Otworzyłam powolnym ruchem wieko pudełka. Z wnętrza kartonu wydobył się nieprzyjemny zapach. Na wierzchy była biała koperta. Uniosłam ją powolnym ruchem i wtedy zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam.
Zdechłego ptaka z odciętą głową.
Dygoczącymi dłońmi chwyciłam kopertę. Na odwrocie był dopisek. Ładna, kaligraficzna, o barwie czarnej, litera L. Symbol mojego prześladowcy.
Moje ręce zaczęły jeszcze bardziej dygotać, przez co straciłam nad nimi panowanie. Pudełko z nie małym hukiem opadło na drewnianą, skrzypiącą podłogę. W mojej głowie w tym momencie znajdowały się tylko dwa pytania
Czego ten skurwysyn ode mnie chce oraz jak mnie tu znalazł?
Nie chciałam myśleć, do czego jest zdolny, jeżeli znalazł mnie na tym jebanym zadupi. Pieprzonej Ukrainie do kurwy.
Moje ręce bezwiednie drżały, a ja nie potrafiłam się ruszyć. Pierwszy raz od dawna się tak bałam. Nie było to normalnym zachowaniem, aby ktoś wysyłał drugiej osobie martwego ptaka. W dodatku bez głowy!
Usłyszałam przekręcający się klucz w zamku w drzwiach przede mną. Ni jak na to nie zareagowałam. Gdy drzwi się otworzyły stanął w nich Damian. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i zatrzymał wzrok na jebanym, czerwonym pudełku, w którym nadal znajdował się ptak. A raczej jego zbezczeszczone zwłoki. Damian się odezwał.
-Ja pierdole.. - Nie bardzo rejestrowałam jego słowa. Zauważyłam jedynie, że przytknął swoją prawą dłoń do ust.
Mój oddech zaczął się robić niemiarowy, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Wiedziałam, że nie wypłynął one na "światło dzienne", co w duchu minimalnie mnie ucieszyło. Bardzo rzadko płakałam. Większość negatywnych emocji zostawała wewnątrz mnie.
Każda sekunda była dla mnie nieskończonością. W tym momencie nie byłam w stanie zliczyć czasu. Nie byłam w stanie zrobić niczego. Czując, że tracę równowagę, przytrzymałam się barierki schodów. Z perspektywy osoby trzeciej mogło to wyglądać jakbym miała przez tą barierkę wypaść. Po części tak było.
Damian widząc to szybko chwycił mnie za przedramię i przyciągnął do siebie. Chwilę wpatrywał się w moją twarz z troską w oczach, po czym mocno mnie przytulił. Nie opierałam się temu. Nawet, jeżeli bym chciała, nie byłam w stanie.
Dziękowałam bogu, że przynajmniej mój wzrok w tej chwili funkcjonował normalnie. Odgłosów nie rejestrowałam. Kończyny, niezbyt władne. Umysł, spowolniony szokiem.
Wbrew pozorom naprawdę zaczynałam bać się tajemniczego L., który stawał się coraz bardziej tajemniczy i przerażający. Musiałam zadzwonić do Rocha. Jednak w tym momencie nie chciałam zostać z tym sama. Muszę wszystko od początku opowiedzieć Damianowi. Począwszy od śmierci ojca, po dziwne zachowanie mamy. Siedzimy w tej sprawie razem, więc oboje musimy wiedzieć wszystko.
Nie zorientowałam się nawet jak Damian zaczął mnie prowadzić do mieszkania. W pierwszej chwili nie zamknął drzwi, lecz posadził mnie na kanapie i wróciła na klatkę schodową. Gdy wracając wyłonił się za rogu kuchni, zobaczyłam w jego dłoni pudełko. To czerwone, przeklęte pudło nieszczęścia. Powód całego spustoszenia w mojej głowie. W drugiej dłoni trzymał wieko. Zamknął pudełko, po czym położył je na parapecie i uchylił okno. Moją twarz owiał wiatr. Nie byłam w stanie stwierdzić czy był to zimny wiatr, czy może ciepły. Zważając na porę dnia zapewne zimny. Jedyne, co odczułam to ciarki na moim ciele.
Damian niewiele myśląc chwycił mnie za lewą dłoń i usiadł na skraju kanapy. Zaczął powoli zadawać mi pytania.
-Gdzie znalazłaś to pudełko? - Jego głos był łagodny. Nie taki stanowczy i stonowany jak zawsze.
CZYTASZ
Fałszywa gra
Mystery / ThrillerJeden feralny dzień zmienił wszystko.. całą przyszłość. Życie prywatne i zawodowe.