SIEDEM: Raisa

2.1K 57 3
                                    

Raisa

         Rozmowa z Miszą nie należała do najłatwiejszych, bo pomimo tego, że dogadywaliśmy się na poziomie przyjacielskim to pochodziliśmy z dwóch różnych światów i mieliśmy dość odmienne zdania na wiele tematów. Zdaniem Miszy powinnam korzystać z życia i wyciągnąć z relacji z braćmi, jak najwięcej się da, póki nikt na tym nie cierpiał. Jednak wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie, a jeśli do akcji wkroczą uczucia to tym bardziej. Co z tego, że rozum podsuwał mi wszystkie argumenty przeciw, skoro serce dyktowało mi zupełnie inną grę i nie pozwalało mi zapomnieć o zagubionym Rusłanie oraz pełnym sprzeczności Aleksieju.
         Po krótkiej wymianie wiadomości ze starszym Sokołowem i nie otrzymaniu odpowiedzi, gdy zapytałam o jego brata stwierdziłam, że najlepiej będzie, jak zajmę się czymś co skupi moją uwagę na długi czas. Włączyłam na laptopie nagrania z ostatnich treningów, by odświeżyć choreografię i analizować poszczególne sekwencję. Pomyślałam, że trenerka byłaby ze mnie dumna, gdyby widziała co właśnie robię. Jednak to przecież na tym polegał sukces każdego człowieka, że często dawał z siebie więcej niż pozostali.
         W międzyczasie przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i mogłam na sucho - poćwiczyć parę ruchów. Stanęłam przed laptopem i starałam się odtworzyć ruchy, które kilka dni temu wykonywałam na zajęciach. Nim się zorientowałam wskazówki zegara wskazywały godzinę dwudziestą pierwszą.
         Udało mi się zrobić coś pożytecznego, a przy okazji nie myśleć o braciach Sokołow. Teraz marzyłam tylko o gorącej kąpieli i miałam nadzieję, że po dzisiejszym dniu uda mi się szybko zasnąć.
         Nalałam wodę do wanny i olejek o zapachu pomarańczy z dodatkiem mango. Już miałam zamiar zdjąć z siebie szlafrok, gdy usłyszałam, jak ktoś dobija się do mieszkania. Pierwsze o czym pomyślałam to, że Misza po kolacji ze znajomymi, na którą również mnie zapraszał stwierdził, że ponownie mnie odwiedzi, a nawet przenocuje. Cóż widząc przez judasza twarz Rusłana wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
         Serce zabiło mi dwa razy szybciej i nie byłam pewna co zrobić w tej sytuacji. Jednak natychmiast pomyślałam o tym, że może potrzebować pomocy i o dziwo nie czułam zagrożenia z jego strony, żeby bać się go wpuścić do środka.
-Rusłan co tu robisz? -Otworzyłam przed nim szeroko drzwi. Nie wyglądał za ciekawie. Był cały przemoczony i dopiero wtedy zwróciłam uwagę, że na zewnątrz leje deszcz. Na dodatek było czuć od niego alkohol, ale za to nie kobiece perfumy, jak od Aleksieja. - Piłeś? - Musiałam się upewnić.
-Byłem w barze, ale nic nie wypiłem. Nawet nie wiem czemu, ale coś mnie tknęło żebym przyszedł do ciebie. Przepraszam cię - dodał ze smutkiem.
-Za co mnie przepraszasz?
-Za sytuacje z Jeleną i za wszystko co stało się potem - powiedział zgorzkniały.
-Rusłan, ale ty mnie nie musisz za takie coś przepraszać. Nie wnikam w to czy łączy cię coś z nią, a nawet jeśli to nic mi do tego. Nikt z nas nic sobie nie obiecał. Sytuacja sprzed dwóch dni to była tylko... Tylko gra. - Dokończyłam uciekając przed nim wzrokiem.
-Tylko gra? - parsknął. - Nie oszukuj mnie, a tym bardziej siebie.
Stanął tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na swoim policzku. Wokół mnie rozniósł się przyjemny męski zapach i nawet przestałam czuć ten nieszczęsny alkohol.
