12. Ja go zabiłam.

3 0 0
                                    


***

Minęły tygodnie, a on ciągle doskonale się ukrywał. Szukała go policja, włączało się w to ABW, a i tak nikt nie mógł go znaleźć. Do pracy wróciłam zaraz po wyjściu ze szpitala. Nie mogłam wysiedzieć w domu. Każdy kąt przypominał mi o czymś, co było z nim związane. Bukiet kwiatów, doniczka, piżama, kartony. Był początek grudnia, byłam na służbie. Ciągle wydzwaniał do mnie nieznany numer. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale i tak nie odbierałam. W głowie myślałam tylko nad powrotem do domu i porozmawianiem z mamą. Dopiero teraz, po kilku tygodniach od całego zdarzenia mama postanowiła wszystko mi wyjaśnić. Chciałam przede wszystkim dowiedzieć się w końcu, kto jest ojcem Marcina. Czekałam na to jak na nic innego, ale stres zjadał mnie od środka. Od kilku dni nie jadłam, dłonie trzęsły mi się jak cholerykowi. Byłam wrakiem człowieka.

Szliśmy po lesie w śniegu po pas, mimo, że był początek grudnia. W tym roku zima ruszyła z pełną parą. Patrolowaliśmy wzdłuż granice od dobrych trzech kilometrów. Obecne warunki sprzyjały do wszelkich przemytów. Szłam znacznie z przodu w zamyśleniu, przez co gdy podszedł do mnie Damian i złapał mnie za łokieć zamachnęłam się do uderzenie. Moja prawa pięść wylądowała na jego policzku. Mężczyzna skrzywił się w bólu i zaklął pod nosem. Na jego kości policzkowej pojawiło się małe rozcięcie.

Przymknęłam oczy i skarciłam się w duszy. Nie wierzyłam w swoje czyny. Bez słów podeszłam do niego i dotknęłam lekko jego policzka. Mimo że istniał na nim czerwony wykwit, skóra była niesamowicie zimna.

-Siłę to ty masz. Chciałem powiedzieć tylko ze musimy już wracać. - Damian spojrzał mi w oczy pokrzepiająco.

-Przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

-Nie tłumacz się. Wiem jak jest, rozumiem. Następnym razem jak pójdziemy na siłownie po prostu będę pamiętać, aby nie pozwalać Ci trenować góry, bo jeszcze kiedyś czaszkę mi rozłupiesz. - Zaśmiał się pod nosem czule się uśmiechając.

Wiedziałam, co do mnie czuje. Był ze mną cały czas przez te wszystkie tygodnie. Czasami jego obecność była nawet przytłaczająca, ale wiem ze gdyby nie on mogłoby mnie teraz nie być na obecnym miejscu. Po delegacji, awansie, i pochwale od komendanta z wpisem do akt.

- Tak, faktycznie chodźmy.

***

-A wy, co? Spotkanie z niedźwiedziem mieliście? - Zapytała Marta, gdy zobaczyła twarz Damiana po powrocie na jednostkę.

- Można tak powiedzieć. - Zaśmiał się.

Mimo, że on się z tego śmiał, mi było niezwykle głupio. Byłam oderwana od rzeczywistości, zachowywałam się jak histeryczka. W mojej kieszeni znów poczułam wibracje telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Numer zastrzeżony. Cholera. Przerwałam monolog Marty.

-Przepraszam musze odebrać. – Powiedziałam i nie czekając na odpowiedz opuściłam pomieszczenie.

Wiedziałam, że numer zastrzeżony nie wróży nic dobrego. Wiedziałam, że to on. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha. Nie odezwałam się ani słowem. Po drugiej stronie słuchawki również wybrzmiewała cisza przez dobrą minutę.

- Myślałem, ze będę musiał już gołębia wysłać do ciebie z wiadomością. Dlaczego nie odbierasz?

-Lasocki.. Dlaczego?

- Dalej po takim okresie czasu odpowiadasz tak samo. Intrygujące. Spotkajmy się.

Nie.. – Szepnęłam cicho mając nadzieje, że on tego nie usłyszy. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, czego ode mnie chce. W jakim celu chce się spotkać?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fałszywa graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz