1.Zawsze walcz o swoje, w imię dobra i zła.

51 5 1
                                    

Jutro, w niedzielę 18 września ma mieć miejsce moja przeprowadzka do własnego mieszkania. Czekałam na to tyle lat. Nie żeby w domu rodzinnym było mi źle, ale jednak lepiej mieszkać we własnych czterech ścianach niż żyć na garnuszku rodziców. Zostało mi jeszcze sporo rzeczy do spakowania do pudeł między innymi płyty winylowe, książki, ubrania galowe, albumy ze zdjęciami i kilka innych bibelotów, których nie mam serca wyrzucić.

Wychodząc z kuchni zawołałam mojego psa Charliego, po czym weszłam do mojego pokoju na piętrze. Charlie wesoło pomerdał ogonem, po czym pobiegł za mną. Otworzyłam białe drewniane drzwi, a tuż za nimi ujrzałam dogłębny bałagan. Wszędzie walały się kartony, ubrania, zdjęcia oraz worki na rzeczy do oddania. Przy okazji wyprowadzki postanowiłam przebrać ubrania, których nie używam i oddać je potrzebującym.

Pierwsze zabrałam się za książki. Było ich mnóstwo, a to wszystko dzięki mojej kochanej mamie, która od maleńkości zarażała mnie czytaniem. Już od małego całe kieszonkowe, jakie dostawałam wydawałam na książki i wszystek wolny czas spędzałam na ich czytaniu. Nawet potrafiłam pochłonąć siedemset stronnicową książkę w jedną noc. Pamiętam jak często czytałam książki pod kołdrą do światła latarki, aby tylko mama nie wiedziała, że nadal czytam. Dzięki ogromnej liczbie przeczytanych książek miałam duży zasób słownictwa, przez co zawsze pomagało mi to w pisaniu wszelkich referatów i opowiadań. Również dzięki temu maturę z polskiego zdałam niemal celująco.

Gdy ściągnęłam z regału ostatnią książkę, zaskrzypiały drzwi, przez co się przestraszyłam i opuściłam książkę na drewnianą podłogę. Sprawcą skrzypiących drzwi był mój brat, który wszedł do pokoju.

- Czy ty chcesz mnie doprowadzić do zawału? - Otwarcie zwróciłam się do Marcina, ponieważ często zdarzało mu się przypadkiem mnie wystraszyć.

- Karola, to nie moja wina, że od jakiegoś pół roku stałaś się taka strachliwa. - I z tymi słowami wiedziałam, że dzisiaj mój umysł nie zazna spokoju, a to za sprawą wydarzeń z pewnej feralnej nocy...

Z rozmyślań wyrwał mnie mój brat, który podniósł z ziemi opuszczoną przeze mnie książkę, a wraz z nią zdjęcie, które z niej wypadło. Przedstawiało ono mamę podczas ciąży z Marcinem oraz mnie. Siedziałyśmy na łące, a wokoło nas było mnóstwo zboża.

- Czyli to takie skarby trzymasz w tych swoich książkach. W chwili obecnej wyglądasz totalnie jak mama na zdjęciu. I pomyśleć, że kiedyś miałaś minę takiego bezbronnego aniołka. To zupełnie inaczej niż teraz. - Zaśmiał się, po czym dostał ode mnie po głowie.

- No tak, przecież zapomniałam, bo ty byłeś aniołkiem, który wydzierał się całymi dniami i nocami, ponieważ zawsze coś. To miałeś kolkę, to ząbkowałeś. - Powiedziałam, po czym wystawiłam mu język. Jak zwykle musiał się ze mną droczyć. Mimo to i tak kochałam go ponad życie i skoczyłabym za nim w ogień.

- Może pójdźmy na strych poprzeglądać stare fotografie? Co ty na to? - Zapytał, chociaż wiedział, jaka będzie odpowiedź.

- I jeszcze się pytasz? Pewnie, że tak. Ty idź po drabinę, a ja wypuszczę Charliego na zewnątrz.

- Okej.

Marcin poszedł po drabinę, a ja wypuściłam Charliego na zewnątrz, po czym wróciłam na piętro i otworzyłam właz do strychu.

-Marcin! Pospiesz się z tą drabiną, bo nie mam całego dnia! - Z moimi słowami jego głowa wyłoniła się zza krętych schodów.

-Spokojnie już idę. Najwyżej pomogę ci w tym pakowaniu. - Powiedział i w momencie skończenia zdania postawił drabinę tuz obok mnie.

Fałszywa graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz