15.

21 4 3
                                    

Rano Allen obudził się kompletnie nie wyspany. Nocne przechadzki zdecydowanie nie były dla niego. Zszedł nieogarnięty, dalej w swojej ukochanej piżamie wyszywanej w kaczuszki na najniższe piętro i prawie zasnął nad kubkiem kawy i grzankami. Tuż za jego plecami Billzo, Tommy i Sapnap śmiali się z tego co miał na sobie, a Aimee cicho chichotała z jego włosów, rozwalonych we wszystkie strony świata. Nawet Techno się zaśmiał gdy zobaczył blondyna. Nastrój był wyjątkowo pogodny, mimo tego że w każdej chwili Schlatt i jego żołnierze mogli zaatakować. A punktem kulminacyjnym tych radosnych momentów było wejście do pomieszczenia George'a, który był w podobnym stanie co blondyn i zasnął kiedy usiadł na krześle, i gdyby nie szybki refleks Tommy'ego zaliczyłby bliskie zderzenie z podłogą.

- Wy dwaj - dzieciak pokazał na swoich przyjaciół - powinniście zostać wrzuceni do wody to byście się obudzili.

- Tommy to wcale nie jest taki głupi pomysł - powiedział Sapnap i podszedł do Allen'a. Blondyn nawet się nie opierał gdy czarnowłosy podniósł go i wyniósł na zewnątrz. Po prostu zasnął. Ale obudził się gdy Nick wrzucił go do pojemnika, w którym gromadziła się deszczówka. Woda była lodowata i natychmiast otrzeźwiła chłopaka.

- Sapnap ty chuju - wrzasnął gdy udało mu się wydostać. Przemoczona koszulka przylegała mu do ciała jakby była z lateksu. Chwycił najbliższy kij i uderzył nim niższego w rękę.

- Ała, ty zjebie, tak się nie robi! - krzyknął czarnowłosy, a blondyn tylko wzruszył ramionami.

- Nie trzeba było wrzucać mnie do tego gówna - powiedział i rozejrzał się za czymś czym mógłby się przykryć. Niestety nic takiego się nie znalazło. Zrezygnowany zdjął z siebie koszulkę, wycisnął z niej wodę i narzucił sobie na ramię. - Jeszcze raz tak zrobisz to ci pierdolnę.

Powiedział po czym odszedł. Zaczęło mu się robić jeszcze zimniej. Wszedł wkurwiony do wnętrza fortecy i już od progu powitały go wrzaski. Dream opieprzał Tommy'ego za najprawdopodobniej próbę zrobienia George'owi tego, co Sapnap zrobił Allen'owi.

- Allen zakryj się tu są dzieci - krzyknął w jego kierunku Billzo zakrywając oczy Aimsey.

- Dzieci, które są starsze od ciebie ty głąbie - krzyknęła brunetka i wyrwała się z jego uścisku.

- Więc teoretycznie ty powinieneś mieć zakryte oczy - stwierdził trafnie blondyn i poszedł do schodów. Bill niestety już nie miał trafnej riposty, mimo że próbował taką wymyślić. Zresztą nawet jakby miał na nią pomysł zielonooki by ją zignorował, idąc do swojego pokoju w celu ubrania się w coś normalnego. I rzeczywiście tak zrobił. Zmienił piżamę w kaczuszki na czarne bojówki i czarny golf. Do tego wysokie buty i wyglądał całkiem przyzwoicie. Zgarnął jeszcze z biurka książkę i zszedł z powrotem na parter. Tam dopił swoją już zimną kawę i rozejrzał się. Atmosfera nie była w żadnym stopniu napięta. Nikt nie myślał, że Schlatt zaatakuje tamtego dnia, po tym ci działo się poprzedniego. I rzeczywiście mieli rację, bo w obozowisku Manbergczyków jedyną rzeczą, która chociaż przypominała przygotowanie do ataku było kilku żołnierzy czyszczących broń. Reszta albo dalej spała, albo jadła śniadanie, albo robiła coś jeszcze innego ale nie związanego z walką. Nikt nie zauważył czarnego sznurka łączącego wszystkie namioty i kończącego się w krzakach. A nawet jeśli to go zignorowali. Tymczasem w Snowchester było nienaturalnie cicho. Głównie dlatego, że Billzo i Tommy biegali po dziedzińcu, a inni nie byli aż tacy nadpobudliwi. Allen czytał książkę, wyjątkowo bardzo znudzony. Zamknął ją z hukiem, wstał od stołu i prawie wywrócił trzeci kubek kawy. Nawet nie zwrócił na to uwagi, tylko po prostu z prędkością światła pobiegł do pokoju Ranboo. Nie pukając wbiegł przez drzwi, prawie je wyważając i zaczął się drzeć.

- CZY KTOŚ MÓGŁBY MI WYTŁUMACZYĆ - krzyknął - DLACZEGO DO CHOLERY JASNEJ W KRESIE MIASTA LEWITUJĄ A TUTAJ NIE!?

- Eeeeeeee bo tam jest inna grawitacja i praktycznie wszystko lewituje? - odpowiedział mu enderman.

- Oh, no tak - uspokoił się blondyn. Później tylko położył się na podłodze i zaczął nucić jakieś szanty.

- Allen co ty robisz?

- Zmieniam się w marynarza, bo chcę popłynąć do Nibylandii - uśmiechnął się nieprzytomnie niższy, przypominając sobie bajkę którą opowiadała mu kiedyś Puffy.

- Ja nie mogę - załamał ręce wyższy - chodź tutaj.

Zielonooki wstał, podszedł do chłopaka i praktycznie przykleił się do niego. Objął go nogami w pasie i rękoma za tors i mimo wcześniej wypitych kaw prawie od razu usnął.

- Słodziak - szepnął kolorowooki i wplótł dłoń w jasne włosy niższego. Zaczął się nimi bawić, a później również zaplatać krótkie warkoczyki - zastanawia mnie ile spałeś, że się tak zachowujesz.

- Około trzy godziny i dwadzieścia siedem minut - odpowiedział mu zielonooki, który jednak nie zasnął.

- To idziesz spać - powiedział kolorowooki i odkleił chłopaka od siebie, tylko po to by ułożyć go obok siebie i przytulić. Blondyn wygodniej się ułożył i już po chwili spał, tym razem na serio. Ranboo wiedział, że nie bardzo może wstać, bo wówczas obudzi Allen'a,a chłopak powinien spać. Więc po prostu zamknął oczy i sam próbował zasnąć. Oczywiście na jakiś czas zasnął, ale obudziły go drobne pocałunki składane na jego twarzy. Uchylił powieki i zobaczył zielonookiego z twarzą strasznie blisko tej jego.

- Hej - mruknął i wtulił twarz w poduszkę.

- Jezu ile ty spałeś. Zachowujesz się gorzej niż ja - zachichotał blondyn.

- Jakieś siedem godzin - odpowiedział enderman.

- Przy siedmiu godzinach snu nie powinieneś być taki zmęczony - odpowiedział zdziwiony chłopak.

- Zawsze tak wyglądam jak wstaję, więc nie komentuj - wymruczał w poduszkę Ran - ile spaliśmy?

- Jest siedemnasta więc jakieś pięć godzin - uśmiechnął się Alquette i delikatnie wysunął z uścisku przyjaciela(jezu jak ja kocham was dręczyć). Tamten zamruczał niezadowolony z faktu, że jego przenośny grzejnik sobie poszedł.

- Wracajjjjjjjjjj - powiedział - zimno miiiiii.

- Nie Ran. Nie możemy całego dnia przespać - odpowiedział blondyn i wstał z łóżka. Rozwalił jeszcze fryzurę enderman'owi i wyszedł. Za drzwiami spotkał Wilbur'a idącego najwyraźniej na parter.

- Gotowy na dzisiejszą noc - zapytał szatyn.

- Jak najbardziej - odparł zielonooki i przybił wyższemu żółwika.

Manhunt // Ranboo x Male OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz