SIEDEM: Rusłan

1.8K 52 7
                                    

Rusłan

Minęło kilka dni od wspólnej nocy z Raisą i od tamtego czasu spotkaliśmy się jeszcze kilka razy. Zawoziłem ją do szkoły, zostawałem na noc i dałem się poznać z zupełnie innej strony, czyli romantyka, który robił jej śniadania do łóżka. Wszystko udało nam się ukryć przed Aleksiejem, który był zbyt zajęty moją siostrą, bo pomagał jej z Wierką. Wiedziałem tylko tyle, że mała wyszła wczoraj ze szpitala, bo jej stan był stabilny. Nie interesowałem się sytuacją, a Raisa nie pytała o nic, ani nie oceniała mnie, że mam gdzieś rodzinne problemy. Nie chciałem jej tłumaczyć, jak skomplikowana była moja relacja z siostrą. Nienawidziłem jej za wiele rzeczy... Zbyt wiele, by móc kiedyś wybaczyć.
Szykowałem się właśnie do wyjścia, gdy usłyszałem, jak ktoś dobija się do drzwi. Podszedłem do małego ekranu przy drzwiach, by zobaczyć obraz z kamer. Zobaczyłem Aleksieja i zagotowałem się. Miałem za pół godziny spotkać się z Raisą, więc spotkanie z nim nie było mi na rękę. Musiał zobaczyć moje auto na podjeździe, więc nie było sensu oszukiwać go, że nie ma mnie w domu. Wolałem go wpuścili i równie szybko zbyć.
Czekałem na niego siedząc na kanapie i przełączając bezmyślnie kanały w telewizorze. Gdy wszedł widziałem, że był wkurzony.
-Co ty wyprawiasz? - rzucił oskarżycielsko.
-Cześć braciszku. Też za tobą tęskniłem. Co u ciebie słychać? - odparłem, starając się uśmiechnąć.
-Daruj sobie. Naprawdę aż tak masz gdzieś rodzinę? Twoja siostrzenica wylądowała w szpitalu, a ty nawet łaskawie nie wpadłeś z misiem czy tabliczką czekolady? - fuknął.
-Jesteś tylko moim bratem i nie będziesz mnie pouczał, a tym bardziej mówił co mam robić.
-Naprawdę, aż tak nienawidzisz Larisy, żeby swoją złość przelewać na Wiere? To dziecko nie jest niczemu winne, a spór między tobą, a siostrą powinien zostać zakończony. - Szedł w zaparte, a ja przez to byłem na skraju, by nie wykrzyczeć całej prawdy mu prosto w twarz. Jednak gdybym w końcu powiedział o wszystkim to mogłoby całkowicie zniszczyć naszą rodzinę, którą Aleksiej starał się chronić po śmierci ojca.
-Jeśli to wszystko co miałeś mi do powiedzenia, to wyjdź już stąd. - Uspokoiłem się, a przynajmniej chciałem, by Aleksiej tak myślał.
Nienawidziłem, gdy mówił mi co mam robić i traktował jakbym miał dziesięć lat i był czarną owcą w rodzinie. On i Larisa odkąd sięgam pamięcią wykorzystywali fakt, że byłem najmłodszy z naszej trójki. Mało rzeczy w życiu zrobiłem, tak jak należy, więc nawet rodzice nie traktowali mnie poważnie. Rzuciłem sport, nie pracowałem nigdzie dłużej niż rok, wszedłem z złe towarzystwo, które na swój sposób rozumiało moje problemu, ale co z tego skoro to przez nich zacząłem brać narkotyki. Jednak to właśnie one dawały mi siłę, by funkcjonować i nie spisywać każdego dnia na straty. Potem pojawiła się Raisa i to ona stała się moim światełkiem w tunelu i była bodźcem do zmian. Pomimo, że czułem nadciągające ciemne chmury w naszym kierunku to chciałem, by za wszelką cenę jej nie dosięgnęły.
Aleksiej z zawiedzioną miną skierował się do drzwi, ale jakaś myśl musiała go zatrzymać, bo odwrócił się nim sięgnął za klamkę.
-Odzywała się do ciebie Raisa w ostatnim czasie? - zapytał podejrzliwie.
Całe szczęście potrafiłem dobrze kłamać. To były lata praktyki podczas, których musiałem ściemniać przed matką i ojcem, że biorę leki przepisane przez terapeutke. Z resztą nasze sesje i tak pozostawiały wiele do życzenia, bo bardziej była zainteresowana tym co mam między nogami, a nie moimi problemami.
-Ignoruje moje wiadomości. Chyba się mnie przestraszyła - odparłem od niechcenia.
To była najlepsza taktyka jaką mogłem przyjąć. Widziałem ten lekki uśmieszek na twarzy brata, który pewnie uznał, że był na wygranej pozycji. Pozwoliłem mu myśleć, że dziewczyna czuje do mnie jedynie niechęć, a tymczasem to on wzbudzał w niej więcej negatywnych emocji, a przynajmniej miałem taką nadzieję. Tylko jeszcze nie wiedziałem, jak rozegram tą kwestie na balu, który ma się odbyć w najbliższy weekend.
-A to szkoda, bo zamierzałem poprosić cię żebyś zabrał ją do mojego znajomego projektanta, by wybrała coś na bal. Nie będę miał na to czasu, a muszę dopiąć kilka ważnych spraw przed imprezą. - Czułem z jaką złośliwością mówi te słowa, więc postanowiłem go zaskoczyć.
-W takim razie trzeba ją zmusić żeby poszła ze mną. Przecież nie zostawimy jej z tym samym, bo Bóg wie co ubierze na siebie. Twoje imprezy przecież są zbyt wystawne, by pójść na nie w byle czym, braciszku - oznajmiłem z pogardą.
-Problem w tym, że ona nawet w worku na kartofle wyglądałaby dobrze, ale masz rację... nie ryzykujmy. - Wyciągnął telefon z wewnętrznej kieszeni marynarki. - Napisze do niej i może tym razem raczy mi odpisać.
Aleksiej postukał palcami po ekranie uśmiechając się przy tym przebiegle. Po chwili obydwoje usłyszeliśmy dźwięk nadchodzącej wiadomości.
-I co odpisała nasza jaskółeczka?
-Cytuję "jeśli muszę". - Uśmiechnął się przebiegle. - Bądź po nią o piętnastej, a ja wyślę ci potem dokładny adres. - Ponownie skierował się do wyjścia. - Powodzenia braciszku w ujarzmianiu tej twojej jaskółki - dodał, opuszczając moje mieszkanie.
Nie zdawał sobie sprawy z najważniejszego, że ona już była moja i nie musiałem temperować jej charakteru. Dla mnie była zupełnie inna. Od samego początku poddawała mi się, a nie walczyła, tak jak z Aleksiejem. Niestety znałem go na tyle, by wiedzieć, że kręciło go to. Dzięki swojej upartości i chęci rywalizacji był też dobrym biznesmenem, który potrafił zarządzać firmą.

*

Zrezygnowałem z jazdy motocyklem, bo pogoda dzisiejszego dnia nas nie rozpieszczała. Było wyjątkowo mroźno, a wiatr wiał tak mocno, że miałem wrażenie jakbym dostawał papierem ściernym przez twarz. Pod mieszkanie Raisy podjechałem ulubionym autem z mojej kolekcji. Sportowa odsłona Jaguara model F-type w kobaltowym kolorze był moim oczkiem w głowie. Zaparkowałem zaraz pod wejściem i widziałem, jakie poruszenie wśród sąsiadów dziewczyny, wywołało moje pojawienie się. Wysiadłem z auta, a dwie młode dziewczyny, które przechodziły obok, rzuciły mi ukradkowe spojrzenia. Wiele razy przekonałem się jaką władzę dają pieniądze, markowe ubrania, ekskluzywne auta, a nawet to jakie perfumy czują ludzie mijający mnie. Potrafiły zrobić z zakompleksionego chłopaka - na dodatek z problemami - pana i władcę życia.
Widok Raisy opuszczającej budynek przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Wciąż w jakiś sposób broniłem się przed uczuciami do niej, bo bałem się dokąd mój mrok nas zaprowadzi, ale miałem ochotę mocno ją do siebie przyciągnąć i na oczach wszystkich wepchnąć język między jej pełne wargi. Właśnie tak zrobiłem, a gdy jakimś cudem oderwałem się od jej ust czując owocowy smak, powiedziałem:
- Ślicznie wyglądasz, jaskółeczko.
       Zlizałem z swoich warg słodką maź i zamruczałem. Zaprosiłem ją do auta, a sam zająłem miejsce kierowcy. Cieszyłam się, że miałem ją obok siebie. Zdążyłem się stęsknić, mimo że widzieliśmy się dwa dni temu. Ciężko było mi to przyznać przed samym sobą, ale był to znak, że zaczynam się w niej zakochiwać. Na tą myśl z uśmiechem na twarzy chwyciłem jej dłoń i przyciągnąłem do twarzy, by pocałować ją. Urocza reakcja była rozlaniem miodu na moje serce. 
       Znaleźliśmy się pod zadbanymi kamienicami w centrum miasta, gdzie znajdowało się atelier znajomego projektanta rodziny. Widząc minę Raisy od razu zorientowałem się, że pewnie myślała o centrum handlowym, a nie zakupach u samego projektanta.
- Myślałaś, że kupisz coś w podrzędnym sklepiku? Nie pozwoliłbym na to. Jesteśmy umówieni do Arsena. Nie zdziwiłbym się jakbyś stała się jedną z jego muz. – Puściłem do mnie oczko i wysiedliśmy z auta.
  Ruszyliśmy na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się pracownia rosyjskiego projektanta. Jego asystentka przywitała nas dwoma kieliszkami szampana i miseczką kawioru. Oczywiście nie przeszkadzał jej fakt, że pojawiłem się w towarzystwie innej kobiety i bezwstydnie próbowała złapać ze mną kontakt wzrokowy. Prężyła się i obniżała swój dekolt, ale nawet to nie przyćmiło Raisy, która ubrana w zwyczajny, ale dopasowany komplet prezentowała się milion razy lepiej.
- Witajcie kochani! – W drzwiach pojawił się właściciel pracowni.
       Z daleka było widać, że jest artystą z krwi i kości, bo jego wygląd mówił sam przez się. Powitał Raisę trzema cmokami w policzki i cały w skowronkach zabrał ją do przymierzalni. Rozsiadłem się na welurowej kanapie i kosztowałem czarny kawior z jesiotra w czasie, gdy oni znajdowali się na wielką kotarą z białym kolorze.
- Gdzieś ty się uchowała skarbie? Czemu ty jeszcze nie chodzisz po wybiegu ani nie widziałem cię na okładkach? – Słyszałem zachwycony głos Arsena.
- Dla takiej bogini jak ty mógłbym stworzyć całą kolekcję - kontynuował.
Doskonale go rozumiałem. Na całym świecie mówiło się, że słowiańska uroda uchodziła za jedną z najpiękniejszych. Moskwa była stolicą pięknych i zadbanych kobiet. Gdy byłem młodszy wiele razy widziałem, jak matka pocierała swoją twarz kostkami lodu, a gdy pytałem co robi to tłumaczyła mi, że to po to by szybko się nie zestarzała. Raisa była jeszcze taka młoda. Miała dopiero dwadzieścia jeden lat i dzieliła nas spora różnica wieku. Kiedy ona dopiero co poznawała świat to ja zdążyłem przekonać się, że cierpienie jest nieodłącznym elementem życia oraz jak wielu ludzi może nas skrzywdzić... na dodatek najbliższych. Aleksiej jeśli postarałby się w przeszłości to mógł być jej ojcem.
         Spojrzałem na zegarek i zaskoczony zorientowałem się, jak wiele czasu zdążyło upłynąć. Lekko zirytowany wstałem z kanapy i podszedłem do kotary. Udało mi się znów usłyszeć słowa Arsena, który miał donośny głoś w porównaniu do Raisy.
      - Jeśli ta ci się nie spodoba to chyba zamknę swój interes i wyjadę z Moskwy – rzucił zrezygnowany.
         Zaśmiałem się pod nosem bo nie sądziłem, że Raisa będzie aż tak wybredną klientką. Byłem strasznie ciekaw wyborów Arsena i już miałem złapać za kotarę, by zobaczyć co dzieje się za nią, ale usłyszałem delikatny głos Raisy, mówiący:
-Jest piękna.
Po jej słowach przez moment zawahałem się, by podejrzeć ich, ale gdy już miałem to zrobić to niespodziewanie ciężka kotara zniknęła mi z pola widzenia, a przede mną pojawiła się dziewczyna stojąca w długiej sukni wykonanej z białych i srebrnych koralików na transparentnej podszewce. Arsen zaczął opowiadać o sukni i zachwycał się, jak prezentuje się w niej Raisa, ale jego słowa były tylko echem w mojej głowie. Napotkałem zaskoczone spojrzenie blondynki i nie spodziewałem się, że mój widok ją zawstydzi. Czy bała się wyglądać przy mnie tak pięknie, a może nie była przyzwyczajona, że ludzie mogli wokół się tak skakać i się nią zachwycać? Kolor sukienki dodawał jej niewinności, a elegancji krój sprawił, że przyćmiłaby każdego kto stanąłby koło niej. Nowoczesny amerykański dekolt skupiał się na eksponowaniu ramion, zamiast piersi. Takie rozwiązanie spodobało mi się, bo to oznaczało, że na balu nikt nie będzie kierował spojrzenia na rowek między jej jędrnymi piersiami. Wyciągnąłem szarmancko dłoń w jej kierunku, a gdy ją złapała to obróciłem ją, by zerknąć na tył sukienki.  Rozcięcie na plecach kończyło się tuż nad pośladkami, a z zapięcia na karku zwisały srebrne sznurki zakończone kryształkami. Arsen przyglądał się nam i z pewnością czekał na opinię, a ja z wrażenia nie mogłam powiedzieć ani słowa.
- Wyjdź Arsen – rzuciłem do projektanta nawet na niego nie patrząc. Byłem zbyt zahipnotyzowany pięknem Raisy.
- Zrobiłem coś nie tak, Panie Sokołow? – zapytał przerażony.
- Wręcz przeciwnie, Arsen. Ale chcę żebyś zostawił nas samych.
       Mężczyzna musiał zrozumieć o co mi chodzi, bo z cwaniackim uśmieszkiem wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Pociągnąłem gwałtownie dziewczynę w swoją stronę, a tym samym ukryliśmy się w głębi przymierzalni. Sukienka zaplątała jej się pod nogami przez co dziewczyna straciła równowagę i wpadła na mnie. Zdążyłem złapać ją w talii, a fakt że była tak blisko mnie tylko ułatwił mi zadanie.
- Podoba ci się to co widzisz? – zapytała prowokująco.
- Zaraz pokażę ci jak bardzo i masz w niej zostać. Chcę cię w niej zerżnąć – syknął.
Ustawiłem ją twarzą do lustra i wykorzystałem rozcięcie w sukni, by odkryć jej tyłek. Nie miała na sobie bielizny - spodobało mi się to. Naparłem na nią twardym członkiem, którego, póki co nie wypuściłem na wolność.
- Ocieraj się o mnie swoją zgrabną pupcią – rozkazałem, warcząc nad jej uchem.
       Kręciła biodrami we wszystkie możliwe strony, by mnie zadowolić. Sądząc po odgłosach jakie z siebie wydawała musiała być tak samo podniecona, jak ja. Nie było sensu ciągnąć tego, więc szybko rozpiąłem rozporek i wyciągnąłem członka, którego nakierowałem na trójkącik między jej długimi nogami.
- Pragniesz mnie? – Wgryzłem się nagie ramię dziewczyny.
- Tak – wyjęczała.
-Słyszałem, że olewasz mojego brata. Podoba mi się to - wymruczałem. Czubkiem penisa jeździłem po wilgotnym wejściu do jej kobiecości, a przy okazji całowałem, ssałem i lizałem skórę moich pleców, do których miałem idealne dojście dzięki wycięciu w sukni.
-Aleksiejowi na pewno się to nie spodobało - odparła próbując stłumić wydobywane przez siebie jęki.
-Mówiłem ci, że obronię cię przed nim.
-A kto cię obroni? Twój brat wydaje się być nieobliczalny. - Nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu lustra.
-Walczę z nim od ponad trzydziestu lat... wyglądam na pokonanego? - Przerwałem swoje zmysłowe igraszki, bo rozmowa zeszła na poważne tematy.
-Na pokonanego może i nie, ale skrzywdzonego... Owszem - dodała po chwili zastanowienia.
-Powiem ci coś w sekrecie. To nie Aleksiej jest największym potworem w naszej rodzinie. A teraz proszę cię porozmawiajmy o tym kiedy indziej. - Nie dałem jej szansy na odpowiedź. Zaatakowałem ją gorącym pocałunkiem, który na szczęście odwzajemniła. Wsunąłem w nią palec i sprawnie dotarłem w czuły punkt, przez który zmiękły jej kolana. Musiałem przytrzymać Raise w talii, by nie znalazła się na ziemi.
- Mokra bardziej niż ostatnim razem – rzucił z uznaniem.
       Bez ostrzeżenia wszedłem w nią do samego końca i zacząłem szybko poruszać biodrami. Chyba oboje mieliśmy ochotę na szybki numerek, bo Raisa wyjęczała:
-Nie przestawaj, proszę.
- Musisz zacząć się zacząć się zabezpieczać, bo marzę, by w tobie skończyć, jaskółeczko.
    Koraliki sukienki obijały się o lustro z taką siłą, że bałem się o uszkodzenie go. Poczułem, że zbliżam się ku końcowi w momencie, gdy Raisa przeżywał intensywny orgazm zaciskając się wokół mnie. Oddech znacznie mi przyspieszył, a w odbiciu zobaczyłam zmętniony wzrok dziewczyny i rumieńce na jej policzkach. Ciało kobiety wygięło się w łuk i opadło z powrotem na lustro zwisając na moim ramieniu.
- Grzeczna dziewczynka. Czułem, jak ci dobrze. A teraz ja skończę w twoich ustach.
       Szarpnąłem ją za włosy i wepchnął szybko kutasa między wargi, bo byłem zbyt blisko, by teraz zachowywać się dżentelmen. Wystarczyło kilka ruchów, bym doszedł tryskając lepką mazią.
- Połknij – nakazałem.
       Po wszystkim pomogłem jej się przebrać. Kupiliśmy koralikową suknie i opuściliśmy pracownie Arsena, który nalegał żebyśmy jeszcze kiedyś go odwiedzili. Siedząc już w aucie czułem, że Raisa intensywnie o czymś myśli. Mogłem tylko domyślać się, że chodzi o to co wyjawiłem jej w przymierzalni. Ten temat był jednak dla mnie zamknięty i nic nie skłoniłoby mnie, żebym zdradził co miałem na myśli, a tym bardziej Raisie.
-Masz ochotę na kawę? Znam świetną knajpkę, a na dodatek podają naleśniki z kawiorem, na które nabrałem ochoty po poczęstunku Arsena.
- Czyżby chodziło cię o Kafe Czajowskiego? - Odetchnąłem z ulgą, gdy na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Sądziłem, że cię zaskoczę. - Przekręciłem kluczyki w stacyjce i ruszyłem spod budynku. - Rozumiem, że się zgadzasz?
-Przydałoby mi się uzupełnić kalorie, bo takich igraszkach z tobą. - Puściła do mnie oczko.
Dojazd do miejsca docelowego zajął nam mniej niż znalezienie miejsca parkingowego. Po niecałych dwudziestu minutach mogliśmy się cieszyć zapachem aromatycznej kawy unoszącym się w kawiarni i miejscem z widokiem na malowniczą stronę Moskwy. Złożyliśmy podobne zamówienie i gdy kelnerka oddaliła się od nas wiedziałem, że to dobry pomysł, by powiedzieć Raisie o zmianie decyzji względem balu.
-Musimy porozmawiać o imprezie. Wiem, że mieliśmy iść na nią razem, ale w obecnej sytuacji to niemożliwe. Aleksiej nie wie o nas i sądzi, że nie pałasz do mnie sympatią.
-Nie rozumiem cię. Jeszcze kilka dni temu mówiłeś, że nie pozwolisz mi iść tam z nim, a teraz wyskakujesz z takim czymś? - Zdenerwowała się i tego właśnie się obawiałem. Widziałem też w jej oczach strach, ale pewnie nie przyznałaby mi się do tego.
-Nie zostawię cię samej. Będę tuż obok. Musimy to dobrze rozegrać i tak to cud, że Aleksiej nie zorientował się co jest grane. - Wziąłem w objęcia jej dłonie, bo bałem się, że ucieknie mi.
-Nie mam trzynastu lat, by się ukrywać. Jest coś o czym mi nie mówisz? - zapytała podejrzliwie i zaczęła niespokojnie kręcić się na siedzeniu.
-Nie chcę żeby Aleksiej narobił mi niepotrzebnych problemów tylko dlatego, że nie wybrałaś jego. Zaufaj mi, a zobaczysz, że wszystko się ułoży i wyjedziemy stąd w odpowiednim momencie.
Byłem gotowy zmienić dla niej moje dotychczasowe życie, bo przy niej stałem się lepszym człowiekiem. Usypiała skutecznie moje demony, które póki co nie dawały o sobie znać od czasu, gdy zbliżyliśmy się do siebie.
-Ufam ci, ale w takim razie z kim ty pojawisz się na balu?
- Z nikim – odparłem rozbawiony, ale i zadowolony, bo to znaczyło, że była o mnie zazdrosna. – Zawsze chodziłem sam, więc nie będzie w tym nic dziwnego. Ale nie martw się i tak dopadnę się do twojej cipki na balu - dodałem, nachylając się ku niej.
-Wiecznie napalony. - Pacnęła mnie żartobliwie w ramię.
-Jesteś piękna, gdy się uśmiechasz. - Pieściłem kciukiem wierzch jej dłoni. - Popełniłem w życiu wiele błędów, ale pragnę to zmienić. Czuję, że z tobą mogę stworzyć coś dobrego.
-Poznając cię tamtego wieczoru w klubie nie sądziłam, że staniesz się moją słabością. - Kącik jej ust uniósł się nieśmiało w górę. - Pamiętam nasz namiętny taniec... - Rozmarzyła się.
-Znów mam na ciebie ochotę, jaskółeczko.
-W takim razie musimy coś z tym zrobić - odparła prowokująco.
-Znam pewne ustronne miejsce, a mój jaguar może nam się przydać.
Już rozmyślałem co z nią zrobię, gdy ulotnimy się z kawiarni. Pragnąłem, by dosiadła mnie na przednim siedzeniu i jęczała do ucha moje imię. Pomimo usilnych starań do mojej głowy wkradły się wizje z przeszłości - robiłem to z kobietą, której teraz z całego serca nienawidziłem. Poczułem na karku powiew nadciągającego koszmaru.

Nasza słodka baletnica [Nowa odsłona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz