- Karolina, schowaj się i nie wychodź. Ja już jadę. Będę za 5 minut. Wytrzymaj proszę.
Rozłączył się. Będzie za chwile. Wszystko będzie dobrze. Tylko nie panikuj. Jesteś twarda. Dasz radę. Już nie takie sytuacje przeżyłaś w życiu.
Z minuty na minutę coraz bardziej się niepokoiłam. Wyglądałam, co chwile przez okno czy nie przyjechał już Roch.
Gdy usłyszałam kroki obok drzwi od mojej sypialni, zamarłam. Mój puls oszalał. Zaczęłam coraz szybciej oddychać. Ktoś stawiał swoje kroki niesamowicie ostrożnie, lecz bardzo głośno. Przez szklane drzwi zauważyłam, że owa osoba kieruje się do salonu.
Mijały minuty, a ja nie słyszałam nic. Żadnych kroków. Żadnych szelestów, czy też szmerów. Miałam nadzieje, że owa osoba, która wtargnęła do mojego mieszkania znajduje się już poza nim. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk spadającej doniczki. Skąd wiedziałam, że to doniczka? Jedyną rzeczą, która stała w salonie, i która mogła się stłuc była właśnie ta gliniana doniczka.
Za oknem usłyszałam pisk opon i wiedziałam, że jest to Roch. Trzasnęły drzwi od jego auta. Wiedziałam, że już niedługo będę bezpieczna. Stałam tak w ciszy. Minęły dobre dwie minuty, a ja nic już nie słyszałam.
W pewnym momencie Charlie zaczął optymistycznie szczekać. Słyszałam to jak za mgłą. Byłam roztrzęsiona. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Moje przemyślenia przerwał nagle głos Rocha.
-Karolina! Karolina! Karolina kurwa ocknij się!- Nie zauważyłam nawet jak wszedł. - Dlaczego siedzisz skulona pod grzejnikiem? Karolina, podnieś głowę.- Mówiąc to ostrym głosem chwycił mój podbródek i sam podniósł moja głowę do góry.- Caro, ty płaczesz...- Mówiąc to uchwycił moja twarz w dłonie, tak jak miał to w zwyczaju, kiedy się o mnie martwił. Nie miałam siły się ruszyć. Ktoś był w moim mieszkaniu, a ja zamiast wyjść z tego pokoju i zobaczyć, kto to, zrobić cokolwiek, siedziałam i czekałam na zbawienie. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Mój wzrok błądził po pomieszczeniu. Zbyt dużo wspomnień wróciło.....
W tamtej chwili wróciły do mnie wspomnienia z majowej feralnej nocy... Wracałam z imprezy, byłam nieźle wstawiona. Mimo, że miałam mocną głowę to po ponad 6 godzinnym piciu prawie non stop, efekty uboczne alkoholu mocno dawały się we znaki.
Było około 3 godziny nad ranem. Wracałam ciemnymi uliczkami do domu. Byle jak najszybciej się tam znaleźć, bo moje nogi były tak bolesne i opuchnięte od szpilek, że miałam ochotę je ściągnąć i iść na boso. Gdy wyszłam zza zakrętu zauważyłam grupkę mężczyzn śmiejących się wniebogłosy. Nie chciałam iść po jednej stronie z nimi, więc przeszłam na drugą stronę ulicy. Po jakimś czasie zorientowałam się, że jeden z mężczyzn idzie za mną. Kiedy weszłam w ciemną uliczkę, bez żadnych lamp, on zaszedł mnie od tyłu... Krzyczałam, wyrywałam się, ale to nic nie dało. Zgwałcił mnie i zostawił w ciemnej uliczce.
Roch martwiąc się, że nie odbieram spróbował namierzyć mój telefon przez nadajnik GPS. Kiedy już go namierzył i przyjechał, zobaczył mnie nieprzytomną leżącą na zimnym chodniku....
Zabrał mnie do siebie do mieszkania, opatrzył rany, opiekował się cały czas dopóki spałam. Kiedy się obudziłam byłam w tak złym stanie psychicznym, że nie byłam świadoma, co się tak naprawdę wydarzyło. Dopiero on mi to uświadomił. Leżałam u niego w domu 6 dni. Nie jadłam, nie piłam, nic nie mówiłam, nie chodziłam do pracy. Tylko spałam i płakałam. Tylko Roch o tym wiedział. To on pomógł mi z tego wyjść. Dobrze, że Sylwia była wtedy w delegacji. Przynajmniej o niczym się nie dowiedziała.
Moje rozmyślania o traumatycznych wspomnieniach przerwał właśnie on.
-Karolina już jest wszystko okej, nikt cię nie skrzywdzi. Chodź na łóżko, zrobię ci ciepłą herbatę i porozmawiamy.- Mówiąc to podniósł mnie z ziemi i zaniósł na łóżko. Kiedy upewnił się, że ze mną wszystko w porządku wyszedł z pokoju i udał się do kuchni.
CZYTASZ
Fałszywa gra
Mystery / ThrillerJeden feralny dzień zmienił wszystko.. całą przyszłość. Życie prywatne i zawodowe.