywiście wygodna białą kanapę.

Poczułam rękę na swoim ramieniu i odwróciłam się niepewnie.

- Tutaj jest twoje prywatne miejsce na lot, a my z chłopakami będzie obok. - wytłumaczył Aiden.

Kiwam głową. Aiden posyła mi uśmiech, a zaraz za nim wychyla się Nathan.

- Jeśli chcesz możesz do nas dołączyć, będziemy obok. - mówi Nathan. - Posiłki będą dostosowane do ciebie, kiedy będziesz miała ochotę.

Również kiwam głową i uśmiecham się słabo.

- Wszystko w porządku? - pyta niepewnie Aiden. - Wybacz. - drapie się karku. - Wyglądasz jak byś się bała.

Nathan szturcha go lekko w ramię.

Mam ochotę się zaśmiać na to.

- Nie nie - odpowiadam i staram się mówić pewnie. Chrząkam. - Wszystko w porządku. Dziękuję.

Oboje się uśmiechają. Nathan kiwa głową.

Adoptowana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz