Billie's point of view
Około godziny dwudziestej trzeciej byłyśmy już w apartamencie. Koncert wyszedł cudownie. Nie mogłam się doczekać jutra. Jedynie minus, bo Rosemary była jakaś przygnębiona. Nie wiedziałam o co chodzi, a przez całą drogę nie chciała się do mnie odzywać.
Usiadłam obok niej na kanapie i złapałam za rękę. Chwyciłam za jej podbródek i obróciłam w swoją stronę, by móc spojrzeć jej głęboko w oczy. Wyglądała na przestraszoną, a także jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Co się dzieje? - spytałam zmartwiona.
- Bil... - mówiąc to, uleciała z jej oka łza, którą od razu przetarłam.
- Słońce, o co chodzi? - spytałam ponownie, próbując zachować spokój.Wyjęła telefon zza jej pleców i pokazała mi wiadomość. Było tam napisane: "wróć do domu, albo sam do ciebie przyjdę". Spojrzałam na nią przestraszona i od razu mocno przytuliłam. Co jakiś czas mocno się trzęsła z tego wszystkiego. Za to ja z każdym razem przyciskałam ją do siebie jeszcze bardziej. Nie mogłam znieść widoku jak płacze. Moje serce łamało się wtedy na milion kawałków. Pocałowałam ją w czoło i powiedziałam, że zrobię herbatkę. Jedyne co chciałam to ją pocieszyć.
୨୧
- Jak się czujesz? - spytałam, podchodząc do dziewczyny, leżącej na łóżku.
- Bywało lepiej - odpowiedziała zmarnowana.
- No chodź tu słodziaku - powiedziałam otwierając szeroko ramiona, na co ona od razu się w nie wtuliła. - Lepiej?
- Lepiej. - uśmiechnęła się.
- Jak chcesz mogę dzisiaj z tobą spać, żeby było ci raźniej.
- Myślałam, że to nie podlega dyskusji - odpowiedziała, na co się zaśmiałam.
- W takim razie wezmę prysznic i zaraz do ciebie wrócę.Poszłam do łazienki i jak najszybciej próbowałam zrobić wszystko czego potrzebowałam. Tylko po to, by dziewczyna nie musiała na mnie za długo czekać.
Gdy wyszłam, zdziwiłam się trochę, że żadne światło nie było zapalone. Jednak doszłam do tego, że Rose po prostu już zasnęła.
Odłożyłam parę rzeczy do szafy i jak najciszej mogłam, wtuliłam się obok niej. Dziewczyna się lekko przebudziła, ale od razu potem jeszcze bardziej się do mnie przytuliła. Mam nadzieję, że nie słyszała mojego bicia serca, bo jeszcze by pomyślała, że musi wzywać pogotowie.
୨୧
Cały tydzień minął spokojnie. Żadnych gróźb, ani tym podobnych. Było dobrze, za dobrze. Miałam wrażenie, że zaraz coś się wydarzy. Za długo to wszystko toczyło się tak pozytywnie. Cały czas miałam na końcu głowy tą wiadomość, którą dostała Rose. Martwiłam się o nią i to bardzo. Zależało mi na niej. Jednak czy jej zależało na mnie? Wątpię. Przez ten cały czas wyglądała jakby była tu tylko dla pracy. Oczywiście, po to tu głównie jest. Jednak chciałabym, żeby było inaczej. Chciałabym, żeby pokazała, że też coś do mnie czuje. Naprawdę cokolwiek. Jednak chyba nie leżę w jej guście. Przykre, ale po moich wnioskach prawdziwe. Nawet w aktualnym hotelu byłyśmy w osobnych pokojach. Żeby nie było, ja tego nie ustalałam. Wszystko stało się na jej prośbę. Twierdziła, że w ten sposób będę bezpieczna. Zwykłe gadanie. Pewnie ją to nawet nie obchodziło, a potrzebowała jakiejkolwiek wymówki. No cóż, zdarza się.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam sprawdzić kto to.
- Hej Billie - powiedziała dziewczyna od razu po tym jak mnie zobaczyła.
- Hej, co tam? - spytałam.
- Tak chciałam wpaść po prostu. Chyba, że jesteś zajęta to rozumiem.
- Śmiało, wejdź - odpowiedziałam otwierając szerzej drzwi. - Dzisiaj jest dzień wolny, więc jestem cała do twoich usług.
- W jakim sensie? - spytała, na co ja zrobiłam się trochę zarumieniłam. - Spokojnie, żartuję.Po chwili obie usiadłyśmy na kanapie i od razu wyczułam, że coś było nie tak. Nie zachowywała się normalnie. Wyglądała na spiętą. Spojrzałam na nią marszcząc brwi.
- Bil - powiedziała cicho moje imię. - Czy po tym jak Andrew wróci i ja już nie będę ci potrzebna, nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz?
- Słucham? - spytałam niedowierzając w jej słowa.
- No bo wiem, że jesteś zajęta cały czas. Dlatego też po co miałabyś go marnować na mnie.
- Och Rose - powiedziałam łapiąc ją za rękę. - Skąd ci to wszystko przyszło do głowy?
- Po prostu starałam się myśleć racjonalnie. Nie znasz mnie zbyt długo i miałam być tylko dla pracy. Już lepiej pomińmy to, że dodatkowo wpakowałam ciebie w tarapaty.
- Rozumiem twój punkt widzenia, jednak przez ten czas zdążyłam już ciebie polubić. Może nawet więcej niż tylko polubić - mówiąc to, wzięłam rękę za kark.
- Co masz na myśli? - spytała zdezorientowana.
- Zauroczyłam się w tobie - odpowiedziałam, na co dziewczyna się lekko zszokowała.Zabrałam swoją dłoń z jej i wzięłam głęboki oddech. Chciałam zabrzmieć jak najbardziej poważnie umiałam.
- Szczerze mówiąc już pierwszego dnia, kiedy ciebie zobaczyłam, poczułam motylki w brzuchu. Później było tak naprawdę tylko gorzej. Coraz bardziej czułam jak twój urok na mnie działał. Byłaś jak skarb, niemożliwy do zdobycia i w sumie nadal nim jesteś. Naprawdę, nie wiem czego na co dzień używasz, ale zdecydowanie mnie to odurzyło. Nawet ostatnio napisałam coś o tobie.
- Mogę zobaczyć? - spytała, na co ja wyjęłam telefon i weszłam w notatki."Ty. Twoje piękne zielone oczy, w których za każdym razem się zatapiam. Twoja skóra, delikatna jak jedwab. Usta o purpurowej barwie. Mój wzrok, wędrujący po twojej całej twarzy. Szczęście jakie czuje kiedy się uśmiechasz. Przyśpieszone bicie serca, gdy zauważę, że się na mnie patrzysz. Miłość rozpierająca moją klatkę piersiową kiedy się do mnie przytulasz. Jesteś dosłownie jak obraz namalowany przez najwybitniejszego malarza. Jednak w międzyczasie jestem ja, która nie zasługuje na jego zakup."
- Nie jestem jakaś super w takich tekstach, ale starałam się jakkolwiek wyrazić to co czuję - powiedziałam, chowając z powrotem swój telefon.
- Billie, to było tak cudowne, a zarazem smutne, że nawet nie wiem co powiedzieć - wykrztusiła z siebie, dławiąc się powoli łzami. Nawet nie zdążyłam wcześniej zauważyć, że płacze.
- Hej, spokojnie. - przytuliłam ją i pogłaskałam po głowie.
- Przepraszam, powinnam od razu powiedzieć, że też mi się podobasz. - zaśmiała się, wycierając łzy rękawem od bluzy. - Jednak niezbyt jestem aktualnie gotowa na coś większego. Musisz mi dać jeszcze trochę czasu.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się.
CZYTASZ
you were my everything | billie eilish
Romanceblondynka zagubiona w miłości... #1 - billieeilish 13.09.2020 błagam nie czytajcie tego 💀