W progu pojawił się zaniepokojony Matti, zwracając się od razu bezpośrednio do Leona.
– Jesteś mi potrzebny.
Rzeczony podniósł się natychmiast i sięgnął po telefon, chwilę coś w nim grzebiąc, gdy rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości w telefonie Mateusza.
– Teraz! – wycedził nagląco i zbiegł z werandy, nie czekając na niczyją reakcję.
– Zaraz wracam! – pobiegł za Mattim.
– Co jest? – spytała Grace, nie rozumiejąc takiego zachowania.
Wymieniłam z Marcinem spojrzenia.
– Jak to chłopaki, zawsze coś wymyślą, potem się pokłócą – westchnęłam – a do rękoczynów już wtedy niedaleko.
Paulina z podejrzliwą miną podniosła kieliszek wina.
– Taaa jasne – mruknęła.
– Kochana – pochyliłam się w jej stronę konspiracyjnie – nie masz pojęcia, jak koszmarni są ci faceci, jak się z nimi pracuje.
– Nie przesadzaj, ja bym się dała posiekać, żeby pracować z takimi ciasteczkami – zamruczała.
– Weź ich sobie wszystkich i zobaczysz, jak niefajnie będzie. – Zaproponowałam z kwaśną miną. – Oni mają miliony wkurzających przyzwyczajeń.
– Na przykład? – dociekała.
– Kto jest bałaganiarzem, kto nie jada truskawek, kto gardzi pierogami, kto używa mokrych chusteczek toaletowych, nosi tylko jedwabne bokserki, albo kaszmirowe i... – Marcin zasłonił mi usta dłonią, nie pozwalając dokończyć zdania.
– Nie zdradzaj sekretów! – szepnął mi do ucha a Paulina roześmiała się dźwięcznie
– Założę się, że mogłabyś opowiadać przez długie godziny – zażartowała Grace.
– Oczywiście, że tak, jak tylko pozbędziemy się mojego narzeczonego – poruszyłam sugestywnie brwiami.
– Ale wiesz serduszko – pocałował moje ucho – że ta polisa ubezpieczeniowa, która wypłaci ci dziesięciokrotność rocznych zarobków, będzie ważna dopiero od poniedziałku, więc musisz chwilkę zaczekać w swoich morderczych zapędach.
Pochyliłam się do niego, opierając dłoń między jego nogami i palcem nieznacznie głaszcząc go po przyrodzeniu, na co przygryzł płatek mojego ucha.
– Skarbie, ja mam inne sposoby na zamęczenie cię – wymruczałam.
– To sygnał dla nas Paulina, żebyśmy sobie poszły – usłyszałam w tle Grace, a Marcin nadal całował mnie po szyi. Podniosłam wzrok, dopiero słysząc dźwięk szurających krzeseł i oddalający się stukot damskich obcasów.
– Nie możemy się w to mieszać – szepnął mi Marcin. – Wiem, że byś chciała, bo to instynkt, ale nie wolno nam zwracać na siebie uwagi.
Dla odwrócenia uwagi pocałował mnie żarłocznie, skutecznie spychając wydarzenia na dno świadomości pod pieszczotą niecierpliwego języka tańczącego w moich ustach. Całowaliśmy się namiętnie, nie zwracając uwagi na otoczenie, będąc sami w obłokach pożądania.
Dopiero godzinę później udało nam się dopaść Leona w barze.
– Widzieliście Weronikę? – spytał, gdy podeszliśmy bliżej.
– Nie, a powinniśmy? – rozejrzałam się po barze.
– Nie możemy jej nigdzie znaleźć.
– Może jest u siebie i no... jak zwykle? – wzruszyłam ramionami. – Obrabia jakiegoś gościa?
CZYTASZ
Save the date! Za minutę północ!
DragosteWesele powinno być radosnym wydarzeniem okraszonym miłością, uśmiechami i ciepłą atmosferą świętowania, ale nie kiedy świadkowa spóźniła się na samolot i trzeba znaleźć zastępstwo. I nie wtedy, gdy siostra pana młodego została napadnięta w wieczór p...