- Kiedy mówiłeś ,,żart" myślałem o czymś mniej niebezpiecznym - wyszeptał Ranboo, kiedy o osiemnastej siedemnaście ukrywał się w komórce na miotły z Allen'em praktycznie przyciśniętym do siebie.
- Oj daj spokój - odmruknął blondyn - będzie fajnie. Poza tym przeżyją to.
- Goliłeś w ogóle komuś kiedyś głowę? I to w dodatku kiedy ta osoba była przywiązana do krzesła i zdecydowanie tego nie chciała? - zapytał retorycznie enderman, lecz mimo to uzyskał odpowiedź:
- To pierwsze tak, to drugie nie - uśmiechnął się w ciemnościach niższy. Już dawno zmienił ubrania, więc gdy sięgnął do pasa nie natrafił na elastyczny pasek spodenek, ale na przytroczoną do skórzanego pasa sakiewkę. Zawierała nożyk do strzyżenia włosów, buteleczkę z wodą i grzebień. Cały zestaw był już wcześniej przez niego używany do chociażby obcięcia włosów swoich i Dream'a po ucieczce z więzienia. Tam nie mieli dostępu do żadnych niebezpiecznych przedmiotów, a mały nożyk się do nich zaliczał. Konsekwencją nie obcinania włosów przez kilka lat u Allen'a był schludny kucyk, którego pozbył się przy pierwszej nadarzającej się okazji, a u Dream'a burza szaro złotych loków. Co prawda starszego niezbyt obchodziły jego włosy, ale i tak pozwolił kuzynowi je obciąć. Głównie dlatego, że Alquette dręczył go tym przez cały tydzień ich podróży do Snowchester, tylko po to by ostatniego dnia nad ranem zagrozić mu, że skończy bez palców, jak nie da obciąć sobie włosów. I ten sam nożyk, którym młodszy skrócił fryzurę kuzyna, teraz zamierzał pozbawić włosów Billza. Billza, który aktualnie spał w swoim pokoju, odurzony dosypanymi do jego herbaty ziołami. Tymi samymi, którymi uśpili Tommy'ego.
- Dobra chyba już poszedł - powiedział cicho Allen, mając na myśli przechodzącego korytarzem Tubbo. Powoli otworzył drzwi schowka i wyjrzał przez nie. Gdy nie ujrzał nikogo w zasięgu swojego wzroku, cicho wyszedł z małego pomieszczenia, co tuż po nim uczynił również Ranboo. Ruszyli w kierunku pokoju Tommy'ego w którym spał Bill. Skąd blondyn wiedział, że to tam zaśnie czarnowłosy? Tak na prawdę nie wiedział. Jednak nie przeszkadzało mu to w cichym wejściu do pokoju blondyna. Na łóżku poza Bill'em i Tommy'm leżały jeszcze karty do gry, płyta muzyczna i skarpetki nieznanego pochodzenia. Niższy z przybyłych delikatnie podniósł jednego ze śpiących chłopców i usadził go na podłodze, a drugiego na krześle, po czym dla bezpieczeństwa przywiązał liną.
- Masz pełne pole do popisu na twarzy Tommy'ego - powiedział z uśmiechem do enderman'a, podając mu farbki do skóry.
- Żartujesz sobie ze mnie - mruknął Ranboo.
- Nie, jestem całkowicie poważny kochanie - zachichotał jak najciszej Allen. Enderman na jego słowa zarumienił się lekko, po czym rozpoczął malowanie twarzy śpiącego blondyna czerwoną farbką. Tymczasem drugi chłopak już zaczął powoli obcinać włosy Bill'a. Czarnowłosy już niedługo miał zostać blondynem z włosami ściętymi ,,na jeża". Co prawda zielonooki lekko nie przemyślał swoich działań i włosy jego przyjaciela po obcięciu spadały na podłogę lub jego ramiona, za to Bill wyglądał w krótkich włosach wyjątkowo dobrze.
- To teraz wytłumacz mi jak zamierzasz pofarbować mu włosy - Ranboo założył ręce na klatce piersiowej i oparł się o barierkę łóżka. Już skończył malować twarz Tommy'ego, który miał domalowane niebieskie brwi, ogromne czerwone usta, żółte czoło, nos i policzki oraz zielone powieki i brodę. Wyglądał przekomicznie, bo jego makijaż dopełniały lekko uchylone usta z których kapała ślina, co w rezultacie wyglądało jakby małe dziecko dorwało się do kosmetyków swojej matki.
- Tutaj będę potrzebował trochę twojej pomocy - odpowiedział mu chłopak, wyjmując z sakiewki dwie buteleczki oraz miseczkę. Ułożył miskę na biurku, a sam do niego usiadł. Wsypał do niej trochę popiołu oraz wlał mniej więcej tyle samo octu.
- Jak ja mam ci w tym niby pomóc - westchnął enderman, patrząc chłopcu przez ramię - pierwszy raz na oczy widzę jak ktoś używa popiołu do rozjaśniania włosów.
- Popiół z kory po zmieszaniu z octem barwi włosy na biało. Nawet czarne włosy robią się w cholerę jasne. Wiem co mówię, sam farbowałem włosy Hannah - powiedział chłopak bardziej skupiając się na miksturze niż na swoim przyjacielu.
- A kto to była ta Hannah? - zapytał Ranboo, z głosem ociekającym zazdrością.
- Hannah Rose, czarownica, która stworzyła Krwawy Klasztor ze swoimi przyjaciółmi - zaśmiał się cicho chłopak. Gotową miksturę odłożył na bok, czekając aż z popiołu wytrąci się szarawa maść, którą farbowano włosy. Odwrócił się w stronę opartego o łóżko przyjaciela i uśmiechnął.
- Oh - powiedział tylko enderman, czując jak rumieniec zażenowania wpływa na jego policzki. Podrapał się po karku i zaczął wyglądać przez okno, nie chcąc patrzeć na Allen'a. Blondyn tylko z uśmiechem podszedł do niego i owinął swoje ręce dookoła jego talii. Kolorowooki automatycznie położył swoją lewą dłoń na jego biodrze, dalej patrząc przez okno.
- Oj no weź, nie obrażaj się - mruknął niższy, muskając swoimi ustami szyję chłopaka.
- Boże, czasami potrafisz być okropny - zachichotał Ranboo, czując jak jego policzki robią się cieplejsze.
- Tak, tak, też cię kocham - zaśmiał się Allen, po czym pocałował policzek enderman'a i wrócił do biurka, na którym stała miska z już gotową maścią. Zaczął nakładać ją gołymi dłońmi na krótkie włosy Bill'a. Szara maź wyglądała obrzydliwie, a wystające z cieńszych jej warstw włosy już nabierały jasnego koloru. Blondyn, stojący za uśpionym chłopakiem, wyglądał jakby ledwo stał przez ból nogi, więc Ranboo najzwyczajniej w świecie przysunął do niego krzesło stojące w kącie pokoju i wskazał, żeby usiadł. Zielonooki spojrzał na enderman'a z wdzięcznością i wrócił do farbowania włosów Billz'owi. Gdy całe były pokryte obrzydliwą mazią, wstał, wytarł ręce o spodnie(które niebezpiecznie syknęły gdy to zrobił) i wyszedł z pokoju, tylko po to by po chwili wrócić z wiadrem pełnym wody. Położył je na podłodze i z powrotem usiadł na krześle.
- Dalej nie rozumiem jak miałbym ci pomóc - mruknął pod nosem Ran.
- Jesteś w stanie uciekać? - zapytał Allen jakby totalnie ignorując słowa przyjaciela.
- To zależy - Ranboo spojrzał na blondyna podejrzliwie.
- Stąd na dach - powiedział niższy, szykując się do wylania wody z wiaderka na głowę Billza - chyba lepiej odsuń się od Tommy'ego.
Enderman odsunął się w jak najdalszy kąt pokoju, jednak dostatecznie blisko drzwi by szybko uciec.
- Trzy... dwa... jeden... - odliczał Allen, a gdy tylko doszedł do jeden wylał zawartość wiadra na Bill'a, a gdy na dnie zostało trochę wody, chlusnął nią w Tommy'ego. Oblani chłopcy momentalnie się obudzili i zaczęli rozglądać po pomieszczeniu.
- Allen co ty odpierdoliłeś? - zapytał zdziwiony Billzo.
- Podrap się po głowie - powiedział blondyn, a Tommy za nim zaczął cicho chichotać - nie pytaj dlaczego po prostu się podrap. A ty Tommy zobacz się w lustrze.
Obaj chłopcy wykonali polecenie starszego.
- ALLEN TY KURWO - wrzasnęli w tym samym momencie, a blondyn zaśmiał się tylko i wypadł na korytarz ciągnąc za sobą enderman'a.
CZYTASZ
Manhunt // Ranboo x Male OC
FanfictionTwierdza Snowchester. Najbezpieczniejsze miejsce na świecie w którym schronienie znajdują ludzi o nadprzyrodzonych mocach. Nikt nigdy jej nie zdobył, a wielu próbowało. W murach tej fortecy zapisała się pewna historia. Historia o dwóch zakochanych c...