-Dlaczego mi pomogłaś po tym co ci zrobiłem?
-Nie wiem - odparłam zakłopotana.
Odszedł ode mnie zaciskając pięści, a następnie wsparł się o blat kuchennej wyspy starając się uspokoić oddech. Widziałam po nim, że walczy z wieloma emocjami, które w sobie dusił.
-Pragnę cię - przerwał i nadal był zwrócony do mnie tyłem. - Tak bardzo, że to aż boli - dodał rozgoryczony.
Powietrze utknęło mi w płucach i poczułam delikatne ukłucie w podbrzuszu. Całą sobą pragnęłam zbliżyć się do niego, by ponownie ukoić jego ból. On za to nie zważając na nic - gwałtownie zerwał się z miejsca i pchnął mnie na ścianę. Dyszał i czułam, jak jego serce bije w szaleńczym tempie. Nie mogłam się mu oprzeć. Całkowicie przepadłam w naszym wspólnym mroku i nie mogłam dłużej udawać, że był mi obojętny.
-Weź mnie, Rusłanie. Zrób ze mną co chcesz, proszę - dodałam szeptem.
Jego wilgotne wargi opadły na moją szyję. Wgryzł się w nią, niczym krwiożercza bestia. -Będzie bolało. - Pożądliwie zaciskał dłonie na moim ciele.
-Słyszałeś, że są dwa rodzaje bólu? Taki co nas wzmacnia i bezużyteczny. Więc pokaż mi czy będzie warto. - Przyciągnęłam go jeszcze mocniej.
Rusłan nie był delikatny, jego pocałunki nie przypominały ani trochę subtelnych i romantycznych. Natomiast ta pierwotna rządzą i zwierzęce szaleństwo pokazało mi nowy rodzaj przyjemności. Nasz. Wyjątkowy. Czułam jak ból opuszczał nasze ciała, bo wspólna namiętność pozwalała nam uwolnić się od paskudnej przeszłości.
-Chcę żebyś była tylko moja. Potrzebuję cię, jak nigdy dotąd żadnej kobiety - wymruczał mi do ucha.
Mężczyzna wziął mnie w objęcia, a ja oplotłam długie nogi wokół jego bioder czując imponujące wybrzuszenie na wzgórku łonowym. Położył mnie na jadalniany stole z grubego drewna, na którym stały jeszcze dwie filiżanki po spotkaniu z Miszą. Strącił je z blatu, a te z hukiem spadły na ziemię rozbijając się o granitowe kafelki. Rusłan zdjął z siebie koszulkę ukazując mi swoje piękne ciało pokryte tatuażami. Przyssał się do nabrzmiałych brodawek, a jego dwa palce odnalazły drogę do śliskiego wnętrza, które nie mogło się doczekać naszego ponownego spotkania.
-Potrzebowałaś mnie, jaskółeczko.
W końcu doczekałam się jego brutalnego wejścia we mnie. Stół stukał o podłogę, a ja jęczałam za każdym razem, gdy wpychał się we mnie tak jakby chciał znaleźć się jeszcze głębiej niż to możliwe.
Z Rusłanem było zupełnie inaczej niż z jego bratem. Z nim czułam więź nie tylko na poziomie fizycznym, ale i emocjonalnym, choć mogłoby się to wydawać niedorzeczne ze względu na to, jak krótko się znaliśmy.
Czułam na ciele zaborcze dłonie mężczyzny, które pozostawiały na moim ciele czerwone otarcia.
-Podoba ci się to co z tobą robię? - warczał nad moim uchem.
-Tak - wyjęczałam i jeszcze mocniej rozszerzyłam przed nim nogi, by mógł dojść do czułego punktu.
-Dojdziesz, gdy ci pozwolę. - Oznajmił ostro i wyszedł ze mnie gwałtownie. Chwycił mnie za biodra, by następnie obrócić tyłem do siebie. - Śliczna pupcia. - Sprzedał mi mocnego klapsa, aż zaskomlałam.
Nakierował moje dłonie tak, bym podtrzymywała nimi pośladki i rozszerzyła je, aby miał lepszy widok na trójkącik między udami.
-Rozkoszny widok. - Poczułam ciepły oddech między nogami, a następnie język, który zachłannie lizał moją cipke od tyłu.
Zacisnęłam dłonie na krawędziach blatu czując mrowienie na łechtaczkę i pulsująca przyjemność w środku. Jednak Rusłan ponownie przerwał w momencie, kiedy byłam blisko orgazmu.
-Dojdziemy razem, jaskółeczko. - Ściągnął mnie ze stołu i wspólnie przeszliśmy do mojej skromnej sypialni. - Chcę żebyś wszędzie czuła mój zapach. Będę cię pieprzył w każdym możliwym miejscu. - Rzucił mnie na łóżko i bez ostrzeżenia wszedł we mnie od przodu.
-Spójrz  na mnie - poprosiłam.
Oczy tego mężczyzny płonęły czystym pożądaniem. Udało mi się w nich dostrzec swoje odbicie przez to, że stały się tak błękitne. Nie wiem jak nazwać to co rodziło się między nami, ale myślałam tylko o tym, że nie chce, aby przestał patrzeć się na mnie w ten sposób.
-Nadal to tylko gra?
-Nie, Rusłanie. To coś prawdziwego.
Po moich słowach jego ruchy nabrały na mocy. Stał się tak brutalny i zachłanny, że aż nie byłam pewna czy czasem nie zrobi mi krzywdy.
Przyjemność i ból - mieszały się ze sobą, ale tego właśnie potrzebowałam. Wyginałam  się, jęczałam i prowokowałam do jeszcze szybszego tempa, a Rusłan wbijał się w idealny punkt wewnątrz mnie. Poddałam się mu całkowicie i to było najlepsze co mogłam zrobić, bo orgazm nadszedł równie gwałtownie i był, jakby nie z tej ziemi.
-Moja jaskółeczko - syknął do moich ust.
Szybko wyszedł ze mnie, naprężył się cały i wytrysnął na brzuch - zaciskając przy tym powieki i jedną dłoń na mojej talii.

*

Leżeliśmy w milczeniu wtuleni w siebie po wspólnej kąpieli. W głowie piętrzyły mi się pytania, które chciałam zadać Rusłanowi, ale nie miałam odwagi, a może również bałam się popsuć tą chwilę. Dla niego nie chciałam być taką samą wersją, jak dla Aleksieja. I to chyba było wyjątkowe w relacji z obojgiem mężczyzn, że każdy z nich potrzebował innej wersji mnie. Tej łagodniejszej oraz tej odpierającej ataki i przejmującą kontrolę. I pomimo tego, że byłam teraz z Rusłanem i było mi z nim lepiej niż dobrze, to jego brat nie opuszczał moich myśli. Mogłam być zła tylko na samą siebie, że pozwoliłam im wejść z butami do mojego życia i tak cholernie namieszać.
Telefon Rusłana zaczął wibrować na stoliku - na co ten niechętnie wstał w samych bokserkach i nim go odebrał spojrzał na mnie nieswojo.
-Aleksiej - rzucił chwiejnym tonem i przyłożył komórkę do ucha. - Co jest? Jestem zajęty.
Gdyby tylko wiedział czym jest zajęty, pomyślałam i aż miałam ochotę, by dowiedział się co przed chwilą się wydarzyło.
-Co takiego?! - podniósł głos, a jego wyraz twarzy nie zwiastował niczego dobrego.
Przejęta wstałam z łóżka i podeszłam do Rusłana w nadziei, że uda mi się usłyszeć co mówi Aleksiej po drugiej stronie słuchawki. Widziałam po Rusłanie, że bardzo przejął się słowami brata - cokolwiek mu przekazał. Jego wzrok był rozbiegany, a spojrzenie nieobecne - nie wiedziałam na jaką wersję Rusłana mam się zaraz przygotować.
-Skoro tak to nic tam po mnie. - Choć jego ton podszyty był obojętnością to zachowaniem zdradzał zupełnie co innego. - W razie co daj znać, jak dowiesz się czegoś więcej. - Rozłączył się i jak gdyby nigdy nic odłożył telefon na miejsce.
Wyminął mnie nie zwracając kompletnie uwagi na to, że czekam aż powie mi cokolwiek. Po prostu usiadł na skraju łóżka z głową zwieszoną w dół i wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał.
-Rusłanie powiesz mi co się stało? - W końcu odważyłam się przerwać tą bezsensowną ciszę.
-Córka... mojej siostry trafiła nieprzytomna do szpitala - powiedział tonem wyzbytym z emocji.
-Co? W takim razie musisz tam pojechać. Może to coś poważnego - mówiłam w pośpiechu.
-Moja obecność w niczym nie pomoże, a może nawet zaszkodzić, więc proszę cię, ale pozwól, że zostanę u ciebie i pójdę po prostu spać. - Ponownie położył się na materacu.
Po jego słowach nie chciałam nawet myśleć jakie musi mieć stosunki z resztą swojej rodziny, żeby nie chcieć pojawić się w ich towarzystwie w takiej sytuacji. Tragedię najczęściej łączą ludzi, łagodzą spory, albo nawet całkowicie się ich pozbywają. W tym momencie problemy Rusłana z emocjami stały się jeszcze bardziej skomplikowane, bo jak wielką krzywdę ktoś musiał mu wyrządzić, by tak postępował. Aleksiej wydawał mi się, że jest dla niego jedyną bliską osobą z rodziny, z którą utrzymywał kontakt. Miałam wrażenie, że moje pojawienie się między nimi zaburzyło tą więź.
-Co się dzieję, Rusłan? - zapytałam z troską.
Mężczyzna odwrócił się ode mnie, a ja szukałam bliskości, która skłoniłaby go do powiedzenia prawdy. Opuszkiem palca jeździłam po konturach tatuażu, które rozciągały się na całych plecach Rusłana. Czarno biały malunek na jego skórze przedstawiał Anioła przymierzającego się do zabicia Szatana. Kojarzyłam tą scenę z zajęć historii sztuki.
-Czy to Rafael Santi? - zapytałam niepewnie. Tym samym zmieniłam temat, bo może w taki sposób udałoby mi się do niego dotrzeć.
-Znasz się także na dziełach sztuki? Byłaś w Luwrze? Ten obraz tam wisi. - Wciąż był zwrócony do mnie tyłem, ale nie przeszkadzało mi to. Byłam cierpliwa, a on potrzebował wyciszenia się.
-Nie byłam, ale bardziej interesuje mnie czemu akurat ten obraz sobie wytatuowałeś. - Cały czas gładziłam jego ciepłą skórę.
-Odpowiedź jest zbyt oczywista. Ja... ja chcę pokonać swojego demona.
Wtuliłam się w jego plecy, a ciepło ciała podziałało na mnie kojąco. Jednak czułam, że on z każdą sekundą oddalał się ode mnie. Bałam się, że moje kolejne pytania zbliżą nas do wybuchu czegoś nad czym nie będę potrafiła zapanować.
-Wiesz, że każdy nosi w sobie mrok. Mniejszy bądź większy. Rzecz w tym, jak szybko będziemy potrafili go zwalczyć.
Milczał niepokojąco długo, aż zaczęłam się stresować. Jeszcze mocniej objęłam go swoimi drobnymi ramionami chcąc mu pokazać, że jestem tuż obok i jeśli będzie taka potrzeba to mu pomogę. Czułam, że to ja byłam lekarstwem na jego poranioną duszę.
-Nie mogę... nie mogę uwolnić się od przeszłości - wydusił z siebie.
Chciałam mu zadać tak wiele pytań, a tymczasem musiałam być ostrożna, bo nie wiedziałam po jak grząskim gruncie przyszło mi stąpać.
-Rozumiem cię. Sama mam z tym problem dzięki Aleksiejowi.
Na te słowa Rusłan gwałtownie odwrócił się w moją stronę i zamknął moje dłonie w swoich, przykładając je do ust i całując. Odgarnął kosmyk włosów, który spadł mi na twarz. Wciąż miałam w głowie obietnicę złożoną przez Aleksieja w sprawie balu, ale i tak bałam się, że nie dotrzyma jej, albo gorzej... Może faktycznie nie będę chciała odejść.
-Raisa, nie pozwolę cię skrzywdzić. Tym bardziej mojemu bratu, a on więcej razy nie wykorzysta faktu, że ma twoje nagrania. Moje uczucia są do ciebie prawdziwe i szczere. - Wargi mężczyzny opadły na moje czoło.
-Musisz o czymś wiedzieć... Aleksiej zapraszał mnie na bal, a w zamian zostawi mnie w spokoju. To może być moja szansa.
-Pójdziemy razem na ten bal, a po wszystkim możemy stąd nawet wyjechać. Zawsze chciałem uciec od tej rodziny i zamieszkać chociażby w Stanach. - Widziałam po jego minie, że rozmarzył się.
-Zmieniłbyś dla takiej dziewczyny, jak ja, tak wiele? - Zdziwiłam się.
Znaliśmy się tak krótko, ale ta znajomość wydawała mi się, tak intensywna, jak chemia między nami.
-Chciałbym zacząć życie na nowo właśnie z tobą. - Rozczuliłam się, ale czy faktycznie byłoby nam to dane jeśli nad naszym związkiem mogłyby wisieć czarne chmury pod postacią Aleksieja. To była jego rodzina, a ja nie mogłam konkurować z kimś z kim łączyły go więzy krwi. Zresztą cała sytuacja była mocno skomplikowana, bo w jakiś chory sposób czułam coś do obojga.
Chciałabym mu wierzyć, że wszystko mogło być tak proste, jak mówił. Pomimo tego, że to on miał skłonności depresyjne to wydawał się być nastawiony do tego pozytywniej niż ja. Może to wina tego, że zbyt wiele ludzi w życiu mnie rozczarowało.
-Twój brat, tak łatwo nie odpuści. Poza tym nie przeszkadza ci, że ja... - Zawstydziłam się, jak nastolatka. - Ja i on... no wiesz.
-Nie obraź się, bo wiem jak to zabrzmi, ale nie jesteś pierwszą kobietą, którą się dzieliliśmy. Jednak pierwszą, do której oboje coś poczuliśmy.
Nie byłam pewna czy ta wiadomość mnie ucieszyła, a może wręcz przeciwnie. Nigdy nie marzyłam o miłości dwóch przystojnych mężczyzn, którzy walczyliby o moje względy.
-W takim razie czemu pozwoliłby mi odejść tylko dlatego, że zgodziłabym się pójść na bal?
-Bo Aleksiej to pewny siebie dupek, który uważa, że na swój sposób zdobędzie wszystko czego chce. Obiecaj mi, że jeśli pojawimy się na tym balu to będziesz przy mnie i nie pozwolisz mu na chore gierki. - To brzmiało tak, jakby Rusłan wiedział o czymś czego wolał mi nie mówić, ale chciał mnie przed tym uchronić.
-Obiecuję - szepnęłam.
-Może uważasz, że jestem najbardziej popieprzony z naszej rodziny. Wierz mi, że prawda jest zupełnie inna. Chciałbym ci tak wiele powiedzieć, ale boję się, że mógłbym cię stracić
-Poczekam, aż będziesz gotowy podzielić się ze mną tym.
Przejechałam palcem po jego kilkudniowym zaroście, a on przyciągnął mnie do siebie, by móc przylgnąć wargami do moich ust. Delikatny pocałunek przeistoczył się w zmysłowy taniec naszych języków. Znów byłam gotowa i chętna, by poczuć go w sobie. Z łatwością przekręcił mnie tak, że znalazłam się na nim. Z uwagi, że żadne z nas nie miało na sobie niczego po ostatnim razie to Rusłan szybko odnalazł drogę do mojej kobiecości. Kochaliśmy się powoli i z uczuciem, które sprawiło, że seks był jeszcze przyjemniejszy. Oboje zapomnieliśmy o zmartwieniach, a w tym nawet o wcześniejszym telefonie Aleksieja i jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że był początkiem naszego koszmaru.

Nasza słodka baletnica [Nowa odsłona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz