Siedziałam na wygodnym leżaku, ukryta w cieniu ogromnego parasola przed palącym słońcem Hawajów, sącząc drinka podanego w skorupie kokosa. Od dwóch dni relaksowaliśmy się w raju, nie wychylając nawet nosa poza kompleks hotelu. Wszystko czego potrzebowaliśmy to ręcznik, kostium kąpielowy, jedzenie i drinki.
– Tak, długi urlop to było to, co było mi potrzebne – westchnęłam, siedząc w cieniu obok Oli. Spoglądałam ponad okularami na Leona wyłaniającego się z przejrzyście błękitnej wody.
– Nie urlop, tylko facet! – zaśmiała się.
– Nie wiesz, o czym mówisz! – zaśpiewałam pod nosem. – I nie jakiś tam facet, ale MÓJ facet.
Odgarnęłam włosy na plecy a potem związałam je na czubku głowy w niedbały węzeł, tworząc artystyczny nieład z niektórymi kosmykami okalającymi twarz. Śliczna jak obrazek.
– Muszę ci coś powiedzieć... – zaczęła Ola niepewnie.
Zwróciłam na nią oczy, zdejmując okulary.
– Chcesz rozwodu?
– Nie – zaczęła sobie wyłamywać palce. – Chodzi o ślub w sierpniu.
– Nie wspominaj – skrzywiłam się. – Nadal mam kaca moralnego.
– A nie powinnaś...
– To straszne, że macie Paulinę wpisaną w papierach – napiłam się ze szklanki.
– Nie mamy – odparła na wydechu. – Bo ten ślub to... nooo... nie był... prawdziwy.
Zmarszczyłam brwi, czekając, żeby się roześmiała, że to żart.
– Chyba mi alkohol uderzył za szybko do głowy, bo wydaje mi się, że powiedziałaś, że ślub nie był prawdziwy?
Zaczęła sobie wyłamywać palce ze zdenerwowania, zerkając na idącego do nas Leona.
– Umm nie idzie i zbyt dobrze – przyznała, błagając go oczami o wsparcie.
Z westchnieniem wpatrywałam się w ubranego w kąpielówki narzeczonego. Chętnie pochyliłabym się i zlizała kilka kropel spływających po mięśniach na brzuchu. Ukucnął przy fotelu i odstawił drinka, którego miałam w dłoni na stolik.
– To, czego Ola nie jest w stanie z siebie wydusić – zaczął spokojnie, bawiąc się pierścionkiem na moim palcu – to że całe to zamieszanie w sierpniu było ukartowane, a ksiądz nie był w czynnej służbie. Generalnie zwinęliśmy go kiedyś przy innej okazji – skrzywił się. – Długo, żeby opowiadać. Miał nawet święcenia, więc brzmiał w miarę wiarygodnie, ale sęk w tym, że wolał uświęcać ciała kobiet, niż służyć Bogu. Co kto lubi.
Tylko spokojnie Mera! Wdech, wydech! Najpierw popatrzyłam na Olę a potem na Leona.
– Której konkretnie części, żadnych więcej kłamstw oboje nie zrozumieliście? – syknęłam. – Uważacie, że jak mi to powiecie w bajkowej scenerii to wszystko wam wybaczę?
– Nie – zaprzeczyła natychmiast, kłamiąc jak z nut, bo właśnie na to liczyła, że drink, słońce i relaks dobrze na mnie wpłyną. – Ale miałam nadzieję, że będziesz chciała być świadkową na naszym prawdziwym ślubie. Tutaj na Hawajach! Dziś wieczorem? – ostatnie dwa słowa niemal wyszeptała pod moim karcącym intensywnym spojrzeniem.
– Ola ja nawet nie mam sukienki! – odparłam z przyganą. – Zabrałam szorty, koszulki i jedną sukienkę, ale ona się nie nadaje...
Leon podniósł się i podał mi sukienkę plażową.
![](https://img.wattpad.com/cover/317989530-288-k250855.jpg)
CZYTASZ
Save the date! Za minutę północ!
RomanceWesele powinno być radosnym wydarzeniem okraszonym miłością, uśmiechami i ciepłą atmosferą świętowania, ale nie kiedy świadkowa spóźniła się na samolot i trzeba znaleźć zastępstwo. I nie wtedy, gdy siostra pana młodego została napadnięta w wieczór p...