∞ Oliwia - 4 ∞

766 137 34
                                    


W progu pojawił się zaniepokojony Matti, zwracając się od razu bezpośrednio do Leona.

– Jesteś mi potrzebny.

Rzeczony podniósł się natychmiast i sięgnął po telefon, chwilę coś w nim grzebiąc, gdy rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości w telefonie Mateusza.

– Teraz! – wycedził nagląco i zbiegł z werandy, nie czekając na niczyją reakcję.

– Zaraz wracam! – pobiegł za Mattim.

– Co jest? – spytała Grace, nie rozumiejąc takiego zachowania.

Wymieniłam z Marcinem spojrzenia.

– Jak to chłopaki, zawsze coś wymyślą, potem się pokłócą – westchnęłam – a do rękoczynów już wtedy niedaleko.

Paulina z podejrzliwą miną podniosła kieliszek wina.

– Taaa jasne – mruknęła.

– Kochana – pochyliłam się w jej stronę konspiracyjnie – nie masz pojęcia, jak koszmarni są ci faceci, jak się z nimi pracuje.

– Nie przesadzaj, ja bym się dała posiekać, żeby pracować z takimi ciasteczkami – zamruczała.

– Weź ich sobie wszystkich i zobaczysz, jak niefajnie będzie. – Zaproponowałam z kwaśną miną. – Oni mają miliony wkurzających przyzwyczajeń.

– Na przykład? – dociekała.

– Kto jest bałaganiarzem, kto nie jada truskawek, kto gardzi pierogami, kto używa mokrych chusteczek toaletowych, nosi tylko jedwabne bokserki, albo kaszmirowe i... – Marcin zasłonił mi usta dłonią, nie pozwalając dokończyć zdania.

– Nie zdradzaj sekretów! – szepnął mi do ucha a Paulina roześmiała się dźwięcznie

– Założę się, że mogłabyś opowiadać przez długie godziny – zażartowała Grace.

– Oczywiście, że tak, jak tylko pozbędziemy się mojego narzeczonego – poruszyłam sugestywnie brwiami.

– Ale wiesz serduszko – pocałował moje ucho – że ta polisa ubezpieczeniowa, która wypłaci ci dziesięciokrotność rocznych zarobków, będzie ważna dopiero od poniedziałku, więc musisz chwilkę zaczekać w swoich morderczych zapędach.

Pochyliłam się do niego, opierając dłoń między jego nogami i palcem nieznacznie głaszcząc go po przyrodzeniu, na co przygryzł płatek mojego ucha.

– Skarbie, ja mam inne sposoby na zamęczenie cię – wymruczałam.

– To sygnał dla nas Paulina, żebyśmy sobie poszły – usłyszałam w tle Grace, a Marcin nadal całował mnie po szyi. Podniosłam wzrok, dopiero słysząc dźwięk szurających krzeseł i oddalający się stukot damskich obcasów.

– Nie możemy się w to mieszać – szepnął mi Marcin. – Wiem, że byś chciała, bo to instynkt, ale nie wolno nam zwracać na siebie uwagi.

Dla odwrócenia uwagi pocałował mnie żarłocznie, skutecznie spychając wydarzenia na dno świadomości pod pieszczotą niecierpliwego języka tańczącego w moich ustach. Całowaliśmy się namiętnie, nie zwracając uwagi na otoczenie, będąc sami w obłokach pożądania.

Dopiero godzinę później udało nam się dopaść Leona w barze.

– Widzieliście Weronikę? – spytał, gdy podeszliśmy bliżej.

– Nie, a powinniśmy? – rozejrzałam się po barze.

– Nie możemy jej nigdzie znaleźć.

– Może jest u siebie i no... jak zwykle? – wzruszyłam ramionami. – Obrabia jakiegoś gościa?

Save the date! Za minutę północ!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz